Radosław Michalski w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" przyznał, że jedną z przyczyn spadku Lechii była walka między akcjonariuszami. Prezes Pomorskiego Związku Piłki Nożnej dodał jednak, że ma zapewnienia, że Lechia zacznie nowy sezon od pierwszej ligi.

Od kilku dni w mediach pojawiają się spekulacje dotyczące ewentualnej degradacji Lechii do czwartej ligi. Radosław Michalski w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" zdementował te informacje. - Lechia dostała licencję na grę w przyszłym sezonie i to na poziomie Ekstraklasy, co, jak wiemy z przeszłości, nie bywało aż tak oczywiste. Oznacza to, że zobowiązania, które musiała spłacić, spłaciła, a tam, gdzie nie było to możliwe, zawarła ugody. Nie widziałem dokumentów licencyjnych, ale mogę wyciągać takie wnioski. Powiedzmy sobie szczerze, że nie takie firmy spadały z Ekstraklasy, a potem ich losy bywały różne. Czasem spadek udało się spożytkować i stawał się formą oczyszczenia. Trudno mi powiedzieć, jak będzie w tym przypadku, ale mam zapewnienia, że Lechia wystartuje w pierwszoligowych rozgrywkach z zamiarem walki o szybki powrót do Ekstraklasy - przyznał.

Według prezesa PZPN jedną z przyczyn spadku Lechii były wojenki między akcjonariuszami oraz zamieszanie dotyczące sprzedaży klubu. -  O zmianach właścicielskich mówi się od roku i mam wrażenie, że to absolutnie nie pomogło klubowi. Właśnie od tego momentu zaczęły się dziać dziwne rzeczy wokół Lechii i chyba z tego względu wprowadzone były nowe oszczędności, czyli właściwie zero transferów, wycofanie z rozgrywek drugiej drużyny - ocenił i dodał: -  Napięcia wewnętrzne od paru miesięcy są już bardzo mocne, co ewidentnie szkodzi Lechii. Panowie nie szczędzą sobie uszczypliwości w mediach. Nie pomaga to kwestiom wizerunkowym, funkcjonowaniu drużyny, frekwencji na stadionie.

Wiele razy tłumaczyłem akcjonariuszom Lechii, oczywiście nie wszystkim, bo nie z każdym mam kontakt, że w takich trudnych momentach warto zakopać topór wojenny i wspólnie popracować nad tym, aby Lechia utrzymała się w Ekstraklasie, a dopiero potem rozmawiać o innych, z pewnością bardzo ważnych kwestiach - przyznał Michalski.

Działacz zauważył, że spora część decyzji była w Gdańsku podjęta zbyt pochopnie. -  Fakty są takie, że największy wpływ na podobne opinie miała sytuacja sportowa drużyny. Przez tę presję został zwolniony Tomasz Kaczmarek. Nikt nie pozwolił mu wyjść z tego kryzysu i uważam to za błąd. Również Marcin Kaczmarek za szybko stracił pracę. Naciski kibiców Lechii są tak duże, że według mnie czasem ważne decyzje podejmowane są zbyt pochopnie.

Te spory i nieporozumienia są już na takim poziomie, że nie wiem, kto musiałby zostać mediatorem, aby udało się doprowadzić do pojednania między skonfliktowanymi stronami. Najgorsze, że najbardziej na tym wszystkim traci Lechia, choć wszyscy zapewniają, że chcą jej dobra - zakończył.

Cała rozmowa dostępna TUTAJ.

źródło: "Przegląd Sportowy"