W minionym sezonie 2017/2018 Lechia Gdańsk strzeliła 46 goli.
Drużyna na Letnicę przeniosła się w sezonie 11/12. Zaczynając od sezonu 11/12 LG strzelała odpowiednio:
- 11/12: 21 goli strzelonych
- 12/13: 42
- 13/14: 46
- 14/15: 45
- 15/16: 53
- 16/17: 57
- 17/18: 46
Wydaje się zasadne użyć powiedzenia: „mecze wygrywa ten, kto na koniec ma jedną bramkę więcej”. Niby logiczne, ale po ubiegłym sezonie jednak nie do końca. Średnia 9,59 strzału na mecz jest najgorszym wynikiem w Ekstraklasie. Co rusz jeden, czy drugi piłkarz pierwszego składu odgrażał się, że w kolejnym meczu będzie lepiej, tylko zwycięstwo, czy inne frazesy. Zabrakło jednak konkretów w postaci czynów. A liczby przedstawiają się tragicznie szczególnie dla „młodszej’’ części składu tej przed 30 na karku. Gdyż z 46 goli strzelonych w tym sezonie 2 to trafienia samobójcze, 34 to gole zawodników po 30, a tylko 10 to liczba goli zawodników przed 30 rokiem życia.
Nasze tegoroczne „STRZELBY” (na czerwono gracze po 30)
- Marco - 16
- Flavio - 10
- Peszko - 4
- Olivieira - 3
- Augustyn - 2
- Krasić, Slavczev, Nalepa, Lipski, Vitoria, Matras, Balde, Wolski - wszyscy po 1 bramce
- Do tego Dilaver i Helik po jednym trafieniu samobójczym.
Szczególny był początek rundy, kiedy to praktycznie na plecach Marco udało nam się w pierwszych 10 meczach punktować w miarę solidnie. A sam Marco w pierwszych 10 kolejkach zdobył 8 goli. Później coś się zacięło. I zawodnicy zapomnieli, że muszą strzelać żeby dać bramkarzom drużyn przeciwnych szansę popełnienia błędu, a co za tym idzie punktować, szczególnie przy tak słabo grającej obronie.
Od kolejki nr 10 do końca roku kalendarzowego Lechia potrafiła strzelić przeciwnikom więcej niż jedną bramkę w meczu już tylko dwukrotnie w zremisowanych meczach z Lechem 3-3, oraz z Sandecją 2-2. Po przerwie świątecznej, zgrupowaniu, oczyszczeniu głów wydawało się, że problemy braku skuteczności są za Lechią. Jednak do końca rundy zasadniczej dwie lub więcej bramek udało się strzelić tylko kelnerom z Gdyni i późniejszym spadkowiczom z Termaliki. W rundzie finałowej ta sztuka udała się już tylko w meczu z Piastem.
Podsumowując 11 meczy z przynajmniej 2 strzelonymi bramkami. MAŁO!!!
Marco Paixao (16)
Marco Paixao
Marco w 28 meczach ubiegłego sezonu strzelił 16 goli, w podstawowej jedenastce wybiegał zawsze, kiedy był zdrowy, sześciokrotnie ściągnięty z boiska rozegrał 2433 minuty. 3 Gole strzelił z rzutów karnych, 6 nogą prawą i 7 głową. Marco zakończył swoją przygodę z klubem, jako najskuteczniejszy zagraniczny strzelec.
Flavio Paixao (10)
Flavio Paixao
Drugi z braci w 34 meczach strzelił 10 bramek, 30 razy wybiegał w pierwszej jedenastce. 4 razy wchodził jako joker, zaś w dziewięciu meczach schodził z boiska przed końcem meczu. Zaliczył bardzo „czysty” sezon dostając tylko jedną żółtą kartkę, biorąc pod uwagę styl gry Flavio (wymuszanie i nurkowanie) to naprawdę dobry wynik. Początek sezonu miał fatalny, strzelił gola dopiero w 11 kolejce, w debiucie Owena wszedł na boisko w 59 minucie i kilka minut później strzelił zwycięskiego gola. Dwa gole strzelił z rzutów karnych, jeden nogą lewą, trzy nogą prawą i cztery z głowy. Jedyny i niepowtarzalny król tegorocznych derbów. To właśnie śledziom Flavio strzelił 5! ze swoich 10 bramek w sezonie. Niejednokrotnie „uciszając” żółto-niebieskie trybuny, czy jak to było w meczu na Letnicy „grupę fanek”. W sezonie rozegrał 2701 minut.
