Lechia Gdańsk pokonała Miedź Legnica 4:0, a dwie bramki zdobył Łukasz Zwoliński. Po spotkaniu napastnik porozmawiał chwilę z dziennikarzami.
Dzięki dwóm trafieniom Łukasz został wiceliderem klasyfikacji strzelców bramek dla Lechii Gdańsk w ekstraklasie. Ma ich na koncie 36 i współdzieli drugie miejsce z Bogdanem Adamczykiem. Prowadzący Flavio Paixao ma trafień aż 84. - Gonię tego pierwszego (Flavio - przyp. red.), ale on ciągle strzela (śmiech). My jesteśmy na boisku, Wy jesteście od tych wszystkic tabelek, statystyk. Dowiaduje się wszystkiego dzięki Wam - powiedział Łukasz zapytany przez nas o tę statystykę.
Do przerwy nastroje nie były jednak aż tak dobre. Był bowiem bezbramkowy remis. - Nie, nie padły żadne mocne słowa. Widać było tą nerwowość, nic nie chciało wejść, było widać troszkę tej niedokładności. Powiedzieliśmy sobie w szatni, że jak strzelimy bramkę, to ta pewność siebie wzrośnie. I tak się stało. To mnie cieszy, że jak padł gol, to nie było bronienia wyniku, tylko chcieliśmy iść po kolejne bramki. To było najważniejsze. Pokazaliśmy, że potrafimy, pokazaliśmy serducho. Z tego miejsca dla całej drużyny duże brawa, bo wszyscy na to zasłużyli.
Po golu z rzutu karnego Łukasz Zwoliński wraz z całą drużyną podbiegli do ławki rezerwowych i wspólnie celebrowali trafienie Łukasza. - Ja po tej bramce strzelonej z karnego, pomyślałem, że nie będę biec nigdzie indziej, tylko do trenera, do ławki. To są takie małe rzeczy, ale to pokazuje, jak to scala drużynę. Jesteśmy drużyną, czy jest dobrze, czy jest źle. I mam nadzieję, że to też taki kop mentalny na przyszłość. Mamy jeszcze dziesięć finałów przed sobą. Na pewno jestem zawodnikiem, który odpłaca się i oddaje serducho, kiedy ktoś we mnie wierzy. To nie było na zasadzie ja i trener, to są emocje. Uważam, że to było ważne, abyśmy jako cała drużyna się cieszyli.
- Ja mam nadzieję, że tym wynikiem pokazaliśmy i daliśmy jasną odpowiedź. Wiedzieliśmy, że jesteśmy w trudnym momencie i że możemy liczyć tylko na nas. Wiedzieliśmy, że jak będziemy razem, to się uda. Wydaje mi się, że te emocje po każdej z bramek, ta wspólna radość to jasny sygnał, w którą stronę chcemy iść - dodał zapytany o to, czy czuje, że sztab i piłkarze dostali zaufanie tym zwycięstwem.
17 marca Fernando Santos ogłosi powołania na marcowe zgrupowanie reprezentacji. Czy napastnik czeka na telefon od selekcjonera? - Wracając do początku, najszybciej dowiem się od Was (śmiech). Nie zapisuje żadnych dat w kalendarzu. Ale telefon włączony.
W tym sezonie Zwoliński ma już na koncie 9 bramek w Ekstraklasie. To o jedno trafienie mniej od lidera klasyfikacji strzelców Mikaela Ishaka. - Przede wszystkim cieszę się, że moje problemy zdrowotne są za mną i pokazuje, że może drużyna na mnie liczyć. Oczywiście jestem ambitny i to nie jest jakieś marzenie o tytule króla strzelców, tylko to jest coś realnego. Ja będę robił wszystko, żeby Lechia wygrywała i jak będę strzelać to wiadomo, że będę gonić tych, którzy są z przodu. Mam nadzieję, że będzie to iść w dobrym kierunku.
Asystą przy golu Zwolińskiego popisał się Rafał Pietrzak. Pietrzak, z którym Łukasz są bardzo dobrymi przyjaciółmi. - Z Rafałem mamy bardzo przyjecielskie relacje i pewnie będziemy mieć też po karierze. Śmieliśmy się nawet, że jesteśmy razem w pokoju, wszędzie razem i że może w końcu na boisku też razem byśmy pograli. Cieszę się, że w końcu to się udało. "Pietrzu" w każdym meczu oddaje serducho, i cieszę się, że spuentował ten mecz asystą.
- Uważam, że strzelanie bramek powinno rozkładać się na cały zespół. Potrzebujemy bramek z każdej formacji. Cieszę się, że Ilkay się przełamał, bo liczymy na niego. Cieszę się też, że strzelił Flavio, bo jesteśmy drużyną i tak jak powiedziałem, czasami potrzebujemy liczb od naszych innych formacji - zakończył z uśmiechem "Zwolak".
źródło: własne