Za dwa dni Lechia Gdańsk zagra z Rakowem Częstochowa. Będzie to szansa na pierwsze zwycięstwo w bieżącym sezonie. - Każdy moment jest dobry, aby się odbić. Zdajemy sobie sprawę, że jesteśmy na dnie tabeli i zdajemy sobie sprawę z sytuacji. Mental nie jest tam, gdzie my jesteśmy w tabeli, cały czas rozmawiamy i motywujemy się - mówił przed meczem trener Szymon Grabowski.

- Zdajemy sobie sprawę, przed jakim trudnym zadaniem stoimy. Przyjeżdża do nas jeden z faworytów ligi. Raków ma jasne zadanie - wygrać w piątek. Podchodzimy jednak z takim samym nastawienie. Zdajemy sobie sprawę, że pracy jest masa. Z każdym mikrocyklem i z każdym dniem wygląda to coraz lepiej. Może ostatni okres i wyniki nam to troszkę zaburzyły, ale mam nadzieję, że będziemy w piątek i po meczu widzieć pozytywy i w konsekwencji bardzo dobry wynik. Przygotowujemy się z pozytywnym nastawieniem - rozpoczął Grabowski.  

Niestety, sytuacja zdrowotna Lechii nie należy na ten moment do najlepszych. Z gry wypadło kilku zawodników. - Jeśli chodzi o Tomasa Bobcka jest wyłączony na dłuższy okres czasu. Nie mamy Tomasa dwa, trzy miesiące według pierwszej diagnozy. Naderwał mięsień dwugłowy - powiedział i dodał: - D'Arrigo i Koperski dochodzą do zdrowia. "Nojgi" po meczu z Górnikiem może rozpocząć treningi z drużyną.

Czy w obliczu kontuzji Bobcka Lechia pozyska jeszcze w trwającym oknie transferowym jakiegoś napastnika? - Z tego co wiem, klub cały czas pracuje i są rozmowy z zawodnikami - nie tylko do linii ofensywnej, ale też do defensywnej i do pomocy. Jak zaawansowane? To jest już kwestia dla dyrektora sportowego. W najbliższym czasie nie możemy się chyba spodziewać nowego transferu, ale ja bym sobie życzył, aby jeszcze ktoś nowy przyszedł  - mówił trener.

W ostatnich dniach sporo zamieszania pojawiło się też wokół Luisa Fernandeza. - Tak jak mówiłemLuis jest coraz bliżej optymalnej dyspozycji zdrowotnej. On trenuje, aby być w 100% gotowy. Ale rzeczywiście. Na tę chwilę cały czas trwają rozmowy między Luisem, agentem a właścicielem. Luis trenuje indywidualnie i na finał musimy pewnie jeszcze poczekać - skomentował 43-latek. - Pewnie mógłby grać na pozycji numer "9", ale ja się skupiam na zawodnikach, których mam. Jest to okrojona liczba, kadra jest okrojona. Znaków zapytania jest kilka, jak to poukładać. Mamy Wjunnyka, Sezonienkę czy jednego z pomocników, który na "9" może grać i tam byli testowani. Mamy dużo opcji i mam nadzieję, że nie odczujemy mocno braku Tomasa - przyznał.

Raków słynie w tym sezonie z bardzo solidnej defensywy. Drużyna Marka Papszuna straciła dotychczas jednego gola. - Skuteczność będzie jednym z czynników, które muszą ulec zmianie. Co z tego, że będziemy kreować, jak nie będziemy wykorzystywać sytuacji? Myślę, że ciężkie zadanie przed nami, zmierzymy się przed jedną z najlepszych defensyw, jak nie najlepszą. Przed nami duże wyzwanie. Jestem optymistą, wiem, że stworzymy sobie te sytuacje. Mamy potencjał, aby to wyglądało na jak najlepszym poziomie niezależnie przeciwko komu gramy. Finalizacja i odpowiedzialność w defensywie to słowa klucz i to musi być w piątkowy wieczór widoczne. Poprzeczka jest wysoko zawieszona, ale mam nadzieję, że my swoimi zachowaniami na boisku sprawimy, że jesteśmy ją już w stanie pokonać - dodał. 

Czy Lechia w piątek w końcu się przełamie? - Każdy moment jest dobry, aby się odbić i szukać pozytywów w naszej grze. Zdajemy sobie sprawę, że jesteśmy na dnie tabeli i zdajemy sobie sprawę z tej sytuacji. Na pewno mental nie jest na nie wiadomo jak wysokim poziomie, ale też nie powiedziałbym, że jest tam, gdzie my jesteśmy w tabeli. Cały czas rozmawiamy i motywujemy się wzajemnie. Dla większości tych zawodników jest to nowa sytuacja. Nikt z nich w dotychczasowej karierze nie był w tym miejscu, którym jest teraz. Na tych młodych zawodnikach jest ciężar udźwignięcia, na indywidualnościach. Staramy radzić sobie z tą sytuacją wspólnie. Mam nadzieję, że już w piątek kibice zgromadzeni na stadionie zobaczą drużynę silną, taką, która będzie dążyła do zwycięstwa i że ten mecz na Puszczy nie zamaże obrazu, jaki kibice mają - powiedział.

