Rozmawiamy z przebywającym na wypożyczeniu w Chojniczance Rafałem Kobryniem, wychowankiem Akademii Lechii. Spytaliśmy go jak sobie radzi w Chojnicach? Dlaczego nie zazdrości obozów w Turcji? Czy wygrał rywalizację z Didim? Jak się trenuje w pierwszej lidze i dlaczego tyle się biega? Było również o udanym roczniku 99, zbliżających się mistrzostwach świata, o skupieniu na wyznaczonych celach, hiszpańskim serialu, a także o gotowości do pójścia drogą Karola Fili. Zapraszam do lektury.

Maciek Nierzwicki Lechia.net: Od momentu przyjścia do Chojnic trenera Bartoszka, widzimy, jakie robisz przy nim postępy. 605 minut w 1 lidze, ostatnie sparingi, jako pierwszy wybór na prawą stronę obrony. Zapytam nieco nieskromnie - jak się czujesz jako podstawowy prawy obrońca Chojniczanki, ledwo 2 miesiące po 19 urodzinach?
Rafał Kobryń: Mam nadzieje, że to nie koniec i plany, żeby na wiosnę też wyjść, jako zawodnik pierwszego zespołu.

MN: U trenera Cecherza nie zagrałeś w pierwszych 11 kolejkach. Jakie myśli krążyły Ci po głowie, po każdym kolejnym meczu? Przechodziłeś do Chojniczanki zbudowany debiutem w Ekstraklasie, głodny gry i pełny wiary we własne możliwości. A na miejscu gong, pierwszy mecz, piąty, dziesiąty i ciągle na ławce.
RK: Bardzo mnie to męczyło (śmiech) z każdym tygodniem było coraz gorzej. Nie czułem, że odstaje czy że jestem słabszy, w którymś momencie Trener powiedział mojemu Managerowi, że On by mnie wystawił, bo widzi, że jestem gotowy, ale przed nami jest za ciężki mecz. Chyba miał nad głową za dużą presję i grali bardziej doświadczeni zawodnicy. Ja dalej robiłem swoje, trenowałem, czułem się silny, ale trener potrzebował punktów. Wiadomo, nie ważne jak ktoś zaczyna, ważne jak kończy (śmiech).

MN: Twój debiut w Chojniczance, był meczem kończącym przygodę trenera Cecherza, ciekawy przypadek.
RK: To w sumie jest dosyć niefortunna historia, tak się złożyło, bo kiedy Trener w końcu się do mnie przekonał, i na mnie postawił. To był jego ostatni mecz, ale nie ma tego złego. Asystent powiedział, że zagrałem bardzo dobry mecz, byłem tam bardzo wysoko w inStacie, nowy trener już później na treningu wdrożył swoje rozwiązania, nową taktykę i chyba mu podpasowałem (śmiech).

2018 06 24 lechia gdansk apoel nikozja 1 2 sparing t29 8729

MN: Właśnie, debiut u trenera Bartoszka i od razu asysta, wymarzony początek, asysta na wagę jednego punktu w meczu z Bytovią. Przychodzi nowy trener i od razu wiatr w żagle.
RK: Ja się zawsze czułem silny, na treningach widziałem, że nie dostaje od innych, to samo w lidze, kiedy poczułem zaufanie odwdzięczam się jak najlepszą grą, po to tu jestem.

MN: Wspominałeś o tym „doświadczonym” składzie, powiedz jak, ty się czujesz wśród tych obrońców. Którzy razem mają pewnie z 0.5 tysiąca meczów w Ekstraklasie Wołąkiewicz, Deleu, Pietruszka, Sylwestrzak.
RK: Oczywiście, każdy z nich mi podpowiada, szczególnie po Hubercie widać te doświadczenie z Ekstraklasy, nadal ma duże umiejętności i jakość, często mi podpowiada, i na boisku i na treningu. Jak wybić, jak się ustawić. Ja staram się czerpać od każdego ze starszych ile się da. Po to tu jestem, żeby łapać to doświadczenie.

MN: To co widzisz go w niedługim czasie jako trenera?
RK: (śmiech) nie, no może, jako trenera to niekoniecznie. Ale kogoś, kto działa z tylnego szeregu, podpowiada, pomaga młodym, już tak.

