Po trzech sezonach Robert Bandrowski, szkoleniowiec kobiecej drużyny, zdecydował się rozstać z Klubem. Nam udało się porozmawiać z trenerem o pracy z Biało-Zielonymi.
Po 3 sezonach pracy w Lechii zdecydowałeś się zakończyć współpracę z kobiecą drużyną i rozstać z klubem? Co Ciebie skłoniło do takiej decyzji?
Robert Bandrowski: Dotychczasowy okres spędzony w drużynie uważam za wspaniały, jednak po tych kilku latach odczuwam „zmęczenie materiału”, a przy tym poczucie braku możliwości dalszego rozwoju w miejscu, w którym jestem. Potrzebuję nowych wyzwań, zmiany otoczenia, nowych pokładów adrenaliny. Z kilkoma zawodniczkami w mojej drużynie pracuję jako trener już ponad 5 lat, to kawał czasu, więc myślę, że i drużynie przyda się ktoś „świeży”, może inaczej patrzeć na pewne sprawy.
W sumie z tą drużyną pracujesz 5 lat. Jak oceniasz ten czas?
Te 5 lat uważam za bardzo pracowite i owocne, pod wieloma względami. Na każdym poziomie rozgrywek, zarówno tych ligowych jak i pucharowych zawsze byliśmy w czołówce, do końca liczyliśmy się w grze o tytuły, albo je zdybywaliśmy. Zabrakło oczywiście tak wymarzonego awansu do II ligi, ale cóż, nie wszystko da się zrobić, najwyraźniej ktoś był lepszy od nas i trzeba to uszanować, taki jest sport. Indywidualnie wszyscy w większym bądź mniejszym stopniu rozwinęliśmy się. Jest kilka piłkarek, które przez ten okres poczyniły naprawdę duże postępy i wiem, że dzięki temu śmiało będą mogły konkurować już teraz lub w najbliższej przyszłości na dużo wyższym poziomie rozgrywkowym.
Czego zabrakło do awansu?
W naszej grupie III ligi mieliśmy kilka drużyn na podobnym poziomie, każda walczyła o awans, a jak wiemy tylko jedna awansuje. Myślę, że Lech był jednak trochę lepszą drużyną od pozostałych, według mnie najbardziej zasłużył na zwycięstwo, wygrali jakością piłkarską, nie mieli może jakoś specjalnie dużo wybitnych zawodniczek, ale za to dość dużo na niezłym, równym poziomie, a więc także na ławce rezerwowych. Te zmienniczki kiedy trzeba wchodzą i zespół nie traci na jakości, to był według mnie znaczący element, klucz do sukcesu, szczególnie kiedy - jak to niestety w piłce kobiecej bywa - ilość kontuzji czy urazów jest znaczna. Nasze wyniki z czołówką tabeli były bardzo dobre, bo z wszystkimi oprócz Lecha mieliśmy lepszy stosunek, korzystniejszy bilans. Zadecydowały pogubione punkty ze słabszymi rywalami.
Co musi się zmienić, żeby w kolejnych latach oglądać Biało-Zielone w II lidze, a docelowo może nawet w Ekstralidze?
Piłka kobieca staje się bardziej wymagająca, dziś już nawet w III lidze, żeby mieć mocny zespół trzeba zaoferować zawodniczkom coś więcej niż jeszcze kilka lat temu. Żeby być o krok przed innymi, myśleć o awansach i drodze ku górze, trzeba to sobie jasno powiedzieć, że „tyle ile damy, tyle wyciągniemy”. Dlatego mocno kibicuję wszelkim pomysłom, gdzie myśli się nie tylko o tworzeniu jednej drużyny kobiet, ale całej Akademii, wielu roczników, tak by w przyszłości naturalnym było zasilanie pierwszej drużyny swoimi wychowankami.
Jakie masz plany na przyszłość?
Mam zaplanowany wypoczynek z rodziną, tylko my sami, całkowity reset od wszystkiego innego. Po powrocie chciałbym podjąć pracę jako trener, zacząć przygotowania z nową drużyną do zbliżającego się sezonu. Jednak jeśli się to nie uda, to zrobię sobie zwyczajnie przerwę. Będzie czas na spojrzenie na wszystko z innej perspektywy, okazja na przewietrzenie umysłu i nabranie energii do nowych, przyszłych wyzwań. Oczywiście nie zamierzam wtedy zupełnie się odizolować, jest wiele rzeczy, które można robić dla samorozwoju, poprawy swojego warsztatu trenerskiego. Nie wykluczam też zaangażowania się w różne przedsięwzięcia czy projekty piłkarskie.
