Kolejne rozgrywki też nie należały do szczególnie udanych, a po dwudziestu pięciu seriach Lechia znajdowała się w dolnej połowie stawki. W dwudziestej szóstej kolejce do Gdańska przyjechał Ruch Chorzów, który plasował się tuż za Biało-Zielonymi (trzynasta pozycja) i też nie mógł być pewien, że utrzyma się w ekstraklasie. Spotkanie nie zapowiadało się szczególnie emocjonująco i nie spodziewano się zbyt wielu goli.

Tymczasem rzeczywistość okazała się zdecydowanie inna.

Od pierwszych minut obie drużyny ruszają do zdecydowanych ataków. Bardzo szybko wynik meczu został otwarty. W 6. minucie Ricardinho „uruchomił” na prawym skrzydle Deleu, gdański obrońca z chirurgiczną precyzją dośrodkowuje między dwóch stoperów Ruchu, prosto na głowę Piotra Wiśniewskiego, który z okolic jedenastego metra nie daje szans bramkarzowi gości. Kibice jeszcze nie zdążyli ochłonąć, a już robi się 1:1.

Tym razem piękną akcję przeprowadzają Niebiescy, a sytuację sam na sam z Michałem Buchalikiem wykorzystuje Janoszka. W 22. minucie po strzale jednego z chorzowian piłka o centymetry mija słupek. Chwilę później gospodarze mają powody do radości. Paweł Buzała podaje na około dwudziesty metr do Ricardinho, ten lewą nogą „podciąga” piłkę na linię pola karnego, po czym prawą huknął jak z armaty, nie dając absolutnie żadnych szans Kamińskiemu. Od tego momentu gra nieco się uspokaja i wynik 2:1 nie ulega zmianie do przerwy.

Bilet z meczu Lechia-Ruch Chorzów
Bilet z meczu Lechia-Ruch Chorzów

Drugą część spotkania lepiej rozpoczynają gospodarze. W 55. minucie powinno być 3:1 - po ładnej zespołowej akcji w sytuacji sam na sam z golkiperem gości znajduje się Buzała, uderza sprytnie po ziemi, ale bramkarzowi Ruchu udaje się odbić futbolówkę na rzut rożny. Trzy minuty później goście zdobywają wyrównującego gola, praktycznie w identyczny sposób, w jaki Lechia zaliczyła pierwsze trafienie. Zieńczuk dośrodkowuje w pole karne z prawej strony, a między stoperami Biało-Zielonych znajduje się Šultes i głową doprowadza do wyrównania. Po kolejnych pięciu minutach jest jeszcze gorzej – goście wychodzą na prowadzenie.

Tym razem z lewego skrzydła podaje Janoszka, a czyni to tak precyzyjnie, że Šultesowi wystarczyło wepchnąć piłkę do pustej bramki. Lechia próbuje odrabiać straty, ale w 78. minucie wydaje się, że jest po meczu. Zieńczuk otrzymuje podanie tuż za linią pola karnego i bez przyjęcia uderza niezwykle precyzyjnie przy prawym słupku. Gospodarze przegrywają więc 2:4 i nadzieje na jakąkolwiek zdobycz punktową są już bardzo mizerne. Jednak Biało-Zieloni nie rezygnują i już w 79. minucie mają dwie doskonałe okazje bramkowe, niestety niewykorzystane. Najpierw strzał Grzegorza Rasiaka fenomenalnie broni Kamiński, a chwilę później jeden z gdańskich napastników skiksował w dogodnej sytuacji. Czas płynie nieubłaganie.

W 89. minucie wydaje się, że gol wreszcie musi paść, ale piłka po strzale Deleu trafia w słupek. Za chwilę sędzia informuje, iż dolicza cztery minuty. Dla gospodarzy nie ma już chyba nadziei, ale nadchodzi 92. minuta. Buzała wpada w pole karne, zagrywa wzdłuż linii bramkowej, gdzie do piłki dopada Rasiak i z najbliżej odległości pakuje ją do siatki. Do końca pozostaje około stu dwudziestu sekund i w biało-zielone serca wstępuje nadzieja. Kiedy zegar wskazuje już 94. minutę Buzała zagrywa w pole karne do Rasiaka, który natychmiast podaje do ustawionego na linii pola karnego Adama Dudy.

Gdański napastnik przepuszcza piłkę między nogami, po czym piętą kieruje ją do siatki. Przepiękna bramka i ogromna euforia na boisku i na trybunach. Lechia zdołała zremisować mecz, który jeszcze na sto pięćdziesiąt sekund przed końcem przegrywała dwiema bramkami! W grudniowym plebiscycie zorganizowanym przez Canal+ spotkanie to zostało wybrane najlepszym meczem w polskiej ekstraklasie w 2013 roku.

12 maja 2013 roku
Mecz ekstraklasy
Lechia Gdańsk – Ruch Chorzów 4:4 (2:1)
Widzów: 11 342
1:0 Wiśniewski (6’), 1:1 Janoszka (7’), 2:1 Ricardinho (23’), 2:2 Šultes (58’), 2:3 Šultes (63’), 2:4 Zieńczuk (78’), 3:4 Rasiak (90’ + 2), 4:4 Duda (90’ +4)
Lechia: Michał Buchalik - Deleu, Krzysztof Bąk, Jarosław Bieniuk, Piotr Brożek, Ricardinho, Łukasz Surma, Marcin Pietrowski (77’ Grzegorz Rasiak), Piotr Wiśniewski (80’ Przemysław Frankowski), Mateusz Machaj (67’ Adam Duda), Paweł Buzała / Trener: Bogusław Kaczmarek
Ruch: Kamiński - Konczkowski, Baszczyński (56’ Panka), Stawarczyk, Lewczuk, Janoszka, Malinowski, Tymiński, Starzyński, Zieńczuk (90’ Jakub Smektała), Šultes (83’ Kuświk)
Żółta kartka: Ricardinho, Frankowski, Buzała oraz Stawarczyk, Lewczuk
Bogusław Kaczmarek (trener Lechii Gdańsk): Kibice nie powinni żałować, że przyszli na mecz. Dramaturgii i emocji było tyle, co w dramatach szekspirowskich. W mojej drużynie nastąpiło mentalne przesilenie. Zawodnicy uwierzyli, że to, co niemożliwe, może stać się osiągalne. Trzeba tylko wykazać się poświęceniem i determinacją. Myślę, że gdyby ten mecz trwał jeszcze pięć minut, to byśmy strzelili kolejną bramkę. To, co udało nam się w tym spotkaniu najbardziej, to zmiany, dzięki którym zaczęliśmy grać skutecznie długimi piłkami w powietrzu. Kiedy tracimy cztery bramki, to nie jestem oczywiście zadowolony z postawy obrońców.
„Lechia Gdańsk - Ruch Chorzów 4-4”, sport.interia.pl, 12.05.2013 roku

O AUTORZE
DarioB
Author: DarioB
Badacz Historii Lechii
Z portalem Lechia.net związany od 2003 roku. Wcześniej głównie foto, obecnie archiwa oraz badanie historii Lechii Gdańsk.
Ostatnio napisane przez autora