Marcin Marchlewski "Marchewa" (5 lipca 1971 - 26 grudnia 2017)
W drugi dzień świąt zmarł Marcin Marchlewski "Marchewa". Miał 46 lat. Z wiarą w Miłosierdzie Boże polecajmy w modlitwie naszego brata, także jego rodzinę. Niech odpoczywa w pokoju wiecznym! Żegnaj bracie! Do zobaczenia w Sektorze NIEBO!
Na pierwszy wyjazd pojechał w 1985 - ŁKS Łódź. Często jeździł na Kadrę. Był na wszystkich ważniejszych turniejach (Korea, Austria, Niemcy, Francja). Na koncie miał około 200 wyjazdów na Lechię! Pozostawił dwóch synów. Był udziałowcem mniejszościowym.
Pożegnanie Marcina „Marchewy”
Zaraz po świętach 27 grudnia z rana doszła do kibiców Lechii smutna wiadomość. Zmarł nagle Marcin Marchlewski „Marchewa”. Miał 46 lat. Pozostawił żonę i dwóch dorastających synów. Należał do grupy kibiców, którzy w osiemdziesiątych latach budowali etos środowiska fanów biało – zielonych. Marcin swój pierwszy mecz wyjazdowy zaliczył w 1985 roku. Lechia grała wówczas w Łodzi z ŁKS-em. Odtąd biało-zielona brać pozostała już na zawsze w sercu „Marchewy”. Do 2017 roku jeździł za ukochanym klubem po całej Polsce. Był z Lechią na dobre i na złe. To dzięki takim kibicom klub w najbardziej kryzysowych latach podniósł się z kolan i przemaszerował od A klasy do ekstraklasy. Był jednym akcjonariuszy mniejszościowych spółki Lechia Gdańsk.
Dzięki takim kibicom przetrwały też wolnościowe tradycje, z których Lechia słynęła w ostatniej dekadzie komunistycznego zniewolenia. Marcin miał serce po prawej stronie, chociaż starał się być jak najdalej od politycznych sporów. Lubił się jednak na ten temat przekomarzać. Był typem człowieka zwariowanego, w którego głowie roiło się mnóstwo żartów, sytuacyjnych wygłupów, lubiło się przebywać w jego otoczeniu. Miał dobre serce. Nigdy nie przeszedł obojętnie wobec potrzebujących pomocy.</
Druga miłość stadionowa „Marchewy” to reprezentacja. Był na wszystkich ważniejszych turniejach, na których występowała drużyna Polski. W gronie fanów Lechii mógł być nawet rekordzistą pod względem ilości meczów reprezentacji naszego kraju, które obejrzał na żywo. Inną pasją naszego zmarłego kolegi były podróże. Dzielił ja z żoną Anią, o której mawiał że jest jego „aniołem stróżem”. I tu się nie pomylił. Ania bardzo o niego dbała, kiedy zaczynało mu szwankować zdrowie. Pierwsze poważne ostrzeżenie pojawiło się dwa lata temu. Spowodowało, że Marcin zmienił tryb życia. Patrząc z ludzkiego punktu widzenia Pan Bóg dał mu chyba czas, żeby poukładał lepiej doczesne sprawy.
Poboczni obserwatorzy życia naszego przyjaciela mogliby pewnie wyliczyć wiele jego słabości i życiowych błędów. Miewał i słabsze chwile. Oddajemy je już teraz Miłosierdziu Bożemu. Okoliczności śmierci są tym momentem w naszym życiu, kiedy poruszamy się po obszarze świętym i tajemniczym zarazem, bo na tym obszarze Boża świętość i tajemnica ludzkiej nieprawości wychodzą naprzeciw siebie. Co więcej, jak zauważył jeden z kaznodziei, „skruszona ludzka nędza i Miłosierdzie Boże całują się nawzajem”. Wszyscy musimy wobec tej rzeczywistości przyjąć postawę zgiętych kolan. Wtedy, (znów posłużę się cytatem, tym razem z „Ojca Goriota”) „doświadczymy owych szlachetnych i pięknych wyrzutów, których wartość rzadko oceniają ludzie, kiedy sądzą bliźnich, a które często każą aniołom w niebie rozgrzeszyć zbrodniarza skazanego przez ziemskie trybunały”. Śmierć Marcina wywołała reakcję jego wiernych przyjaciół. Tłumnie w ostatnich dniach uczestniczyli w modlitwie różańcowej za jego duszę. To było wzruszające doświadczenie.
„Marchewę”, naszego drogiego przyjaciela, pożegnaliśmy w sobotę 30 grudnia 2018 roku. O godz. 8.00 w kościele Matki Boskiej Fatimskiej na Żabiance odbyła się Msza Święta, w której wzięli też udział przedstawiciele kibiców z zaprzyjaźnionych klubów i z Wiednia. Marcin został pochowany na cmentarzu w Oliwie. Tradycyjnie bracia po szalu żegnali go w biało – zielonych barwach, które dla Marcina znaczyły wszystko. Żegnaj bracie. Niech Cię Bóg przygarnie do wiecznego życia w niebie. Do zobaczenia w sektorze niebo!
Ks. Jarosław Wąsowicz SDB
Wspomnienia
W Sektorze Niebo jest miejsce dla każdego zmarłego kibica Lechii Gdańsk. Piszcie do nas (Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.) jeżeli jakiejś osoby brakuje lub dane, które posiadamy są błędne lub niekompletne.
Znaliście bardzo dobrze zmarłego? A może po prostu kojarzycie go z meczów? Nie czekajcie na innych tylko przysyłajcie do nas osobiste wspomnienia i zdjęcia a my dodamy je na stronę by każdy ze zmarłych był godnie uwieczniony.