Paweł Buzała wypowiedział się na łamach trojmiasto.sport.pl m.in. o swojej przerwie w grze spowodowanej kontuzją.
Obecny sezon jest dla Buzały słodko-gorzki. Najpierw kontuzja, która wyłączyła go z pierwszych meczów sezonu, potem świetny okres po powrocie (trzy gole w trzech kolejnych, wygranych przez Lechię meczach) i nieco słabsza forma w końcówce jesieni (ale z ważnym golem strzelonym Wiśle Kraków w Pucharze Polski). Jednak i tak, strzelając w sumie pięć goli, był razem z Grzelczakiem najskuteczniejszym piłkarzem Lechii. Jednak w trakcie zimowych przygotowań znów dopadł go pech. Podczas jednego ze sparingów podczas zgrupowania w Turcji Buzała nabawił się groźnej kontuzji, która wyłączyła go z treningów na dziewięć tygodni.
- Najważniejsze, że już jestem zdrowy, jednak po tak długiej przerwie naprawdę nie jest łatwo wejść w trening i od razu być w dobrej formie - mówi Buzała w rozmowie z trojmiasto.sport.pl. - Byłem już z zespołem we Wrocławiu, ale nie załapałem się do kadry meczowej. Myślę, że jestem blisko powrotu, potrzebuję jeszcze trochę czasu. Mam nadzieję, że te dwa tygodnie przerwy, kiedy będziemy pracować bardzo intensywnie, pozwolą mi przede wszystkim wrócić do pełnej formy fizycznej - podkreśla napastnik Lechii i dodaje:
- To była jedna z moich dłuższych przerw w karierze. Czas ucieka, w czerwcu minie półtora roku, jak po powrocie znów jestem w Lechii, a w sumie z powodu różnych kontuzji przez sześć czy siedem miesięcy praktycznie mnie nie ma. Nie lubię się tłumaczyć, ale takie przerwy naprawdę wybijają z rytmu, z dnia na dzień nie da się wrócić do pełnej dyspozycji. Ale ja jestem takim człowiekiem, który będzie walczył zawsze i nie odpuści do ostatniego dnia, do którego będę w Lechii - zaznacza "Buzi".
Do treningów wrócił on dokładnie wtedy, kiedy w Lechii nastąpiła zmiana trenera - Michała Probierza zastąpił Ricardo Moniz.
- To był trudny moment. Nie mogłem zagrać w pierwszych meczach pod wodzą nowego trenera, a to był czas, w którym szybko można było sobie zaskarbić jego sympatię. Ja nie miałem takiej szansy, nie byłem jeszcze gotowy do gry. Na wszystko patrzyłem z boku. Dwa pierwsze mecze wygraliśmy, trener na pewno był zadowolony z tych co grali, to był dla nich jakiś plus - zauważa Buzała.
Pod jego nieobecność z formą wystrzelił Patryk Tuszyński, który w tym roku zdobył już w sumie siedem goli.
- Już podczas zgrupowania w Turcji widziałem, że jest w dobrej dyspozycji - podkreśla "Buzi". - Patryk zrobił ostatnio duże postępy, cieszę się, że tak dobrze mu idzie, i kibicuję mu. Oczywiście rywalizujemy na treningach, ale mamy bardzo dobre relacje i nawzajem się wspieramy. Jesteśmy innymi typami napastnika, trener Moniz wie, jakie każdy z nas ma walory i w zależności od potrzeb oraz prezentowanej formy będzie z nas korzystał. Jest jeszcze Zaur Sadajew i niewykluczone, że w niektórych meczach będziemy grali dwójką napastników - kończy Buzała.
Źródło: trojmiasto.sport.pl