Na liście rozstrzelanych przez Niemca znaleźli się już Peszko, Mak i Mila, czyli – było, nie było – duże albo w miarę duże nazwiska.

 

Lokalni dziennikarze słusznie poczuli więc krew i zaczęli dopytywać o kolejnych zawodzących. W ten oto sposób na wczorajszej przedmeczowej konferencji von Heesen upolował Milosa Krasicia.

 

Sam Niemiec sprawia wrażenie gościa, który gdy dostanie w ręce granat, to najpierw wyciąga zawleczkę, a dopiero potem czeka na reakcję. Zasadne staje się pytanie, kiedy ta szatnia – wnerwiona wybuchami złości trenera – eksploduje i puści go z dymem. Oby jak najpóźniej, bo na konferencje TvH zaczynamy czekać z takim utęsknieniem jak przed laty na nowe odcinki Prison Breaka. A jeżeli już chłopa zwolnią, to u nas może liczyć na „Jak co niedzielę… Thomas von Heesen”.

 

 

Cały artykuł znajdziesz tu

 

 

Źródło: weszlo.com/własne