Sławek Peszko (4)
Sławek Peszko
25 meczów w Ekstraklasie, 21 w pierwszej jedenastce. 4 razy wchodził z ławki. 3 Pierwsze kolejki tego sezonu odbywał resztę kary z sezonu ubiegłego. Grę zaczął w zremisowanym spotkaniu z Górnikiem Zabrze, pierwszą cyferkę przy nazwisku zapisał dopiero w 6 kolejce strzelając jedną z bramek w przegranym 2-3 meczu z Sandecją. Kolejną bramkę strzelił Wiśle, ta bramka dała nam jeden punkt. Trafienie w meczu z Arką, podwyższające na 2-0 i honorowe trafienie w meczu ze Śląskiem. 3 Gole strzelił nogą prawą, jedną nogą lewą. Przez kontuzje Sławek rozegrał tylko 2023 minuty.
Joao Pedro Abreu Oliveira (3)
Joao Pedro Abreu Oliveira
Wypożyczony z rezerw Luzern Joao był w kadrze meczowej łącznie 25 razy, zanotował 7 występów w podstawowej jedenastce, 12 razy wchodził z ławki, a sześciokrotnie nie podniósł tyłka z ławki. Co łącznie daje 19 gier w Ekstraklasie i trzy bramki. Zawsze, gdy wszedł w roli zmiennika robił masę pozytywnego zamieszania. strzelał, asystował i napędzał akcje, naprawdę jeden z niewielu pozytywnych punkcików w naszej drużynie. Strzelił bardzo ważnego gola dającego nam jeden punkt na gorącym stadionie Wisły w Krakowie, wyrównując w 80 minucie na 1-1. Strzelił również w meczu z Sandecją na 2-1 w 87 minucie, niestety Mraz wyrównał w samej końcówce na 2-2. I w końcu chyba najważniejsza bramka. Podwyższenie na 2-0 z Piastem w Gliwicach. Ten gol pozwolił nieco odetchnąć. I uwierzyć, że uda nam się utrzymać. 2 Gole strzelił nogą lewą, jeden prawą. 2 Gole strzelił, jako joker, raz grając od początku. Naprawdę ciekawy piłkarz, niedający się zaszufladkować. Choć tak naprawdę nie znamy w Gdańsku pełni jego potencjału gdyż zagrał tylko 759 minut. Osobiście dałbym mu szansę w przyszłym sezonie, gdyż rozegrał tylko jedno pełne spotkanie od początku do końca.
To by było na tyle wśród zawodników ofensywnych, którzy coś w tym sezonie Lechii dali. Zostało trzech ananasów, którzy zagrali tak tragiczny sezon, że przyszły powinien być tym, w którym odpowiedzą nam na pytanie czy oni coś jeszcze są w stanie Lechii zaproponować, czy powinni podążyć drogą Bartłomieja Pawłowskiego. Mam na myśli panów Lipskiego i Wolskiego, myślałem też o Miloszu. Ale jego czas nad Motławą chyba definitywnie się zakończył.
Patryk Lipski w tym sezonie jeden gol i cztery asysty. Zagrał „tylko” 21 razy, co daje 1299 minut. Przeszedł do Lechii już w trakcie rundy jesiennej. Nieprzygotowany do sezonu po kilku miesiącach bez klubu, pierwsze minuty rozegrał z Pogonią, w kolejnym meczu Nowak wpuścił go od początku. I był to jedyny udany występ Lipskiego w tym sezonie. Zaliczył dwie ładne asysty, aby później przez kolejne 21 kolejek albo nie grać, albo być wprowadzanym na ogony. Osobiście wydawało mi się, że wchodzą tam w grę jakieś pozasportowe animozje dotyczące przedstawicielstwa agenta Patryka. Ale gdy do Gdańska zawitał Stokowiec, który postawił na Lipskiego od początku okazało się, że był po prostu za słaby. W kolejnych 10 meczach, które rozegrał od początku dał tylko dwie asysty i bramkę. Asysty w meczu ze śledziami i bramkę, która była wielbłądem debiutującego bramkarza zespołu juniorów Pogoni. Dramat panie Lipa.
