Za biało-zielonymi intensywna runda jesienna. Po słabszym początku dziewczyny kończą ją na dość wysokim piątym miejscu z niewielką stratą do czołówki. Czas na podsumowanie minionych kilku miesięcy.
Rozgrywki trzeciej ligi kobiet rozpoczęły się w ostatni weekend sierpnia. Początek zmagań nie należał do najlepszych w wykonaniu podopiecznych trenera Roberta Bandrowskiego – można powiedzieć, że dziewczyny zaliczyły pewnego rodzaju falstart. Najpierw na inauguracje wysoko przegrały na wyjeździe z LFA Szczecin (5:0), a tydzień później u siebie uległy drużynie LZS Stare Oborzyska 1:3. Swoiste przełamanie nadeszło w połowie września, kiedy biało-zielone pokonały w Sianowie miejscową Victorię aż 0:7. Od tamtej pory zaczęła się seria lepszych wyników. W kolejnych ośmiu meczach gdańszczanki tylko dwa razy straciły punkty: przegrywając jeszcze we wrześniu z KA 4resPect Krobia 1:2 oraz remisując w październikowych derbach z liderem – Marcusem Gdynia. Przypominając derby, należy zwrócić uwagę na to, że biało-zielone były jedynym zespołem, który nie przegrał w tej rundzie z liderkami z Gdyni, co samo w sobie już jest wartym odnotowania osiągnięciem. Łącznie w jesiennych rozgrywkach ligowych żeńska drużyna Lechii Gdańsk zdobyła 22 punkty i dzisiaj ma niewielką stratę do czołowych zespołów w lidze.
Jak wyniki i pozycję w tabeli ocenił trener Robert Bandrowski? - Kończymy rundę jesienną z 22 punktami i cały czas jesteśmy w grze o najwyższe miejsce w tabeli. Piąta lokata to takie minimum, które chciałem z zespołem w tej rundzie osiągnąć – można więc powiedzieć, że plan minimum został zrealizowany. Patrząc na nasze możliwości po kończącej się rundzie, wiem, że celem na koniec sezonu jest pierwsza trójka. Dopóki będzie matematyczna szansa walki o mistrza, to będziemy się o niego bić. Generalnie tę rundę można podsumować tak, że pierwsza część może nie była najlepsza, jednak druga pokazała jakim zespołem jesteśmy naprawdę i że stać nas na wiele. Jako jedyny zespół nie przegraliśmy z liderem, a mało brakowało i byśmy wygrali – przypominam, że nie wykorzystaliśmy karnego w ostatniej minucie. To nie przypadek, a efekt ciężkiej pracy i możliwości, jakie ta drużyna ma. – mówi szkoleniowiec.
Wydaje się, że kluczowa w ostatnich tygodniach okazała się skuteczność biało-zielonych. Zresztą trener i zawodniczki wielokrotnie podkreślały, że pracują nad tym elementem. Z meczu na mecz widać było efekty tej pracy. Jesienią dziewczyny zdobyły 54 gole, co w lidze jest drugim wynikiem – po Marcusie Gdynia (71 strzelonych bramek). Połowę z nich, bo aż 27 trafień, biało-zielone zanotowały w trzech ostatnich meczach, w których podejmowały one Victorię Niemcz (1:13), GOSRiT Luzino (0:5) oraz Spójnię Białe Błota (9:0). Wykorzystywanie sytuacji to z pewnością jeden z większych atutów podopiecznych Roberta Bandrowskiego. Zresztą drużyna naprawdę ma duży potencjał i stać ją na jeszcze lepsze granie - My się nigdy nie poddajemy, mamy potencjał, żeby wygrywać w tej lidze z każdym, a przecież są w tej lidze drużyny, które bardzo fajnie grają w piłkę. Po meczu ze Spójnią pierwsze, co zrobiłem, wchodząc do szatni to oprócz gratulacji za grę i wynik, podziękowałem zawodniczkom i trenerowi Marcinowi Kośnikowi za tą rundę. Wszyscy byliśmy bardzo zaangażowani i każdy starał się, żeby gra i wyniki były coraz lepsze – i tak z meczu na mecz było. – ocenia trener.
Teraz dziewczyny czeka rozpad z ligowym graniem, ale nie oznacza to całkowitej przerwy w treningach. Jak będą wyglądać najbliższe miesiące w żeńskiej drużynie Lechii? - Za miesiąc mamy przerwę świąteczno-noworoczną, więc będzie trochę czasu na odpoczynek. Jak co roku zawodniczki dostaną plan treningowy do domu, oczywiście o ograniczonej intensywności, ale jednak wymagający utrzymania przede wszystkim sprawności ogólnej. Wszystko po to, żeby jak już wrócimy do treningów i w styczniu rozpoczniemy przygotowania, nie borykać się z niechcianymi kontuzjami czy urazami – tak jak miało to miejsce przed rundą jesienną. Był to zresztą główny powód słabego początku ligi w naszym wykonaniu. Teraz zawodniczki muszą być bardziej zdyscyplinowane i zaangażowane w plan, który wspólnie z trenerem Marcinem opracowaliśmy. Jestem spokojny o to, jak będziemy wyglądać na wiosnę. Dziewczyny są coraz bardziej świadome, co zresztą widzę. Nie mam więc wątpliwości i wiem, że jako sztab szkoleniowy możemy liczyć na ich postawę i sukces w przygotowaniu. Tak jak wspomniałem mamy miesiąc do przerwy. Chciałbym zagrać w tym okresie jeszcze jakiś prestiżowy sparing – tak w nagrodę. Myślę, że drużyna z piłkarskiego topu byłaby tu świetnym rozwiązaniem. Nad realizacją tego pomysłu pracuję.- kontynuuje Bandrowski.
Podsumowując minioną rundę, nie można zapomnieć o sukcesie, który dziewczyny osiągnęły w rozgrywkach pucharowych. W tegorocznym Wojewódzkim Pucharze Polski biało-zielone dotarły do finału, w którym mierzyły się z Pogonią Tczew. Mecz zakończył się co prawda porażką 1:2, zresztą po bramce straconej w samej końcówce. Jednak dziewczyny naprawdę zagrały fajne spotkanie, a sam występ w finale należy rozpatrywać w kategorii sukcesu. Co same zawodniczki i trener zresztą podkreślają, że występ w finale był ciekawym i ważnym piłkarskim przeżyciem. Dla wielu z nich była to okazja na podłapanie naprawdę sporego doświadczenia – w końcu grały z rywalem z wyższej ligi.
Dziewczynom pozostaje życzyć, żeby z treningu na trening forma rosła i żeby wiosna była jeszcze lepsza niż jesień. Na koniec rundy jesiennej w imieniu całej drużyny podziękowania złożył trener Robert Bandrowski -Korzystając z okazji, chciałem podziękować wszystkim, którzy nas wspierali w tej rundzie. Kibicom, portalom sportowym – w tym Wam oraz każdemu, kto w jakimś stopniu spowodował, że grało nam się lepiej. Dziękuję! Do zobaczenia i do usłyszenia na wiosnę!
My również już nie możemy doczekać się rundy wiosennej w wykonaniu naszej żeńskiej drużyny!
źródło: własne