- Po każdym meczu jesteśmy po głębokiej analizie występów poszczególnych zawodników, drużyny. Możemy spodziewać się zmian, czy to na bramce czy na innych pozycjach. Szukamy zestawienia optymalnego na ten moment. To też będzie pewnie pozytywny bodziec od sztabu dla drużyny czy rezerwowych. Nie powiem, czy będą to zmiany od pierwszych minut. Jestem przekonany, że ci, którzy wyjdą na boisko będą odważni - przyznał pytany o potencjalne zmiany. Nie należy więc wykluczać debiutu Szymona Weiraucha w bramce.

W środku obrony za każdym razem grają inni zawodnicy. Pięć meczów to pięć innych duetów stoperów. - To, co było wcześniej, to było wcześniej. Na tę chwilę skupiamy się na ocenie teraźniejszej. Na tyle musieliśmy szukać innych rozwiązań, abyśmy nie powielali błędów. Bujar też się względem ostatniego meczu nie obronił. Przytrafiały mu się błędy. Nie możemy brnąć cały czas w jedno zestawienie. Takie decyzje. Mam nadzieję, że już w piątek blok defensywy i cała nasza gra w obronie będzie dobra bądź bardzo dobra. Potrzebujemy takiego momentu, aby przeciwko takiemu bardzo dobremu zespołowi się przełamać - przyznał.

Skąd bierze się słaba skuteczność Lechii w pojedynkach główkowych? - To kwestia wszystkiegoDawno nie mieliśmy tak dobrze grających rywali, czy tak dobrze zorganizowanych pierwszych linii czy pomysłu na stałe fragmenty. Dawno albo w ogóle w zeszłym sezonie nie mieliśmy okazji rywalizować z takimi fizycznymi przeciwnikami, tych rzeczy jest bardzo dużo. Dochodzi też to, że pewność jest niższa. Za duży strach nad pojedynkami. Pracowaliśmy nad tym, że musimy być bardziej odważni przy pojedynkach w defensywie, w powietrzu, 1:1 i tak dalej. Musimy zmienić swoje nastawienie - ocenił.

W Krakowie słabo wyglądał także pressing Lechii.  - Różnica wyglądała z nastawienia, ale też pomysłu na grę. Chcieliśmy skupić się na posiadaniu piłki. Stać nas na to, aby wyjść wyżej do przeciwników. Mam nadzieję, że usprawniliśmy to już w tym mikrocyklu - skomentował.

- Nie mamy wpływu na to, co piszą dziennikarze i co ludzie mówią oraz na to, co dzieje się na górze.. Skupiamy się na swojej pracy. To, że są jakieś informacje, nie znaczy, że my się nimi zajmujemy. Wiemy, co się dzieje w klubie i z jakimi problemami się borykamy wewnątrz, ale zupełnie się na tym nie skupiamy. Myślimy tylko o meczu z Rakowem- dodał zapytany przez nas o atmosferę wokół klubu.

Co dziś jest największym sportowym problemem Lechii - brak jakości, doświadczenia czy może coś innego? - Dużo rzeczy wymaga ulepszenia. Możemy rozmawiać o okresie przygotowawczym, o tym okresie, kiedy piłkarzy było mniej, braku doświadczenia i innych aspektach, ale to nie jest ten moment. Nie będę narzekał, ale będę skupiał się na tym, co chciałbym aby lepiej wyglądało. Sytuacja jest ciężka, ale będzie to dla nas duże zwycięstwo, kiedy wyjdziemy z tego dołka i będziemy z siebie dumni, że pomimo przeciwności losu sobie poradziliśmy - powiedział Grabowski.

Na drużynę spadła ostatnio spora krytyka. - Ja się nie dziwię, że się zaczyna ulewać. Kibic to najważniejsza część klubu. Dzięki nim jesteśmy m.in. w Ekstraklasie. Dobrze, że kibice uzewnętrzniają swoje opinie. Co do całej sytuacji, nie patrzmy przez pryzmat trudności. Nie chcę porównywać przeszłości do tego, co jest teraz. Nigdy nie pracowałem w Ekstraklasie i jest to oczywiste, że ten moment jest najtrudniejszy, bo jesteśmy na najwyższym szczeblu. Trzeba sobie z tym poradzić - ocenił trener.

Lechia za miesiąc zagra w Pucharze Polski. - Normalnie przyjąłem informacje o rywalu. Czeka nas fajny pojedynek z bardzo dobrą II-ligową drużyną. Ale żeby myśleć o meczu pucharowym, najpierw musimy zrobić jednak swoje teraz w lidze - powiedział. - Puchar jest wspaniałą sprawą i zawsze się mówi, że jest dla drużyn takich, które jak Pogoń zmierzą się z Ekstraklasowym zespołem i może tam wygrać. To Lechia będzie mogła tam coś stracić, ale po to jest puchar. Szanse będą wyrównane.

źródło:  własne