lechia

Łukasz Surma jest prawdziwym profesorem w drugiej linii gdańskiego zespołu. Trafił do Lechii w zimowym okienku transferowym sezonu 2008/2009 i już trzykrotnie z nim w składzie wygrywaliśmy pojedynki derbowe. Derby to jednak żadna nowość dla wychowanka Wisły Kraków.

Surma to wybitny specjalista od derbów. Niedzielny mecz będzie jego 37. tego typu w ekstraklasie. 22 z nich wygrał, w tym aż 10 ostatnich! - Poza trójmiejskimi grałem także krakowskie, śląskie i warszawskie. Z tych najbardziej prestiżowych derbów do kompletu brakuje mi już tylko łódzkich - przypomina Łukasz.

Z Lechią trzykrotnie wygrywał z Arką, za każdym razem 2:1. Niewiele jednak brakowało, aby grał po przeciwnej stronie barykady. - Rzeczywiście, latem 2007 roku do gry w Gdyni brakowało tylko mojego podpisu na praktycznie uzgodnionym już kontrakcie. Ostatecznie wybrałem ofertę z Izraela, a potem przez Austrię trafiłem do Lechii - przypomina pomocnik.

Piłkarz wybrał dobrze, bo przed niedzielnym meczem gdańszczanie są faworytem. - W takim meczu nigdy nie można być pewnym swego. Nie można ograniczać się też tylko do podbijania motywacji i ambicji, bo to za mało na ekstraklasę. Dla mnie opaska kapitańska w takim meczu to wielka przyjemność, ale i odpowiedzialność. Próbuję nawet wejść w skórę trenera Pasieki i odgadnąć - jak ustawi Arkę przeciwko nam. Zapewne albo zagrają bardzo defensywnie, lub też będą starali się zastosować pressing daleko od swojej bramki. Dla nas korzystniejszy byłby jeden z tych wariantów, ale nie powiem, który, bo wówczas szkoleniowiec wybrałby drugi - zastrzega się Surma.

Z bogatej plejady derbów, w których gra najmilej wspomina mecz z 2002 roku. - Z jednej strony derby warszawskie są najmniej okazałe, bo z jednej strony jest znacznie mniej kibiców, ale nie często zdarza się wygrać 7:2. A to udało mi się z Legią w mecz z Polonią. Strzeliłem gola na 4:0, a po piątym bramkarz rywali nie miał ochotę grać dalej - przypomina Surma. Co ciekawe wówczas po przeciwnej stronie grał obecny kolega klubowy Łukasza - Krzysztof Bąk. On też strzelił gola, który ustalił końcowy rezultat.

Źródło: sports.pl / własne