W grę wchodzi tylko piłka kobieca?
Nie, choć nie ukrywam, że jest to mój główny i pierwszorzędny cel jako trenera i na pewno wszelkie oferty właśnie ze środowiska kobiecej piłki będę rozpatrywał w pierwszej kolejności. Piłka nożna kobiet jest bardzo specyficzna, istnieje wiele różnic z piłką męską i w zasadzie na każdej płaszczyźnie trudności są większe, a mimo to coś do niej nas (ludzi z kobiecej piłki) wciąż ciągnie, czyż to nie paradoks? Może tak, ale dlatego piłkę kobiecą trzeba kochać, może nawet się od niej uzależnić, żeby chcieć w niej pracować.
Po tylu latach zapewne nie jest łatwo się rozstać z osobami, z którymi tworzyłeś jeden team?
Na pewno nie jest łatwo, bo w jakimś sensie zżyliśmy się jak rodzina. Przeżyliśmy wspólnie wiele wspaniałych chwil, wiele zwycięstw i momentów do dumy. Korzystając z okazji, za nie wszystkie chciałbym na łamach Waszego portalu całej mojej drużynie oraz osobom, które współtworzyły ze mną to dzieło na czele z trenerem Marcinem Kośnikiem bardzo mocno podziękować. Dziękuję także Piotrowi Kotlarczykowi, Natalii Brezie, fizjoterapeutom Dominikowi Szrederowi, Oli Zaporowskiej i Erykowi Zaborowskiemu, a za pomoc w kwestiach organizacyjnych dziękuję kierownikowi Robertowi Rybakowskiemu.
Skoro zacząłem już ten temat to pozwolisz, że będę kontynuował, a więc dziękuję klubowi Lechia Gdańsk za to, że mogłem nosić biało-zielony herb na piersi, co wyzwalało we mnie dodatkową chęć i motywację, by zawsze walczyć o najwyższe cele. Dziękuję również mediom klubowym i tym spoza klubu, które o nas pisały, które się nami interesowały, którym się po prostu chciało, na czele z Lechia.Net. Dziękuję kibicom, którzy dodawali nam otuchy, to było niesamowicie miłe i nierzadko ważne, szczególnie w sytuacjach kryzysowych, kiedy nie szło. Dziękuję zespołom i ich trenerom, z którymi miałem okazję się konfrontować na boisku, z niektórymi z nich nawet się zaprzyjaźniłem. Jeśli o kimś zapomniałem i nie wymieniłem imiennie to przepraszam, przez te kilka lat trochę nas w tej dużej rodzinie było.
Praca trenera w piłce nożnej to rozstania i powroty. Dopuszczasz taką możliwość, żeby wrócić jeszcze kiedyś do Lechii?
Dziś trudno wyrokować, zobaczymy gdzie wtedy wszyscy będziemy, jakie będą potrzeby i cele. Teraz idziemy każdy swoją drogą, ale piłka nożna jest taką grą, w której wszystko dzieje się bardzo szybko i nieprzewidywalnie, może przyjść taki dzień, że nasze drogi ponownie się skrzyżują. W każdym razie dla mnie Lechia zawsze będzie ważna, więc ja na pewno nie zamykam za sobą drzwi. Zbliżamy się do końca naszej rozmowy, jest coś co chciałbyś jeszcze powiedzieć?
Przede wszystkim życzę wszystkim powodzenia, życzę trafnych decyzji i udanego sezonu. Dziewczynom dodatkowo życzę awansu do II ligi, będę trzymał kciuki.
Do zobaczenia!
Dziękujemy i również życzymy powodzenia!
OSIĄGNIĘCIA
Biało-Zielone pod wodzą Roberta Bandrowskiego dwa razy z rzędu grały w finale wojewódzkiego Pucharu Polski (2020, 2021), w sezonie 2020/2021 zajęły 4. miejsce w III lidze, w sezonie 2018/20 wygrały rozgrywki III ligi (brak awansu z powodu pandemii), w sezonie 2021/22 uplasowały się na 3. miejscu.