Jeszcze na początku rundy Canal + nawet nie myślał o transmisji pojedynków Lechii jednak wszystko się zmieniło wraz z 10tą kolejką. Bo czy drużyną grająca ładną dla oka, ofensywną piłkę nie zasługuje, żeby ją pokazywać w TV?
Gdańska drużyna prezentuje nam w tym sezonie niezwykle atrakcyjny futbol, co zaowocowało 6stym miejscem po rundzie jesiennej. Ogromnych powodów do radości jednak nie ma bowiem tak samo "łatwo" będzie odrobić 7 punktów do lidera jak roztrwonić 6-punktową przewagę nad strefą spadkową.
Biało - zieloni początek sezonu mieli raczej kiepski, chociaż już można było zobaczyć przebłyski niezłej gry. Najpierw był bezbramkowy remis z Ruchem, który można uznać za porażkę bowiem sytuacji do strzelenia bramki było delikatnie mówiąc sporo. Kolejne spotkanie Lechia rozegrała w Bytomiu i śmiało można stwierdzić, że był to jeden z najgorszych meczów w tej rundzie. Po 2 remisach przeszła kolej na porażką z Jagiellonią w pojedynku rozgrywanym w anormalnych warunkach, w ulewnym deszczu, dlatego nie można było po nim wyciągać żadnych daleko idących wniosków. W następnych 6ściu spotkaniach piłkarze z północy odnieśli 5 zwycięstw, pokonując m.in. Legię w Warszawie 3:0 i Górnika w Gdańsku 5:1. W tym okresie zespół dołączył do czołówki ligi i wśród kibiców można było usłyszeć głosy, że piłkarze z Traugutta 29 będą walczyć o pierwsze miejsce po rundzie jesiennej. Szkoda, że końcówka rundy w wykonaniu gdańskiego zespołu była nieco niemrawa, a zespół zdobył w 6ściu spotkaniach zaledwie 6 punktów. Gdyby nie porażki z Lechem, Koroną czy przede wszystkim Wisłą i Zagłębiem całkiem inaczej mogłaby wyglądać tabela na półmetku rozgrywek.
Wszystko to pozwala na wyciągnięcie następujących wniosków. Zespół ma ogromny potencjał i przy odrobinie szczęścia a także przemyślanym ruchom transferowym jest w stanie walczyć o najwyższe cele. Co do tego drugiego nie powinniśmy się raczej obawiać bowiem obecne zasady obowiązujące przy sprowadzaniu nowych graczy zdają egzamin. Trudno sobie wyobrazić dzisiaj Lechię Gdańsk bez wkręcającego przeciwników w ziemię Traore, ciągnącego grę i walczącego z obrońcami bark w bark Buvala czy Deleu, który mimo, że gra na prawej obronie potrafi fenomenalnie podłączać się do akcji ofensywnych.
Źródło: własne / sport.pl / fot. Marek Wiśniewski