Niewątpliwie bardzo się cieszę z tego, jaki widnieje końcowy rezultat, z tego jak zaprezentowaliśmy się w pierwszej połowie. - powiedział po wygranej z Resovią  Szymon Grabowski. Szkoleniowiec Lechii podzielił się uczuciami, jakie mu towarzyszyły po meczu z ukochaną drużyną. - To jest sympatyczne, ale i jednocześnie trudne emocjonalnie dla mnie.

- Dobry wieczór. Niewątpliwie bardzo się cieszę z tego, jaki widnieje końcowy rezultat, z tego jak zaprezentowaliśmy się w pierwszej połowie. Myślę, że byliśmy blisko ideału jeśli chodzi o to, co chcemy zrobić na boisku i o przewagę, jaką chcemy sobie stwarzać czy wytwarzać. Najważniejsze jest to, że poparte jest to akcjami bramkowymi i golami. Brakowało nam bardzo niewiele, troszeczkę skuteczności, bo rzeczywiście ten wynik do przerwy mógłby być bardziej okazały i bardzo dobry dla nas. Jeśli chodzi o drugą połowę, to na pewno ją sobie z zespołem przeanalizujemy. Wiadomo, jaki to był moment dla nas, dla Resovii, bo to był mecz zamknięty. Pomimo tego, powinniśmy byli zachować się w pewnych fragmentach zdecydowanie lepiej. Chodzi mi o szacunek dla rywala, dla kibiców, dla widowiska, bo myślę, że tak podchodzić musimy. Gratuluję przede wszystkim moim zawodnikom i dziękuję im za ten mecz, oni wiedzą dlaczego, ale już przed nami sporo pracy przed następnym spotkaniem ligowym, dziękuję.

 - Podczas przerwy powiedziałem moim zawodnikom, żeby się nie rozluźniali, grali lepiej, byli bardziej skuteczni i nie poprzestawali na tym. Powiedziałem słowa, które w mojej ocenie miały mocniej ich zmobilizować, szczególnie w aspekcie mentalnym, żeby się nie zadowalać rezultatem, który jest i wykrzesać z siebie jak najwięcej. Jak widać, nie wyszło.

Kibice Resovii, którzy udali się na wyjazd do Gdańska, podziękowali Szymonowi Grabowskiemu. Jaką pamiątkę otrzymał szkoleniowiec Biało-Zielonych po ostatnim gwizdku? - To jest sympatyczne, ale i jednocześnie trudne emocjonalnie dla mnie. To jest coś, czego nie chciałbym nigdy przeżyć i mam nadzieję, że przeżyję to ostatni raz, bo chciałbym być w przyszłym sezonie z Lechią w Ekstraklasie, a Resovia, żeby była w I lidze i nie chcę, żeby do takiego pojedynku kiedykolwiek doszło. Tego bym sobie życzył, jeżeli mogę trochę prywaty rzucić. Dostałem upominki i rzeczy, które kibice przywieźli z Rzeszowa. Cieszę się z flagi, którą otrzymałem od nich. Ta flaga była okazjonalna na pierwszy mecz i cieszę się, że ją przywieźli. Także szacunek dla nich za to, że w poniedziałek przebyli dużą odległość, po to, by wspierać swoją ukochaną drużynę i przywitać się ze mną. Kibice Resovii w moim sercu stanowią mocny punkt.

Iwan Żelizko w tym meczu otrzymał żółtą kartkę i był to jego dziesiąty kartonik w tym sezonie. Czy według Szymona Grabowskiego Ukrainiec mógł uniknąć tej kartki? - To jest ta żółta kartka z tych głupich w cudzysłowiu, których mieliśmy nie otrzymywać i na pewno jestem z tego bardzo niezadowolony, że ją złapał. Dlatego, że to był sektor boiska, w którym nie należało robić wślizgu, to jest raz. Po drugie wynik też nie predysponował do tego, żeby ten wślizg robić, ale to są emocje i to jest charakter Iwana.

Czy w ostatnich minutach spotkania trenera Biało-Zielonych nie korciło przejście na ustawienie z trójką obrońców, kiedy na boisku pojawił się Loup Diwan Gueho? - Nie korciło, bo ta zmiana była podyktowana tym, że Andrei jest zagrożony absencją i zdawaliśmy sobie sprawę, że może dojść do takiej sytuacji, gdzie Andrei będzie musiał faulować i potem pojawiłby się problem na przyszłość. Według mnie to był odpowiedni moment, żeby Loup zadebiutował, przywitał się z publicznością i żeby poczuł drużynę nie w treningu, a także w oficjalnym meczu. Na grę z trójką obrońców przyjdzie jeszcze czas.

Po zwycięstwie z Resovią Lechia wskoczyła na pozycję wicelidera i traci do pierwszej Arki Gdynia zaledwie dwa oczka. Czy ta pozycja coś zmienia w podejściu zespołu, czy filozofii w pisaniu scenariusza na kolejne spotkania? - Nic nie zmienia z racji tego scenariusza, o którym rozmawialiśmy przed sezonem, jaki ja mam w głowie do 5. kolejki. Oczywiście, on jest gdzieś tam dużo dłuższy, ale my żeśmy celu nie osiągnęli. My jesteśmy drudzy w tabeli, także my nie możemy na tym poprzestać, my musimy wszystko robić, żeby być pierwsi.

źródło: własne