Sobotni mecz Lechii Gdańsk ze Śląskiem we Wrocławiu zakończył się remisem. Również statystyki pokazują, że było to wyrównane spotkanie. Czas spojrzeć na główne dane z tego spotkania.

W sobotni wieczór na Dolnym Śląsku Lechia miała sporo szczęścia. Co prawda liczby wskazują, że było to dość wyrównane spotkanie, to Śląsk miał nieco więcej szans do zdobycia zwycięskiej bramki. Mimo to trzeba przyznać, że remis w meczu przyjaźni to wynik korzystny dla obu ekip. Lechia aktualnie zajmuje czwartą pozycję, a Śląsk z dorobkiem 34 punktów plasuje się na szóstym miejscu. Końcówka sezonu zapowiada się zatem arcyciekawie.

Przy piłce po równo

Sobotnie spotkanie można ocenić po równo dla obu ekip. W pierwszej połowie to Śląsk wyglądał o wiele lepiej i wiele wskazywało, że to oni zdobędą w tym spotkaniu trzy punkty. Z kolei w drugiej połowie to Lechia wyglądała na odmienioną i o wiele lepszą od gospodarzy. Remis wydaje się więc wynikiem sprawiedliwym.

100421kas0061

Jeśli chodzi o posiadanie futbolówki to obie ekipy przez podobną część meczu miały były przy piłce. Gospodarze spędzili z piłką przy nodze 53% czasu, a Lechia 47%. Jak to wyglądało w strzałach? Śląsk oddał ich czternaście, a biało-zieloni jedenaście, jednak obie drużyny celnie uderzały po pięć razy. Bramkarza zdołali jednak pokonać tylko Erik Exposito i Tomasz Makowski.

Ciekawa jest też kwestia podań w tym spotkaniu. Lechia ponownie wykonała mniej zagrań od swojego przeciwnika. Biało-zieloni podawali między sobą 463 razy, a Śląsk aż 535 razy. Jeśli jednak chodzi o celność podań, to obie ekipy czyniły to podobnie – 82% do 81% celności. Jednak w kluczowych podaniach przeważał Śląsk, bo wykonał ich aż 11, a Lechia tylko 6. Indywidualnie w drużynie Lechii ponownie najwięcej zagrań wykonał Conrado (63), a w Śląsku aż 65 razy zagrywał Łukasz Bejger.

Walka mimo przyjaźni

Co prawda wśród kibiców zgromadzonych pod stadionem i przed telewizorami panowała przyjazna atmosfera, to na murawie już tak nie było. Piłkarze obu ekip wykonali między sobą sporo pojedynków, w których minimalnie skuteczniejsi byli zawodnicy trenera Piotra Stokowca. Na 203 starcia aż 104 wygrali Lechiści, w 99 z kolei lepsi byli podopieczni trenera Jacka Magiery. Biało-zieloni wygrali więcej pojedynków zarówno na ziemi, jak i w powietrzu.

W odbiorach zdecydowanie lepsi byli piłkarze Lechii. Nie dość, że czynili to więcej razy od wrocławian, to jeszcze robili to skuteczniej. Na 40 odbiorów, 23 zakończyły się sukcesem. W przypadku Śląska tylko 14 na 34 odbiory zakończyły się powodzeniem. Także w dryblingach nieco lepsi byli biało-zieloni. Indywidualnie najlepszym dryblerem okazał się Waldemar Sobota, który siedem razy próbował oszukać defensorów Lechii i za każdym razem ta sztuka mu się udawała. W Lechii najlepszy pod tym względem był Łukasz Zwoliński.

Bieganie na murawie

Patrząc na przebiegnięty przez obie ekipy dystans, to także wypada na remis. Minimalnie większą liczbę kilometrów pokonali biało-zieloni, którzy wykonali 113,60 km. Śląsk przebiegł 113,49 km. Indywidualnie ponownie najwięcej przebiegł Jarosław Kubicki, który we Wrocławiu rozegrał pełne 90 minut i zdołał przebiec 12,40 kilometrów. W barwach Śląska najlepszy był Dino Stiglec – 11,66 km.

Jeśli chodzi o prędkość to największą w Lechii zmierzono Kennethowi Saiefowi, który wyciągnął 32,88 km/h na liczniku. Wśród zawodników Magiery najlepszy pod tym względem był Konrad Poprawa, który w swoim najlepszym momencie biegł z prędkością 33,22 km/h i był najszybszym zawodnikiem całego spotkania. Pod względem sprintów ponownie najlepszy był Łukasz Zwoliński, który wykonał ich aż osiemnaście. W Śląsku najlepszy był Patryk Janasik – czternaście sprintów.

Generał liderem?

W Lechii ponownie jednym z lepszych na murawie był Mario Maloca, który udowodnił, że wciąż ma papiery na jednego z najskuteczniejszych obrońców całej ligi. Niedość, że wykonał praktycznie najwięcej celnych podań, to jeszcze wygrał najwięcej pojedynków. Generał po raz kolejny udowodnił, że nie przypadkowo trener Piotr Stokowiec przywrócił go do pierwszego składu.

100421kas0021

Ponadto brawa należą się Tomaszowi Makowskiemu, który wykorzystał błąd Waldemara Soboty i zdobył wyrównującą bramkę. Oprócz niego nieźle na murawie spisywali się też Łukasz Zwoliński i Jarosław Kubicki, którzy spisywali się dobrze zarówno w strzałach, jak i podaniach. Ponadto Zwoliński kilka razy był blisko zdobycia bramki dla Lechii. Na plus należy odnotować także dyspozycję Dusana Kuciaka.

W Śląsku Wrocław już drugi mecz z rzędu istotną rolę odegrał bramkarz Michał Szromnik, który obronił kilka silnych strzałów. Ponadto ponownie jednym z liderów na murawie był Dino Stiglec. Na plus należy też ocenić Krzysztofa Mączyńskiego oraz zdobywcę bramki Erika Exposito, którzy znów należeli do jednych z lepszych na murawie.

Generalnie podsumowując statystyki wydaje się, że wynik jest adekwatny do tego co działo się na boisku. Obie drużyny pokazały się z przyzwoitej strony oraz miały wiele szczęścia. Remis wydaje się więc być jak najbardziej sprawiedliwym wynikiem.

źródło: własne