Podczas sobotniego sparingu ze Stomilem Olsztyn (1:1) na trybunach stadionu przy Traugutta 29 obecni byli m.in. Conrado oraz Luis Fernandez. Co ciekawe, nie siedzieli oni z pozostałymi graczami i mediami na trybunie krytej, a na... koronie stadionu.
Transfer Luisa Fernandeza był prawdziwym zaskoczeniem dla biało-zielonej społeczności. Jak podkreślił trener Szymon Grabowski, wlał on też sporo optymizmu w całą drużynę i sztab. Wielu zaczęło się jednak zastanawiać, co w ogóle skłoniło piłkarza o takiej jakości, aby przyjść do klubu, który w fatalnym stylu spadł z ekstraklasy i jeszcze kilka tygodni temu pogrążony był w chaosie organizacyjnym.
Postanowiliśmy spróbować dowiedzieć się co nieco na temat kulis pozyskania Fernandeza. I po pierwsze należy podkreślić, że na pewno piłkarz nie będzie mógł narzekać na zarobki. Prawdopodobnie będzie najlepiej zarabiającym piłkarzem w zespole i według naszych wieści Paolo Urfer zaoferował mu spore pieniądze. Druga sprawa - "wielki projekt" - o którym powiedział nam sam zawodnik. Kiedy rozmawialiśmy z nim, dało się wyczuć, że ma ogromne oczekiwania co do Lechii pod względem sportowym. Pierwszy cel piłkarza i całej drużyny to powrót do ekstraklasy.
Luis przyznał, że Gdańsk jest także dla niego szczęśliwym miastem. To właśnie na Polsat Plus Arenie zdobył swoją premierową bramkę w ekstraklasie w barwach Wisły Kraków i już wtedy dał się poznać, jako świetny zawodnik. Wydaje się, że wiele da on Lechii, choć póki co nadrabia jeszcze zaległości treningowe. W piątek zjawił się na pierwszych zajęciach indywidualnych, a w poniedziałek prawdopodobnie będzie trenował już z grupą.
Wraz z Fernandezem w słońcu wygrzewał się Conrado. Brazylijczyk to z pewnością jeden z niewielu zawodników, który wyróżniał się w Biało-Zielonej ekipie w minionych rozgrywkach. Pozostanie w Gdańsku Conrado byłoby pewnego rodzaju błogosławieństwem dla Lechii. Czy to się uda? Sympatyczny skrzydłowy przyznał wprost, że jest w trakcie podejmowania decyzji i chciałby wybrać najlepszą opcję dla siebie. Zapytany przez nas, czy faktycznie było zainteresowanie z amerykańskiej MLS, potwierdził to.
Skrzydłowy emanował optymizmem i przyznał, że ma nadzieje, że Lechia za rok wróci do ekstraklasy i znów będzie grać tak wielkie mecze, jak choćby zeszłoroczny dwumecz z Rapidem Wiedeń. Zadeklarował też, że zawsze daje z siebie wszystko na boisku i gra w I lidze nie jest dla niego problemem. Wiele wskazuje więc na to, że Conrado faktycznie zostanie w Gdańsku, choć ostateczna decyzja ma zapaść na dniach.
źródło: własne