Piłkarze Lechii Gdańsk wywalczyli historyczny pierwszy punkt w meczu z Wisłą Kraków na własnym stadionie od momentu powrotu do ekstraklasy w 2008 roku. Choć gdyby wykorzystali ułamek z ogromnej liczby sytuacji podbramkowych powinni pokonać krakowian nieprzyzwoicie wysoko.

W poniedziałkowym meczu biało-zieloni starali zrobić się wszystko, by położyć kres dotychczasowym niekorzystnym passom. Dodatkową motywacją dla gdańszczan była chęć uczczenia zwycięstwem pamięci tragicznie zmarłych Tomasza Górczyńskiego i Kamila Kąkola, którzy zginęli w wypadku autokarowym, wracając z meczu Lechii z Gliwic 19 marca tego roku.

Piłkarze Wisły przyjechali do Gdańska z zamiarem kontynuowania udanej passy. Krakowianie nie tylko wygrali cztery ostatnie spotkania, w tym dwa w Pucharze Polski z Jagiellonią Białystok, ale w rundzie wiosennej nie ponieśli jeszcze porażki.

Poza tym Lechia jest zespołem wyjątkowo odpowiadającym "Białej Gwieździe". W dziewięciu kolejnych spotkaniach w T-Mobile Ekstraklasie pomiędzy tymi drużynami wiślacy zanotowali aż osiem zwycięstw i tylko raz zeszli z boiska pokonani. W ekstraklasie na własnym stadionie gdańszczanie po raz ostatni triumfowali w 1985 roku, kiedy pokonali rywali 2:0.

Sympatycy obu drużyn są zaprzyjaźnieni, niemniej w pierwszej połowie zawodnicy nie mogli liczyć na doping. W ten sposób oraz minutą ciszy przed pierwszym gwizdkiem uczczono pamięć zmarłych kibiców w wypadku autokarowym, do którego doszło 19 marca w pobliżu miejscowości Mikanowo. Zginęły w nim dwie osoby, a 12 zostało ciężko rannych. Fani Lechii wracali wtedy z ligowego meczu z Piastem w Gliwicach.

Początek spotkania zapowiadał spore emocje. Już w trzeciej minucie w dogodnej sytuacji znalazł się Paweł Buzała z Lechii, a w rewanżu 120 sekund później Patryk Małecki strzelił tuż obok słupka.

Później na boisku nie działo się wiele godnego uwagi. Dopiero w 39. minucie Małecki zdołał umieścić piłkę w bramce gospodarzy, ale arbiter Marcin Borski dopatrzył się pozycji spalonej pomocnika Wisły.

Druga połowa rozpoczęła się od bardziej zdecydowanych ataków gdańszczan. Po wznowieniu gry groźnie strzelali Piotr Wiśniewski i Mateusz Machaj, jednak zdecydowanie najlepszą okazję zmarnował w 62. minucie Buzała. Przy wyprowadzaniu akcji piłkę przed własnym polem karnym stracił Cezary Wilk, ale jego błąd skuteczną interwencją naprawił Sergei Pareiko. Za chwilę estoński golkiper ponownie obronił uderzenie Buzały.

Pierwszy celny strzał na bramkę rywali goście oddali dopiero w 74. minucie, kiedy pojedynek sam na sam z Michałem Buchalikiem przegrał rezerwowy Cwetan Genkow. Osiem minut później bułgarski napastnik, który jesienią przesądził o zwycięstwie 1:0 swojej drużyny nad Lechią, próbował zaskoczyć bramkarza gospodarzy strzałem głową, jednak Buchalik zachował czyste konto.

Lechia Gdańsk - Wisła Kraków 0:0

Składy:

Lechia Gdańsk: Michał Buchalik - Luis Santos Deleu, Rafał Janicki, Jarosław Bieniuk, Piotr Brożek, Łukasz Surma, Marcin Pietrowski, Ricardinho (86' Łukasz Kacprzycki), Mateusz Machaj (80' Adam Duda), Paweł Buzała, Piotr Wiśniewski.

Wisła Kraków: Sergei Pareiko - Marko Jovanović, Arkadiusz Głowacki, Osman Chavez, Kew Jaliens, Patryk Małecki, Radosław Sobolewski, Cezary Wilk, Kamil Kosowski (64' Emmanuel Sarki), Łukasz Garguła (86' Michał Chrapek), Rafał Boguski (64' Cwetan Genkow).

Żółte kartki: Deleu, Machaj (Lechia), Sobolewski (Wisła)

Sędzia: Marcin Borski (Warszawa).

Widzów: 13 937.

Źródło: sportowefakty.pl/własne