Damian Podleśny trafił do rezerw, bo nie chciał przedłużyć kontraktu.

Względy proceduralne, z powodu których bramkarz Damian Podleśny nie został ostatecznie wypożyczony z Lechii do Chojniczanki, wiążą się z tym, że nie chciał on, wraz ze swoim agentem, przedłużyć obowiązującego jeszcze przez dwa lata kontraktu z gdańskim klubem.

Lechia poinformowała we wtorek o zawężeniu kadry pierwszego zespołu. Decyzją zarządu klubu do trzecioligowych rezerw przeniesieni zostali czterej piłkarze - Tiago Valente, Nikola Leković, Donatas Kazlauskas oraz Damian Podleśny. Zaskakiwać musiała obecność w tym gronie tego ostatniego, bo przecież w zeszłym tygodniu Lechia poinformowała, że został on wypożyczony na rok do pierwszoligowej Chojniczanki Chojnice, w której grał zresztą już wiosną w poprzednim sezonie.

Po pojawieniu się tej wiadomości Podleśny opuścił Gdańsk. Udał się do Ożarowa, gdzie Chojniczanka przebywała na zgrupowaniu. Dzisiaj okazało się, że ma wracać do Lechii. A raczej jej rezerw, mimo, że jeszcze kilka dni temu argumentowano w gdańskim klubie, że transfer czasowy do pierwszoligowca ma służyć jego sportowemu rozwojowi poprzez regularną grę. – Warunkiem wypożyczenia było przedłużenie przez zawodnika umowy z Lechią. Zaproponowaliśmy mu podwyżkę, ale bramkarz wraz ze swoim agentem nie zgodzili się na to. To są właśnie, zacytowane we wtorkowym klubowym komunikacie, względy proceduralne, z powodu których nie doszło do przenosin zawodnika do Chojniczanki. Podejmowanie pewnych decyzji wiąże się także w piłce z konsekwencjami. Stąd wezwaliśmy Podleśnego z powrotem do Gdańska i przesunęliśmy do rezerw - tłumaczy Marek Jóźwiak, szef działu skautingu i menedżer kadry pierwszego zespołu Lechii.

 

Cały artykuł znajdziesz tu

 

– W momencie ogłaszania decyzji o wypożyczeniu Damiana do Chojniczanki, o propozycji przedłużenia kontraktu nie było mowy. Taka oferta pojawiła się tydzień później i to prawda, że zaproponowana podwyżka nas nie satysfakcjonowała. Ale przecież Damian nigdzie Lechii nie ucieknie, bo ma z nią jeszcze dwuletni kontrakt. Sportowa wartość bramkarza rośnie, dobrze bronił wiosną, trafił do reprezentacji do lat 20, gdzie ma mocną pozycję. Przesunięcie go do rezerw Lechii to krok wstecz. Gdy spytałem Marka Jóźwiaka jaki to ma sens, usłyszałem w odpowiedzi " a kto bogatemu zabroni?" - mówi z kolei Ireneusz Hurwicz, menedżer zawodnika.

Źródło: przegladsportowy.pl