Dziesięć lat temu majówka była pełna słońca i piłkarskich emocji. Dla kibiców w Trójmieście szczególnie ważna była data 1 maja, wtedy właśnie na stadionie w Gdyni odbyły się derby. Bohaterem Lechii i zarazem katem Arki został Luka Vučko. A co wydarzyło się kilka tygodni później z gdyńską Arką, wszyscy doskonale pamiętamy.

Sytuacja w tabeli przed dwudziestą czwartą kolejką sezonu 2010/11 była odmienna dla obu drużyn. Lechia miała za sobą naprawdę fajny sezon i zajmowała trzecie miejsce w Ekstraklasie. Ponadto biało-zieloni jechali do Gdyni na fali zwycięstwa z Legią, które odnieśli 23 kwietnia 2011 roku na swoim własnym boisku. Z kolei Arka walczyła o ligowy byt. Piłkarze z Gdyni wywalczyli zaledwie 23 punkty w całym sezonie i zajmowali piętnastą lokatę. Ich głównymi rywalami o utrzymanie byli między innymi Polonia Bytom, Cracovia czy Zagłębie Lubin. Wiadome było, że o ligowe życie Arkowcy bić będą się do końca, a mecz derbowy był jednym z kluczowych w kontekście potencjalnego utrzymania. Lechia miała przed sobą realne szanse na awans do europejskich pucharów.

Na stadionie w Gdyni atmosfera była gorąca już przed spotkaniem, które niestety odbywało się bez kibiców Lechii. Fani gospodarzy od momentu wyjścia biało-zielonych na rozgrzewkę, zamiast pomagać własnej drużynie, skupili się na „pozdrowieniach” w kierunku piłkarzy Lechii. Mimo pustego sektora gości, na stadionie nie zabrakło przedstawicieli z grodu nad Motławą – na sektorze VIP zasiedli włodarze klubu oraz wiceprezydent miasta Maciej Lisicki. A na murawie też od początku było gorąco…

W pierwszej połowie arbiter spotkania pokazał kilka żółtych kartek, co głównie było związane z przepychankami na murawie. Atmosfera derbów i stawka meczu udzieliła się także zawodnikom. W 35. minucie bramkę dla gospodarzy zdobył obrońca Emil Noll i do przerwy na zegarze widniał wynik 1:0. Trzeba przyznać, że w pierwszej połowie Lechia nie radziła sobie zbyt dobrze i to gdynianie wyglądali lepiej. Zresztą podobnie było w drugiej połowie, kiedy to gospodarze stwarzali sobie więcej okazji, a obrońcy z Gdańska mieli sporo pracy. W 88. minucie za sprawą Tadasa Labukasa padł drugi gol dla Arki i wydawało się, że jest już po meczu. I wtedy nastąpił nieoczekiwany zwrot wydarzeń, który jak się później okazało w dużej mierze sprawił, że Arka spadła z ligi.

Najpierw w 88. minucie Kamil Poźniak zagrał do Pawła Nowaka, który uderzył z bliskiej odległości do pustej bramki. Na tablicy wyników widniał wynik 2:1, a biało-zieloni złapali kontakt. Prawdziwy cud nastąpił w 96. minucie. Lechia miała stały fragment gry, we własne pole karne powędrował Paweł Kapsa, a dośrodkowywał Kamil Poźniak. Kilka sekund później stadion w Gdyni zamilkł – Luka Vučko zdobył bramkę na 2:2. W gdańskich szeregach zapanowała euforia, a Arkowcy chyba nie dowierzali w to co się wydarzyło. I takim oto cudem, Luka Vučko sprawił, że cała Gdynia zamilkła. Jak się później okazało był to gol na wagę spadku Arki. Dzisiaj mija 10 lat od tamtej chwili.

Co prawda kibiców Lechii nie było na stadionie, to tradycyjnie zgromadzili się oni na Traugutta 29, aby celebrować derbowy wynik. Może nie udało się wygrać, jednak okoliczności, w jakich padł ten remis, były niebywałe. Piłkarzy Lechii witało ponad pół tysiąca osób, a Luka Vučko stał się bohaterem. Trzeba przyznać, że był to jeden z tych meczów, który przeszedł do historii Lechii. A okoliczności tego remisu sprawiają, że wszyscy kibice Lechii do dziś z przyjemnością i łezką w oku wspominają tamto spotkanie.

 

A Wy co robiliście 1 maja 2011 roku i jak wspominacie te pamiętne derby?