- Duży niedosyt - w taki sposób Szymon Grabowski podsumował wczorajsze spotkanie z Jagiellonią Białystok, kiedy Lechia przegrała 2:3, a wcześniej prowadziła 2:1. Podobne odczucia towarzyszyły kibicom oraz internautom. Do jakiejkolwiek zdobyczy punktowej zabrakło niewiele.

Początek, zgodnie z planem, należał do Jagiellonii, która od pierwszych minut atakowała i tworzyła groźne sytuacje bramkowe. Mistrzom Polski do siatki udało się trafić w 13. minucie, kiedy płaski strzał oddał Tomas Silva i piłka zatrzepotała w siatce. Po trzech minutach odpowiedzieli podopieczni Szymona Grabowskiego i co najważniejsze skutecznie. Conrado z lewej strony dograł do Bohdana Wjunnyka, a ten z bliskiej odległości wpakował piłkę do pustej bramki.

Po zdobytej bramce przez Lechię rolę się odwróciły, bowiem podopieczni Szymona Grabowskiego zepchnęli Jagiellonię do defensywy i przeważali. Na przerwę mogli zejść z prowadzeniem, ale Camilo Mena przegrał pojedynek ze Sławomirem Abramowiczem.
Biało-Zieloni wyszli w dobrym stylu na drugą odsłonę gry i w 60. minucie objęli prowadzenie za sprawą Maksyma Chłania. Dla 21-latka była to premierowa bramka w Ekstraklasie oraz 1000. gol dla Lechii w najwyższej klasie rozgrywkowej.
Warto też wspomnieć, iż kibice Lechii pojawili się na stadionie w licznej grupie.
Niestety gorszy moment w grze Lechii pojawił się w 70. minucie i Jaga doskonale to wykorzystała. Najpierw w 72. minucie na 2:2 wyrównał rezerwowy Jesus Imaz, a chwilę później rzut karny pewnie wykorzystał Mateusz Skrzypczak. Tym samym po emocjonującym meczu Lechia Gdańsk przegrała 2:3.

źródło: X