Słowacki skrzydłowy przebojem wdarł się na boiska polskiej ekstraklasy. W dwóch meczach strzelił dla Lechii trzy gole.

Wychowanek Slovana Bratysława liczy sobie zaledwie dziewiętnaście wiosen, ale Polska to już trzeci kraj, w którym przyszło mu mieszkać.

– Dwa lata temu postanowiłem skorzystać z propozycji AC Parma, która zapragnęła ściągnąć mnie do siebie. Długo się nie zastanawiałem, bo zawsze marzyłem o grze we Włoszech – mówi Lukas Haraslin.

W Parmie grał początkowo w Primaverze (odpowiednik nieistniejącej już naszej Młodej Ekstraklasy). W pierwszym sezonie zaliczył dziewięć spotkań, w których zdobył dwie bramki.

– W kolejnym strzeliłem dziewięć goli, co zaowocowało szansą gry w pierwszym zespole. Wiadomo, jaka była sytuacja w Parmie. Klub miał ogromne kłopoty organizacyjno-finansowe i znacznie odmłodził skład. Jednak występów przeciwko Milanowi i Fiorentinie na boiskach Serie A nikt mi nie odbierze. Oba mecze co prawda zakończyły się naszymi porażkami, lecz było to dla mnie duże przeżycie. Mogę jedynie żałować, że nie zagrałem przeciwko Juventusowi, który Parma sensacyjnie pokonała 1:0 – wspomina Haraslin.

Po sezonie 2014/15 musiał się jednak pożegnać z Parmą. Klub stał się bankrutem, a piłkarze zaczęli szukać nowych klubów. – Miałem oferty z zespołów Serie A i Serie B. Niemniej, razem ze swoim menedżerem uznałem, że lepiej będzie zmienić otoczenie. Propozycja Lechii wydała mi się najbardziej optymalna. Szybko porozumieliśmy się co do warunków umowy i związałem się z klubem na trzy lata – mówi Haraslin.

Początkowo nie miał w Lechii mocnej pozycji. Grywał jedynie w sparingach, bo przez pierwsze cztery kolejki obecnego sezonu próżno było szukać jego nazwiska nawet w gronie rezerwowych. Pierwotnie nie było go też na liście 21 zawodników, którzy na tydzień udali się na południe Polski, by rozegrać dwa mecze ligowe – ze Śląskiem Wrocław i Wisłą Kraków, przeplecione pucharowym spotkaniem z Puszczą Niepołomice. Jednak po występie Lechii w stolicy Dolnego Śląska Słowak dostał sygnał od trenera Jerzego Brzęczka, że ma dołączyć do drużyny. Pokazał się z dobrej strony w wygranym 5:1 meczu z Puszczą i zadebiutował w ekstraklasie przeciwko Wiśle, strzelając gola po pięciu minutach pobytu na boisku. Występ przy Reymonta zakończył z urazem barku.

Cały artykuł znajdziesz tu


Źródło: przegladsportowy.pl/własne