- W tym tygodniu mieliśmy spotkanie we własnym gronie, bez trenerów. Padły ostre słowa, mam nadzieję, że to się przełoży na niedzielny mecz. Nie wyglądamy jak drużyna i to jest nasza największa bolączka. Nie każdy idzie za każdym, nie walczymy za siebie nawzajem, tylko pojedynczo - przyznaje obrońca Lechii Rafał Janicki.
W ostatnich tygodniach prezentujecie się fatalnie, przegraliście trzy kolejne spotkania, w każdym z nich tracąc minimum trzy gole. Taka sytuacja miała miejsce po raz pierwszy w XXI wieku. Jaki jest wasz największy problem? Piłkarski - większość zawodników jest pod formą, fizyczny czy może mentalny?
- Wszystkiego po trochu. Patrząc na naszą grę w ostatnich tygodniach nie da się ukryć, że brakuje po prostu wszystkiego od "a" do "zet". Musimy się szybko podnieść, bo wszyscy nam uciekają. Ostatnie trzy mecze sprawiły, że jest bardzo nieciekawie. Jeśli natychmiast czegoś nie zrobimy za chwilę może być jeszcze gorzej.
No właśnie, ale co? Trener i cały sztab szkoleniowy na pewno starają się znaleźć jakiś sposób, aby przerwać tę fatalną passę, a czy wy, sami piłkarze, próbujecie wewnątrz drużyny robić coś w tym kierunku? W tej chwili wyglądacie jak zlepek indywidualności, który nie tworzy zespołu.
- W tym tygodniu mieliśmy spotkanie we własnym gronie, bez trenerów. Padły ostre słowa, mam nadzieję, że to się przełoży na niedzielny mecz. Rzeczywiście nie wyglądamy jak drużyna i to jest nasza największa bolączka. Nie każdy idzie za każdym, nie walczymy za siebie nawzajem, tylko pojedynczo.
Źródło: trojmiasto.sport.pl/własne