Albańczyk dostaje pozwolenie od Lechii na udział w jej treningach przez najbliższe dwa tygodnie, podczas gdy niedawno wyrzucony do rezerw był Nikola Leković z powodu zbyt dużego tłoku na treningach pierwszej drużyny.

 

Pewien Albańczyk, który nie ma klubu, dostał pozwolenie od Lechii na udział w jej treningach przez najbliższe dwa tygodnie. To dziwne, bo chwilę temu gdańszczanie wyrzucili do rezerw Nikolę Lekovicia (teraz jest na wypożyczeniu w Partizanie Belgrad), gdyż tłok podczas zajęć pierwszej drużyny był zbyt uciążliwy dla reszty zawodników i sztabu szkoleniowego.

 

Fatmir Hysenbelliu, bo tak nazywa się bohater tej historii, pewnie i tak nie dostanie etatu w Lechii. Sam zresztą nie ma co do tego większych złudzeń. Na swoim profilu na Instagramie napisał jedynie, że poprzez ćwiczenia z biało-zielonymi chce utrzymać kondycję. Nic więcej. Nie traktuje więc tego pobytu w kategorii testów sportowych, od których wyniku miałoby coś zależeć. Nie, podchodzi do tego inaczej: to raczej obóz przygotowawczy z grupą piłkarzy, którzy przyszłość mają już zapewnioną. Obóż, dzięki któremu być może załatwi sobie etat w zupełnie innym miejscu, bo np. ktoś z Lechii wystawi pozytywną rekomendację.

 

No właśnie, Lechia. Czy jej ludzie nie są aby zbyt życzliwi dla tajemniczego gościa z Albanii? Czym on się szczególnym wsławił, jakie ma CV, co oferuje w zamian, żeby traktować go lepiej od Lekovicia? Przecież najdalej dwa miesiące temu nie było miejsc w pierwszym zespole, przez co właśnie Serb został zesłany do rezerw, a teraz nagle - pomimo kolejnych wzmocnień - jest miejsce dla kogoś z zewnątrz, kompletnie nieznanego?

 

Źle to świadczy, bardzo źle, mając na względzie chociażby historię Bogu ducha winnego Lekovicia. Ale nie tylko. Otóż jeszcze jednej latki Lechia nie dała rady odkleić ("przechowalnia dla menedżerów"), a już przykleja sobie kolejną - można by ją określić mianem "świetlicy", gdzie każdy chętny przychodzi kiedy chce i po prostu wypełnia swój wolny czas. Fatmir Hysenbelliu tak właśnie zrobił i na pewno wcale nie żałuje. No bo niby czemu?

 

Źródło: ekstraklasa.net/własne