Lechia Gdańsk zdołała zrehabilitować się za ostatnią ligową porażkę i ograła na własnym stadionie Raków Częstochowa. Na stadionie w Letnicy zobaczyliśmy zupełnie dwie różne połowy w wykonaniu biało-zielonych. Pierwszą, w której biało-zieloni nie potrafili przełamać bardzo szczelnej defensywny częstochowian i drugą, gdzie oglądaliśmy piękne bramki i pełną dominację podopiecznych trenera Tomasza Kaczmarka. Trener Kaczmarek opowiedział m.in. o tym co wydarzało się w szatni po 45 minutach.
- Pierwsza płowa nie była na wysokim poziomie. Przeciwnik strzelił bramkę, ale nie wiadomo skąd. Ogólnie nie mieli żadnych szans, ale my graliśmy za wolno piłką, za mało było rotacji pozycji. Wszystko było za wolne. Mieliśmy za mało zawodników między liniami. Ogólnie struktura naszej gry w pierwszej połowie prowadziła do tego, że nie byliśmy w stanie przyspieszyć naszej gry i czegoś wykreować - powiedział po meczu Tomasz Kaczmarek.
Druga połowa to zupełnie inna Lechia. Odmieniona. Gdańszczanie zagrali jedne z najlepszych 45 minut w tym sezonie, zdominowali rywala i odnieśli pewne zwycięstwo. Tomasz Kaczmarek opowiedział o tym, co takie wydarzyło się w szatni w przerwie meczu, że biało-zieloni zagrali tak kapitalną druga połowę. - W szatni zawodnicy wymienili kilka zdań między sobą. Dałem im na to kilka minut. Słyszałem, że mieli sobie coś do wyjaśnienia. Później ja coś dodałem od siebie. Chodziło przede wszystkim o korekty sportowe, taktyczne, bo jedno to są emocję, które na pewno są ważne i musieliśmy je zmienić w drugiej połowie, żeby uwierzyć w siebie. Jeden zawodnik potrzebuje wiary, inny docisku. Ważne, że zespół dobrze na to zareagował. Można krzyczeć, tłumaczyć, można być bardzo spokojnym, czasami nawet nie trzeba wchodzić do szatni. W dniu meczowym zawodnicy robią robotę na boisku i trener może pomóc im tylko detalach. To osobowość i determinacja zawodników, to co oni sami zrobili w przerwie, miało największy wpływ na to, że udało się nam zagrać dużo lepiej w drugiej połowie - dodał Kaczmarek.