MN: W Chojnicach, trenujesz, grasz, mieszkasz? Jak to u Ciebie wygląda?
RK: W Chojnicach - trenuję, gram, mieszkam…. Żyję (śmiech).

MN: Czyli nie musisz dojeżdżać każdego dnia tych 200 km, na trening?
RK: Nie, nie absolutnie, szkoda czasu. To są ponad dwie godziny. Mam tutaj wynajęty taki większy pokój w pensjonacie. Żyje mi się naprawdę dobrze.

MN: Czyli pierwsze oderwanie od rodziców?
RK: Szczerze - nie czuje się z tym jakoś źle, fajnie mi się mieszka samemu. Nikt mi nie mówi, co mam robić (śmiech), sam ustalam sobie grafik.

MN: Czyli głupoty mogą przychodzić do głowy?
RK: Nie, nie ma tutaj takich pokus, nie ma za bardzo gdzie w Chojnicach poszaleć. Jak mówiłem wcześniej nie jestem tu dla zabawy - mam jasno wytyczone cele i wiem, czego chcę. Nie mam czasu na zabawę. Jedyne, co mogę to po treningu wrócić tutaj (pensjonat) położyć się, czy porobić coś na komputerze i tyle.

MN: Bardziej książka, czy playstation?
RK: Zdecydowanie, bardziej jakiś film, Netflix - ostatnio "Dom z Papieru", fajny hiszpański serial.

MN: W Chojniczance zrobiło się ostatnio bardziej gdańsko. Prawie w tym samym czasie co Ty, w klubie pojawił się Oskar Frygier, chyba się znacie jeszcze z Akademii?
RK: Tak, dokładnie z Oskarem graliśmy parę lat razem z przerwami (Frygier odszedł do akademii Pogoni) oczywiście, ale parę lat razem graliśmy chyba od 10 roku życia. Pamiętam jak jeszcze z Pruszcza przychodził, dobry chłopak - będzie z niego piłkarz.

MN: Jest jeszcze kolejny znajomy Oskar. Oskar Paprzycki, z nim chyba też się gdzieś tam w akademii spotkaliście?
RK: Też, pewnie. Chociaż z nim miałem mniejszy kontakt, bo nie graliśmy w jednym roczniku. Ppóźniej on odszedł chyba do Kotwicy, gdzieś tam się minęliśmy. Ale wiadomo mamy wspólnych znajomych, miejsca. Też wyszedł z Lechii. Mamy bardzo dobry kontakt, pomagamy sobie na boisku.

MN: Jest teraz w 1 lidze coraz więcej chłopaków po naszej Akademii. Ty, Paprzycki, Miły (Miłosz Kałahur) w Sandecji gra chyba wszystko od dechy do dechy.
RK: Fajnie się to wszystko rozwija. Widać, że dobrze byliśmy trenowani. Że te wszystkie treningi nie poszły na marne. Jest jeszcze Sopot, który zbiera te minuty w Ekstraklasie, oczywiście Miły, ja tutaj i tak trzech z jednego rocznika to i tak już jest mały sukces, to już jest coś.

MN: Myślisz, żeby przejść taką samą drogę jak Karol Fila?
RK: Na pewno, nie obraziłbym się.

MN: Wracasz z wypożyczenia i jesteś już gotowy na Ekstraklasę?
RK: Jeżeli w najbliższej rundzie zagram w większości meczów, to byłbym gotowy powalczyć o Ekstraklasę.

MN: Czyli tą odpowiedzią machasz do Trenera Stokowca - mówisz gotowy do walki!
RK: (śmiech) tak dokładnie. Chciałbym się sprawdzić. Jeżeli wrócę z Chojniczanki to chciałbym sobie dać pewien okres na sprawdzenie czy już się nadaje, czy jestem w stanie z nimi walczyć. Myślę, że mogę sobie myśleć, że chce się przekonać czy będę gotowy, jeśli jednak trenerzy uznają, że to jeszcze nie czas, to znowu pójdę na wypożyczenie, żeby zbierać kolejne minuty. Sądzę jednak, że jeżeli u trenera Bartoszka wywalczę sobie plac i pokażę się z dobrej strony, nie będę bez szans i na pewno powalczę. Łatwo się nie poddaję.

