"Jestem skłonny przyznać, że gospodarzom należał się rzut karny po faulu na Traore, natomiast przy bramce dla nas nie chciałbym dyskutować o spalonym Macieja Tataja." - powiedział Marcin Sasal
Trener Korony Kielce Marcin Sasal: Możemy pochwalić się imponującą serią udanych spotkań na wyjeździe. Po meczu zapytałem nawet kierownika naszego zespołu, kiedy to po raz ostatni przegraliśmy na obcym stadionie, a on przypomniał mi, że stało się to w ostatnie święta wielkanocne. Nie ukrywam, że w Gdańsku zagraliśmy zachowawczo tak, aby nie stracić bramki. Niemniej w ataku czekaliśmy na swoją szansę. Remis w tym spotkaniu również by nas zadowolił tym bardziej, że Lechia, zwłaszcza w pierwszej połowie, grała fajną, kombinacyjną piłkę. Jestem skłonny przyznać, że gospodarzom należał się rzut karny po faulu na Traore, natomiast przy bramce dla nas nie chciałbym dyskutować o spalonym Macieja Tataja. W takich sytuacjach często decydują centymetry, a i my straciliśmy w meczu z Widzewem gola po ewidentnym spalonym.
Trener Lechii Gdańsk Tomasz Kafarski: Przegraliśmy kluczowy mecz, ponieważ w naszej grze szwankowało za wiele elementów. Po drugiej z rzędu porażce nie pozostaje nam nic innego, jak znowu pojechać do Warszawy i w meczu z Polonią sięgnąć po trzy punkty. W spotkaniu z Koroną zanotowaliśmy aż 44 dośrodkowania, co jest naprawdę imponującym wynikiem. Jednak postawni stoperzy kieleckiego zespołu bardzo dobrze radzili sobie ze wszystkimi górnymi piłkami i dlatego rzadko udawało nam się dochodzić do strzeleckich sytuacji.
Źródło: własne / sport.onet.pl / fot. Marek Wiśniewski