Rafał Wolski: piłkarz z Kozienic, który w swoich statystykach ma więcej kontuzji i fochów, przez które nie mógł grać jak meczów i liczb. Tak jak zaczynał sezon tak samo go skończył - kontuzją kolana. Dostępny był tylko 10 i pół kolejki. Pomiędzy kontuzjami i fochami rozegrał 861 minut, w których zanotował gola w przegranym meczu z Termalicą i dwie asysty w dwóch największych strzelaninach sezonu z Jagą 3-3 i Lechem również 3-3. Mam nadzieje, że to, że Rafał znalazł się w Gdańsku, nie będzie kolejną przeinwestowaną klapą w historii tego zarządu.
Zostawiłem sobie jeszcze akapit na człowieka, którym jestem żywo wręcz rozczarowany. Przemek Macierzyński. W trybie pilnym ściągany w miejsce super snajpera Kuświka, miał powalczyć o miejsce w składzie z Marco. A skończyło się tym, że nawet w CLJ nie potrafił strzelić gola. Coś się w chłopaku skończyło, kiedy po kilku meczach w młodzieżowych reprezentacjach, pojechał do szkółki Benfiki. Wg tamtejszej skali oceniania Przemek nie ogarnął mentalnie tego gdzie jest i w swojej grupie był sklasyfikowany jako 31 z 33 piłkarzy. Jak mówił jeden z trenerów Benfiki „A to nie poszedł na siłownię, a to nie zrobił sobie koktajlu po treningu, gdzie indziej się spóźnił. Nie poradził sobie mentalnie, choć może to nie do końca jego wina, bo nie był do takich wymagań przygotowany do Polsce.” Wrócił do Polski, pojechał na obóz z pierwszym składem, na ławce usiadł raz z Wisłą. Później grał już tylko w CLJ, żeby sezon skończyć z kontuzją. Mam nadzieje, że jeszcze się ogarnie, bo papiery na grę posiada, i w przyszłym sezonie naprawdę powalczy o pierwszy skład.
Ostatnie nazwisko, o którym chciałem wspomnieć Snajper Grzegorz Kuświk………..
I to by było na tyle.
W przyszłym sezonie zostaliśmy bez 9 i klub z pewnością będzie poszukiwał kogoś odpowiedzialnego za przejęcie roli po Marco. Nie będzie łatwo nowemu napastnikowi wskoczyć w buty po Portugalczyku. Przewija się nazwisko Sobiecha, choć osobiście uważam, że jest to piłkarz obarczony zbyt dużą podatnością na kontuzje. Kacper Przybyłko, jego Kaiserslautern spada do 3 ligi, Kacprowi kończy się kontrakt, Kamilowi Bilińskiemu Wisła Płock nie przedłużyła umowy, jest do pozyskania za free tak samo jak Brożek jednego z bliźniaków już kiedyś w Gdańsku mieliśmy..
Jest też Kuba Wrześniak z młodzieżówki FC Heerenveen, Kuba Arak za to strzelił już 7 goli w tej edycji pierwszej ligi.
Wydaje się, że nie było by trudne wyciągnięcie Mirko Colaka, który trafił na wypożyczenie do ligi Chorwackiej lub pójścia drogą Wisły Kraków i wyciągnięcie z 3 ligi Hiszpańskiej drugiego Carlitosa. Proponuję obu napastników klubu Majadahonda Jeissona Martineza (8goli) i Daniego Pichina (10 goli). Obu kończą się kontrakty tak samo jak wyżej wymienionym Polakom.
Na rynku jest również były reprezentant młodzieżówki Portugalii Rafa Lopes, który w obecnym sezonie ligi Cypryjskiej strzelił 7 goli dla Omonii, również do pozyskania za darmo. Najlepsze nazwiska z pierwszej ligi szybko podpisują kontrakty z klubami z Ekstraklasy. Wszyscy chcą „podpisać” nowego Świerczoka wyprzedzając konkurencję.
A ty jak oceniasz tegoroczne popisy naszych snajperów? Zachęcamy do dyskusji.