Mateusz Bąk nie liczy na taryfę ulgową w Lechii. Bramkarz, który uchodzi za współczesny symbol biało-zielonych, zapowiada ciężką pracę na treningach, by odzyskać utracone 3 lata temu miejsce między słupkami gdańskiej drużyny.

Nikt mi nie da miejsca za zasługi. Zrobię jednak wszystko, by zapewniła mi je prezentowana forma - mówi 30-latek. Jeśli ta sztuka mu się uda, jeszcze w tym sezonie może zostać drugim bramkarzem z największą liczbą występów w ekstraklasie w barwach Lechii.

Choć przygodę z piłką nożną Mateusz Bąk rozpoczynał w Jantarze Pruszcz Gdański, przez kibiców Lechii traktowany jest jak wychowanek. W Gdańsku występował w latach 2001-2009 przechodząc z biało-zielonymi trudną drogę od A klasy do ekstraklasy. Na najwyższym szczeblu rozgrywek zagrał wprawdzie tylko 19 spotkań po czym wiosną 2010 roku wypożyczony został do portugalskiego Maritimo. Następnie zaliczył epizod w II-ligowej Wiśle Płock, a sezon 2011/12 i jesień 2012 spędził w Podbeskidziu Bielsko-Biała, które opuścił w lutym tego roku trafiając do bułgarskiego Etyru 1924 Wielkie Tyrnowo. Piłkarz niechętnie wraca do czasu spędzonego poza granicami kraju. Jednocześnie nie kryje satysfakcji, że otrzymał szansę powrotu do Lechii. 30-latek zamierza podjąć rywalizację o odzyskanie miejsca między słupkami gdańskiej bramki. Jak przyznaje, czeka go w tym kierunku sporo pracy.

Nie grzebmy w trupach, liczy się tylko to, co jest teraz. Cieszę się, że jestem znów w Lechii i zrobię wszystko żeby wywalczyć sobie miejsce w składzie. Ciężka praca na treningach to jedyna droga. Obecny sztab szkoleniowy nikomu nie da miejsca w zespole za zasługi, a jedynie za prezentowaną formę. Ja robię wszystko, by moja była jak najwyższa - mówi "Bączek". Co ciekawe, bramkarz po opuszczeniu Lechii miał już okazję wystąpić na PGE Arenie. Do Gdańska przyjechał w marcu ubiegłego roku jako bramkarz Podbeskidzie, z którym pokonał biało-zielonych 3:2. - Było miło, bo przed meczem klub uhonorował mnie i Maćka Rogalskiego. Jako piłkarz czułem się fajnie, bo wygraliśmy, ale jako lechista nie mogłem być szczęśliwy. Sytuacja w tabeli nie była wówczas najlepsza dla gdańszczan i stracone tego dnia punkty mogły ich sporo kosztować. Całe szczęście, że wszystko skończyło się dobrze - wspomina Bąk. Golkiper po tamtym spotkaniu skrytykował ówczesną politykę klubu, która sprzyjała kontraktowaniu zagranicznych, najczęściej mało przydatnych zawodników. Jednocześnie zapewnił o swoim przywiązaniu do Lechii i wyraził przekonanie, że jego powrót do klubu jest tylko kwestią czasu. 

 

mateusz bąk

Zobacz profil Mateusza Bąka

Bąk o miejsce w składzie będzie rywalizował z Michałem Buchalikiem i Sebastianem Małkowskim. W kadrze Lechii jest też Bartosz Kaniecki, który przechodzi zabiegi mające doprowadzić do pełni sprawności kontuzjowaną w ubiegłym sezonie rękę. Na zgrupowanie do Gniewina trener Michał Probierz zabrał także niespełna 19-letniegoKacpra Rosę. Jeśli Bąk przekona szkoleniowca, by postawił na niego, będzie potrzebował ośmiu meczów, by wyprzedzić Buchalika i Małkowskiego pod względem liczby występów w barwach Lechii w ekstraklasie od czasu powrotu do najwyższej klasy rozgrywkowej. Obecnie klasyfikacji tej przewodzi Paweł Kapsa, który podobnie jak Bąk przebywał ostatnio w Gdańsku na testach, ale do Gniewina nie pojechał.

Źródło: sport.trójmiasto.pl/własne