MN: Po niemal pełnym sezonie u trenera Bartoszka na pewno wrócisz dobrze wybiegany, silniejszy i z pewnością bardziej poukładany taktycznie. Fizycznie wyglądasz dobrze, wiadomo są braki taktyczne masz dopiero 19 lat.
RK: Wiadomo doświadczenie jest ważne, w moim wieku trzeba grać, uczyć się na błędach, dlatego liczą się te mecze. Liczy się każda minuta rywalizacji na boisku. 1 liga często nie różni się mocno od ekstraklasy – widzimy to po Totolotek Pucharze Polski. Gdzie widzimy jak radzi sobie Raków.

MN: Jeżeli chodzi o różnice szkoleniowe między Cecherzem i Bartoszkiem, to, co się zmieniło?
RK: Przede wszystkim inna taktyka, dlatego te wyniki na początku nie powalały na kolana, zespół musiał nauczyć się wielu rzeczy na nowo. Wiadomo wtedy mieliśmy trochę starszy zespół, nie wszyscy czuli się z tymi cięższymi treningami dobrze, gra za Cecherza była skupiona bardziej na obronie. Po przyjściu Bartoszka zaczęliśmy grać szybciej piłką, stawiać bardziej na wybieganie, piłki prostopadłe, na dojście. Na pewno jest dużo biegania (śmiech), dużo taktyki, aspekty fizyczne są bardzo ważne, zwiększyła się intensywność. Za Cecherza zdecydowanie tam nic nie było, wydaje mi się, że często się po prostu nudziliśmy na treningach.

MN: Może dlatego nadal jest bez pracy?
RK: Nie mnie to oceniać, ja jestem piłkarzem, który potrzebuje dostać na treningu w kość. U Cecherza tego nie było, widać, jaka jest zmiana w wybieganiu, zaczęły się ciężkie treningi. Naprawdę chwilami niektórzy mogli ponarzekać, bo nie było lekko, ale to jest oczywiście na plus. Dla mnie to wiele znaczy, chcę być dobrze przygotowany i gotowy.

MN: Tak właśnie to wygląda u Bartoszka, tym bardziej, że teraz między rundami ile macie jednostek treningowych dziennie? Ja słyszałem o trzech.
RK: Tak były trzy dziennie. Bieganie, śniadanie - później jakieś 45 min jeszcze na zrzucenie tkanki czy jakieś tam rozbiegania, później jeszcze trochę biegania dla odmiany wokoło boiska, i jeszcze potem oczywiście siłownia. I tak codziennie, teraz trochę zwolniliśmy mamy dwa treningi dziennie, ale takie trochę bardziej intensywne.

MN: Jeszcze dwa, trzy tygodnie i wchodzicie w ten mikro cykl meczowy przed Puszczą.
RK: Teraz mamy taki obóz dochodzeniowy, nie pojechaliśmy na obóz do Cetniewa, później trochę przerwy i będziemy z tymi obciążeniami schodzić powoli, zacznie się trening bardziej piłkarski. Na razie wiadomo budujemy wytrzymałość, szybkość.

MN: Najważniejsze w polskiej lidze.
RK: Dokładnie.

2018 0519 lechia sandecja 37 kol 7171 20180520 1231490394

MN: Widzisz pierwszy skład na Niepołomice? Czujesz się gotowy?
RK: Nie chcę, żeby zabrzmiało to zbyt mocno, ale tak jestem gotowy i fizycznie i psychicznie będę walczył o skład. Mam nadzieję, że tak będzie.

MN: Na pewno Ci tego życzę. W klubie ktoś pomaga takim młodym zawodnikom jak ty czy Oskar?
RK: Wszyscy nam pomagają, mamy tu kapitalną atmosferę, młodzi są bardzo dobrze przyjmowani, nikt nie ma do nas jakiś uprzedzeń, mimo tego, że wiedzą, że jesteśmy tu po to żeby naciskać na ich miejsce, jesteśmy przyjmowani jak zawodnicy. Na treningach jak coś nie wyjdzie, jakieś złe podanie czy kiks to w większości przypadków jest taka pozytywna mobilizacja typu „dawaj dawaj, kolejne się uda” Naprawdę atmosferę mamy tu na Ekstraklasę.

