Po burzliwych obradach i głosowaniach Komisja Kultury i Promocji Rady Miasta Gdańska wybrała nazwę ulicy przy PGE Arena. Na najbliższej sesji uchwałę przegłosują - bądź odrzucą - gdańscy radni.
Środowe spotkanie komisji miało bardzo burzliwy przebieg. Radnych zaskoczył przewodniczący, który zaproponował całkiem nową, niebraną dotychczas pod uwagę nazwę.
- Nazwa powinna być związana z historią Gdańska, z Lechią, z tradycjami, może z Solidarnością. Jest osoba stanowiąca symbol tych wartości. To Arkadiusz Rybicki. "Aram" w ostatnich chwilach miał przy sobie karnet na mecze Lechii. Człowiek o takim spojrzeniu w przyszłość stanowi symbol przemian i tego, do czego doszliśmy. Oddamy mu cześć i pogodzimy wszystkich. Będzie symbolem jak np. Janek Wiśniewski - przekonywał Marek Bumblis.
Po tych słowach w sali zapanowała konsternacja. Nikt nie chciał głosować przeciwko, ale także za. Ostatecznie, po trudnej wymianie zdań, zdecydowano, że względy formalne (zazwyczaj czeka się pięć lat, by nadać ulicy imię zmarłego) oraz obietnica społeczna (ulice Młodego Miasta mają nosić m.in. imiona ofiar katastrofy smoleńskiej) decydują, że propozycja nie będzie na razie rozważana.
Do tej pory radni zastanawiali się bowiem nad czterema nazwami: Naszej Lechii, Biało-Zielonych, Władców Północy i Pokoleń Lechii Gdańsk. Kibice ze stowarzyszenia Lwy Północy opowiadają się za ostatnią z nich. Zwyciężyła ona również w internetowej sondzie opublikowanej na stronie miasta.
Źródło: trojmaisto.pl