Lechia Gdańsk zremisowała 0:0 z Widzewem Łódź w piątkowym meczu 20. kolejki ekstraklasy. Po spotkaniu z dziennikarzami porozmawiał Jakub Bartkowski, który notuje udane pierwsze tygodnie w Gdańsku. 

Wczorajszy mecz był dla Biało-Zielonych czwartym meczem z rzędu bez porażki. Ponadto w tym roku Lechia straciła tylko jedną bramkę w rozgrywkach ligowych. - Cieszy zero z tyłu, ale nie cieszy to, że nie potrafiliśmy strzelić bramki. Szanujemy ten punkt, bo Widzew miał swoje sytuacje. Zwłaszcza w pierwszej połowie wydaje się, że miał przewagę. Druga połowa była już bardziej otwarta i mogliśmy się pokusić o bramkę. Szkoda poprzeczki Tobiego. Z naszej perspektywy i perspektywy miejsca w tabeli na pewno trzeba szanować ten punkt, bo każdy punkt może być na wagę utrzymania - ocenił Bartkowski.

Widzew grał wysokim pressingiem i ograniczał nam możliwości rozegrania. Wychodziło im to nieźle. Zostawialiśmy tę trójkę z przodu, gdzie też każdy z nich miał na plecach zawodników Widzewa i to wiązało się z tym, że mogą się zdarzyć straty, ale mogą się również trafić błędy Widzewa i pójdziemy z dobrym kontratakiem. Te błędy indywidualne w drugiej połowie wydaje mi się, że wynikały głównie ze zmęczenia, bo ten mecz kosztował nas dużo sił - dodał prawy obrońca.

31-latek ocenił też grę ofensywną i zauważył, że jest w niej jeszcze sporo do poprawy. - Mamy tutaj dużo do zrobienia i też nie cieszy nas gra tylko w defensywie i przesuwanie i liczenie na kontry, bo chcielibyśmy mieć więcej piłki. Mieliśmy założenia, żeby wychodzić wyżej pressingiem, ale przede wszystkim w tej pierwszej połowie zazwyczaj się nam to nie udawało. W drugiej wydawało mi się, że ten pressing udawało nam się lepiej zorganizować i odbierać piłki na połowie przeciwnika, a tam jest bliżej bramki i bliżej sytuacji.Wydaje mi się, że Widzew obecnie jest w sytuacji bez żadnej presji wynikowej i mogą sobie pozwolić na odważną grę. My pilnujemy mocno tyłów i może tak to wyglądać. Chcemy to zmieniać i kreować więcej gry, a przede wszystkim stwarzać więcej sytuacji. Możemy grać z tyłu, ale ważne, żeby poprawić skuteczność kontrataków po odbiorze piłki.
 
Za tydzień Lechia zmierzy się z Koroną Kielce, a za dwa tygodnie z Radomiakiem Radom. Czy te dwa mecze będą kluczowe w kontekście walki o utrzymanie? - Mecze, które są już za nami, też były kluczowe. Nie dzieliłbym na spotkania ważniejsze i mniej ważne. W każdym chcemy zdobywać punkty jak nie trzy, to przynajmniej jeden. My z takim założeniem podchodzimy do każdego meczu. Jak wiemy, dwukrotnie udało się tylko zremisować, ale to podejście się nie zmienia. Jedziemy, żeby zdobyć trzy punkty.

 

Na koniec Bartkowski żartobliwie odpowiedział na pytanie dotyczące obecności na meczu selekcjonera reprezentacji Polski Fernando Santosa. - Rozmawiałem z kolegami przed meczem i mówiłem im, że dzisiaj daje sobie ostatnią szansę. Albo teraz, albo już nigdy (śmiech). Czekam na telefon, cały czas jest włączony. Mówiąc już całkiem poważnie, to wydaje mi się, że nie wyróżniłbym chyba nikogo.

 

 

źródło: własne