Lechia Gdańsk przegrała w Katowicach 0:2. - Potrzebny nam reset i mam nadzieję, że zacznie się on od poniedziałku. Już z nowym trenerem. I że z dozą optymizmu wejdziemy w nowy tydzień. Musimy odciąć to, co było grubą kreską - mówił po meczu Radosław Bella.
- Zacznę od gratulacji dla trenera Góraka i jego zespołu. W 1. połowie byli zdecydowanie lepsi od nas, w 2. połowie było już wyrównanie. Nie ma się co jednak oszukiwać - jesteśmy w sytuacji trudnej, a może i nawet bardzo trudnej. Ale nie bez wyjścia. Przyczyna dzisiejszej porażki leży w 1. połowie. Nie umieliśmy sobie poradzić z pressingiem i dlatego mieliśmy rywali na własnej połowie. Zmieniło się to w 2. połowie po korektach. Oprócz taktyki jest też problem z wzięciem odpowiedzialności. Zaczynamy grać, kiedy nie mamy nic do stracenia. Mówimy cały czas, że jesteśmy młodym zespołem, ale nie mamy już czasu. Mecz ze Śląskiem będzie arcyważnym meczem. Czas ucieka, a my musimy zacząć zdobywać punkty - rozpoczął Bella.
Jak informowaliśmy, nowym trenerem gdańszczan zostanie John Carver. Od poniedziałku będzie on prowadził treningi.- Potrzebny nam reset i mam nadzieję, że zacznie się on od poniedziałku. Już z nowym trenerem. I że z dozą optymizmu wejdziemy w nowy tydzień. Musimy odciąć to, co było grubą kreską - dodał.
Co było przyczyną porażki? - Powtarza się to, co było w meczu z Pogonią. Klucz jest w ostatnim podaniu - wyjaśnił.
Lechia ma także niemały problem mentalny. - 80% zawodników po raz pierwszy zderza się z taką sytuacją. O wiele trudniej jest grać w wielkim zespole z aspiracjami, kiedy się przegrywa. Z pozycji ucznia trzeba stać się nauczycielem - dla samych siebie i kolegów - ocenił. - Zawodnicy mieli bardzo spuszczone głowy. Widziałem, że bardzo przejęli się porażką - dodał.
Bella został także zapytany o pomeczowe okrzyki kibiców. - Nasi piłkarze wiele razy słyszeli już męskie słowa, także w szatni. Ciężko mi kibiców nie zrozumieć. Ktoś jedzie kupę kilometrów i wymaga od nas lepszej gry i ja to rozumiem. Jako trener mogę robić wszystko, aby odzyskać zaufanie kibiców. Czasami taki wstrząs jest potrzebny - skomentował.
- Pomysł był, aby zagęścić środek boiska. Wiedzieliśmy, że zespół GKS-u Katowice jest groźny. To, co się wydarzyło, to, to że Repka i Milewski nas rozszerzali. Później zmieniliśmy ustawienie i dostosowaliśmy się strukturą - zakończył asystent trenera.
źródło: własne