Lechia Gdańsk przegrała 1:3 z Radomiakiem Radom i ponownie może znaleźć się w strefie spadkowej Ekstraklasy. Po meczu do dziennikarzy wyszedł Dušan Kuciak, który przyznał, że nie tak wyobrażał sobie rundę wiosenną. 

Sobotni mecz w wykonaniu gdańszczan był fatalny - na boisku nie kleiło się w zasadzie nic. O ile w ostatnich tygodniach sporo dobrych słów można było mówić o grze defensywnej Lechii, to w meczu z Radomiakiem znów wyglądało to bardzo źle. Zauważył to także Dušan Kuciak, który w rozmowie z dziennikarzami poruszył kilka wątków.

O sobotniej porażce:

- Uważam, że to jest w naszych głowach. Już wcześniej przerabialiśmy to w okresie przygotowawczym. Myślałem, że te błędy, które popełnialiśmy w tym czasie, udało się wyeliminować. Z gry defensywnej byłem bardzo zadowolony w pierwszych meczach. Po pierwszej połowie nas nie było, nie ma się co oszukiwać i uważam, że problem leży w sferze mentalnej. W drugiej połowie po zdobytej bramce od razu przypomnieliśmy sobie, że możemy być pewni siebie i możemy grać znowu do przodu. Było jednak za późno, 0:3 było nie do odrobienia tego dnia.

O spekulacjach dot. zmiany trenera:

- Słyszę to pierwszy raz, więc nie mam co komentować. Teraz potrzebny jest nam spokój i praca, a nie nerwowe reakcje. Było nam mówione, że dwie, trzy porażki niczego nie zmieniają.

O sytuacji w tabeli:

- To, że wygraliśmy pierwszy mecz z Wisłą Płock (1:0), można nazwać punktowaniem. Potem dwa remisy, to mało. Dzisiejszym meczem mieliśmy zamknąć walkę o utrzymanie. Po dobrym okresie przygotowawczym, choć wiem, że wyniki sparingów tego nie potwierdzały, byłem przekonany, że po meczu z Radomiakiem uciekniemy z miejsc zagrożonych spadkiem i będziemy patrzeć w górę.

 

 

O liderach zespołu i problemach drużyny:

- Okazuje się, że dwa ostatnie mecze pokazały, że trzeba się skupić na indywidualnościach. Najmocniejsze charaktery muszą pociągnąć drużynę. Ciężko się gra, gdy pierwsi tracimy bramkę. Nie jest to kwestia miesiąca, czy dwóch, wiemy, że mamy z tym problem. Trzeba rozmawiać. Musimy dążyć do tego, żebyśmy my strzelali gola jako pierwsi. Początek nie był najgorszy, robiliśmy to, co sobie założyliśmy, ale padła pierwsza bramka, potem druga i nas nie było,

O spotkaniu z Adamem Mandziarą:

- Zaskakuje mnie, że w ogóle jesteście o tym informowani. Spotkanie odbyło się po to, żeby nas wesprzeć. Lechia funkcjonuje w określonych warunkach, my jako piłkarze musimy się do tego dostosować. Te warunki są w porządku, nie są słabe, nie są najlepsze, ale mamy warunki do tego, żebyśmy się rozwijali. Naprawdę zastanawia mnie to, dlaczego dziennikarze się o tym dowiadują. To jest jednak wewnętrzna sprawa, uważam, że powinno to zostać w środku.

O atmosferze w szatni:

- Jest mocne wkurzenie, ale cisza

źródło: własne