MN: Chyba będziecie zmuszeni walczyć o 2 miejsce, bo wydaje się, że Raków odjechał wszystkim na dwie długości?
RK: Fakt, Rakowa już nie dogonimy, do drugiego miejsca też mamy daleko, ale musimy złapać serię, wygrać parę meczów pod rząd żeby odrobić te 7 punktów i zacząć walczyć o ten awans.

MN: Po przepracowaniu tego okresu przygotowawczego i zrozumieniu taktyki wszystko w waszych nogach.
RK: Już widać efekty, w ostatnim meczu z Sandecją (sparing zakończony 1-1) podeszliśmy lepiej wybiegani, i zauważyliśmy, że jesteśmy zespołem lepszym, a Sandecja wiadomo jest wyróżniającym się zespołem w 1 lidze. Co prawda była tam głupio stracona przez nas bramka, ale mieliśmy bardzo dużo sytuacji i mogliśmy im zapakować jeszcze ze dwie bramki i wygrać ten mecz. Podchodzimy do tej rundy z wiarą we własne umiejętności.

MN: A propos Sandecji, zbiłeś sobie ostatnio piątkę z Miłym?
RK: Akurat w tym sparingu nie zagrał. W ogóle dwa mecze, które graliśmy z Sandecją, to się mijaliśmy. Wcześniej w lidze wszedł na ostatnie 10 min i nie mieliśmy nawet żadnej stykowej sytuacji.

MN: Ale kontakt chyba dalej utrzymujecie?
RK: To już jest kumpel na całe życie, będziemy do siebie dzwonić, pisać czy gdzieś tam na boisku sobie zawsze dogryzać (śmiech).

MN: Osobiście byłem w wielkim szoku, kiedy przed sezonem odszedł z Lechii do Sandecji, myślałem, że tu będzie sytuacja analogiczna do Twojej, jakieś wypożyczenie i później powrót.
RK: Z tego, co wiem to On chciał, to bardziej trzeba by było w klubie zapytać, czemu tak a nie inaczej.

MN: Jak tak teraz patrzysz na tych wszystkich juniorów, których wziął ze sobą do Turcji Piotr Stokowiec, myślisz sobie, kurde za pół roku wracam i rozwalę wszystkich, też tam będę?
RK: Fajnie, fajnie wiadomo ta Turcja, ale ja wiem, po co tu jestem, skupiam się na tym, co mam tutaj do zrobienia, jestem spokojny i wiem, że to i tak w końcu przyjdzie.

MN: Powiedz mi, jak to w szatni wygląda. Kto jest największym śmieszkiem?
RK: Miłosz Przybecki, typowy wariat (śmiech).

2018 07 13 lechia gdansk asteras tripolis 0 1 sparing 51

MN: A jak wygląda sprawa, z powołaniami do kadry U-20 Jacka Magiery? Były już jakieś informacje, jesteś pod obserwacją sztabu, przed turniejem?
RK: Rozmawiałem niedawno z trenerem Magierą i jestem w 50 piłkarzy branych pod uwagę przed tymi mistrzostwami świata. Niedawno taką listę Trener musiał wysłać do związku z nazwiskami piłkarzy branych pod uwagę. Dał mi kontakt do siebie, powiedział, że jestem w tej 50, powiedział, że mnie obserwował i żebym dalej robił to, co robię, teraz jest najważniejsze pół roku.

MN: To chyba bardzo fajna rzecz dla młodego piłkarza, taki sygnał od selekcjonera kadry?
RK: Wiadomo duże wyróżnienie, znak, że się rozwijam i idę w dobrym kierunku. Warto marzyć i pracować, bardzo ważne pół roku przede mną. Jest o co walczyć.

MN: Zostaje mi jedynie życzyć Ci zdrowia i braku urazów. Na całą resztę zapracujesz sobie sam, tak jak to było do tej pory
RK: Dzięki i pozdrawiam czytelników Lechia.net

Rozmowa była przeprowadzona w dniu 5 lutego 2019 roku.