Drużyna Lechii Gdańsk po raz drugi w swojej historii zdobyła Puchar Polski. W finale rozegranym na Stadionie PGE Narodowy pokonała zespół Jagiellonii Białystok 1:0, jedyną (uznaną) bramkę w 96 minucie zdobył Artur Sobiech.

Zapraszamy do obejrzenia naszej fotorelacji:

 
Ireneusz Mamrot trener Jagiellonii Białystok:

-Jesteśmy rozczarowani tym wynikiem. W mojej ocenie, jeśli chodzi o przebieg gry, nie zasłużyliśmy na porażkę. Piłka nie jest sprawiedliwa, nigdy taka nie była i nie będzie. Liczy się to, co jest w bramce.

Mieliśmy do przerwy dwie bardzo dobre sytuacje. Jedna z nich, Patryka Klimali, była niemal idealna, ale Patryk w kluczowym momencie źle przyjął sobie piłkę. Nie wykorzystaliśmy tych sytuacji, a otwarcie wyniku sprawiłoby, że Lechia musiałaby się bardziej otworzyć. Mój zespół dał z siebie sto procent, zarówno jeśli chodzi o założenia taktyczne, jak i zaangażowanie. Zabrakło zdobycia bramki i nie ustrzegliśmy się błędu w ostatniej minucie spotkania. Zapłaciliśmy za to bardzo wysoką cenę.

W szatni była ogólna cisza. Każdemu z zawodników podałem rękę i trzech z nich poszło już na kontrolę antydopingową. Myślę, że czasami trzeba poczekać i następnego dnia porozmawiać z zespołem. To jest spotkanie finałowe i nie ma słów, które pocieszą zespół. Jest porażka i widać po reakcji chłopaków, że oni to przeżywają.

Jest duże rozczarowanie. Trzeba się skupić na tym, co przed nami. Chcemy grać o puchary i zespół nie może teraz się załamać. Trzeba grać o czwarte miejsce, tam też nie mamy sytuacji komfortowej, bo wszyscy są w tabeli blisko siebie. Rozegraliśmy więcej meczów od pozostałych zespołów, aczkolwiek dobrą informacją jest to, że gramy w poniedziałek i mamy cztery dni do meczu z Pogonią. Jest czas, żeby troszeczkę odpocząć. Trzeba będzie też zrobić sporo zmian, żeby zawodnicy, którzy nie grali, wnieśli coś świeżego.

Piotr Stokowiec trener Lechii Gdańsk:

-Jeśli chodzi o jakość, myślę, że nie było to jakieś wyjątkowo piękne widowisko. Wiadomo, że w finale są emocje, inny stadion. Nie żebym narzekał, ale murawa tu jest specyficzna. Finały gra się tak, żeby wygrać. Wytrzymaliśmy do końca, nie ulegliśmy żadnej presji, również ze zmianami. Drużyna się niczym nie podpaliła, wytrzymaliśmy do końca i cieszę się, że pomimo tej słusznie nieuznanej bramki potrafiliśmy odpowiedzieć.

Myślę, że mamy świetną drużynę. Jakość zawsze może być lepsza, ale dzisiaj zawodnicy uzyskali wspaniały rezultat. Tym finałem znowu bardzo wysoko podnieśliśmy poprzeczkę i cieszymy się ogromnie, bo tak jak mówiłem, że gramy o „nieśmiertelność”, tak myślę, że dzisiaj zapisaliśmy się w historii, bo finały są po to, żeby je wygrywać, a nie żeby pięknie grać. Dzisiaj z obu stron nie było pięknej gry, ja cieszę się że puchar jedzie na Pomorze i że zmieniamy tę Lechię. Na pewno to jeszcze trochę potrwa, bo mamy ambicje żeby grać jeszcze lepiej, ale po tych ostatnich porażkach wróciliśmy na zero z tyłu.

Poświętujemy trochę, a później gramy w niedzielę. Dla mnie to jest trochę niezrozumiałe, że finalista, który cały czas walczy o najwyższe cele gra swój mecz w niedzielę, ale nie chcę uchodzić za kogoś, kto dookoła widzi problemy. Jedziemy, ale termin tego meczu jest dla mnie niezrozumiały.

Jest to coś wspaniałego, niesamowite przeżycia. Do tej końcówki przygotowywaliśmy się cały sezon, a ten puchar to nagroda za piękny sezon. Za to, że wytrzymaliśmy i mentalnie i organizacyjnie. Uczestniczymy w pewnym procesie zmian, m.in. struktury drużyny. Drużyny, która odniosła historyczny sukces. Cieszę się z tego ogromnie i jedziemy dalej, bo cały czas podnosimy swoje możliwości. Kibice są niesamowici. Gramy dla nich i zdajemy sobie z tego sprawę. Cieszymy się z każdego tysiąca, który przyszedł dzisiaj na stadion. To jest coś pięknego, wielkie święto. W imieniu drużyny chciałbym zadedykować ten puchar największemu kibicowi Lechii, Pawłowi Adamowiczowi. Myślę, że on cieszy się najbardziej z tej zdobyczy.

Wiemy, jakie są nasze możliwości i cieszymy się z każdego sukcesu, z każdego wygranego meczu. Mamy już Puchar Polski, mamy też zagwarantowany medal w ekstraklasie. Do wszystkiego podchodziliśmy spokojnie. Nie chcę nikomu słodzić, ale pierwszy raz spotkałem się z tym, żeby współpraca z dziennikarzami układała się tak dobrze. Widać taktowność i fachowość w tym, że nikt nam nie przeszkadza i nie pompuje balonu, bo wiemy, że w niczym by nam to nie pomogło. Cały Gdańsk jest dziś dumny z tej drużyny, a ja jestem przede wszystkim dumny z zawodników, bo to oni tak naprawdę powinni zbierać największe brawa.

Cieszę się, że zapisaliśmy nowe karty w historii, ale gramy dalej. Ja nie mam wrażenia, że my dzisiaj co skończyliśmy. Wierzę, że to początek odbudowywania silnej marki klubu i silnego punktu na piłkarskiej mapie Polski.

 

 

 

 

Finał Totolotek Pucharu Polski

Jagiellonia Białystok - Lechia Gdańsk 0:1 (0:0)

Bramka: Artur Sobiech (90+6.)

Żółte kartki: Zoran Arsenić (48.) (Jagiellonia), Błażej Augustyn (69.) (Lechia)

Jagiellonia Białystok: Marian Kelemen - Andrej Kadlec, Ivan Runje, Zoran Arsenić, Bodvar Bodvarsson, Marko Poletanović (90. Bartosz Kwiecień), Taras Romańczuk (k), Arvydas Novikovas, Jesus Imaz, Guilherme Sitya, Patryk Klimala

Lechia Gdańsk: Zlatan Alomerović - Joao Nunes, Michał Nalepa, Błażej Augustyn, Filip Mladenović, Tomasz Makowski, Daniel Łukasik (90+1. Steven Vitoria), Jarosław Kubicki, Konrad Michalak (69. Artur Sobiech), Lukas Haraslin (90+9. Patryk Lipski), Flavio Paixao (k)

źródło: Lechia.pl / Jagiellonia.pl / własne