Kiedy tydzień temu wystawialiśmy oceny za mecz z Motorem, myśleliśmy, że gorzej w obronie zagrać się nie da. Otóż się da, co Lechia pokazała w sobotę w Poznaniu. Trzy stracone gole, masa błędów i niedojechanie na pierwszą połowę - to tylko niektóre elementy, które nie grały. Sprawdźcie, jak oceniliśmy piłkarzy Lechii za mecz z Lechem. Skala not 1-10.

W zeszłym sezonie byliśmy w I lidze. Nie możemy zupełnie porównywać poziomów. W zeszłym sezonie nie graliśmy przeciwko takim drużynom jak Lech Poznań i takim indywidualnościom jak choćby Ishak. Pokazał naszym obrońcom przy pierwszej bramce, jaką determinacją należy popisywać się przy walce w powietrzu. Nie porównujmy tego. My wiemy i jesteśmy świadomi, gdzie mamy deficyty, które w pierwszej lidze nie były widoczne. Musimy skupiać się na rzeczach, do których sami nie jesteśmy przyzwyczajeni. czyli np. mozolna gra w defensywie czy w pojedynkach 1:1.  Myślę, że różnice spowodowane są doświadczeniem, masą fizyczną. Na tę chwilę mamy duże pole, abyśmy się lepiej prezentowali - mówił Szymon Grabowski po sootnim meczu z Lechem Poznań. 

Bogdan Sarnawski - 2

Ukrainiec zagrał źle. Do tego stopnia, że kibice zaczęli domagać się wystawienia w kolejnym meczu Szymona Weiraucha. Ale po kolei. Przy bramce na 1:0 Bogdan został przelobowany i choć oczywiście większą winę za bramkę ponoszą Chindris czy Kałahur (o czym później), to pewnie mógł zachować się lepiej. Przy golach na 2:0 i 3:0 bramkarz się nie popisał. Szczególnie przy tej ostatniej zdołał rozłożyć tylko ręce. Wydaje nam się, że mógł jednak zrobić więcej. Na plus interwencja 29-latka z 44. minuty, kiedy zatrzymał świetnie Mikela Ishaka.

Dominik Piła - 3

Choć Dominik za mecz ze Śląskiem i Motorem był chwalony, to dzisiaj musimy jednak nieco skrytykować zawodnika. Za stracone gole. Dwie z trzech bramek padły po zagraniach z jego strony. 23-latek miał problemy z Ba Louą, strzelcem gola na 2:0. Po przerwie nasz obrońca się już poprawił i gole nie padły. I teraz paradoks. Choć w Poznaniu zagrał słabo, to wciąż jest najjaśniejszym punktem gdańskiej defensywy. I niech to będzie idealne podsumowanie tego, jak wygląda gra obronna gdańszczan w Ekstraklasie. Wracając, przy Bułgarskiej "Piłeczka" starał się podłączać do ofensywy i pomagać Camilo Menie, ale nie przyniosło to efektów. 

Andrei Chindris - 1

Dramat. I na tym można skończyć ocenę Rumuna. Skandalicznie przegrał główkę z Ishakiem przy golu na 1:0. Nie lepiej było przy pozostałych bramkach, ale i w innych akcjach ofensywnych Lecha. 25-latek był strasznie niepewny, elektryczny, dramatyczny... Czy to oznacza, że za tydzień w pierwszym składzie wystąpi Patryk Peda? Cóż, jeśli podpisze w tym tygodniu kontrakt, to nie jest to wykluczone.

Elias Olsson - 2 

Szwed wyglądał nieco lepiej niż jego partner ze środka obrony, jednak też popełniał masę błędów. Nie był to ten sam Elias, którego znamy i pamiętamy z zeszłego sezonu. W 16. minucie nie najlepiej interweniował, ale chwilę później zablokował strzał rywala. Później zawalił drugą bramkę. Na jego małe usprawiedliwienie może być to, że w tygodniu przed meczem prawie w ogóle nie trenował. Zresztą boisko opuścił przedwcześnie z powodu skurczów. Oby nie był to kolejny uraz. Lechia potrzebuje Eliasa. Ale Eliasa w topowej formie.

Miłosz Kałahur - 1

Szanujemy i cenimy Miłosza, ale sobotni mecz pokazał, że nie powinien on rozpoczynać meczów Ekstraklasy w wyjściowym składzie. Dwie bramki na konto "Miłego". Ponadto miał niemałe problemy z Dino Hoticiem, który bawił się wychowankiem Lechii, jak chciał. Zresztą inni gracze Lecha też nie mieli z tym problemu - przykładem może być wrzutka Joela Pereiry z 24. minuty. Co więcej, na platformie X mignęła nam jeszcze jedna ciekawa statystyka. Otóż Miłosz wykonał przez 45 minut tylko osiem (!) podań. Conrado, który go zmienił, w takim samym czasie podawał prawie cztery razy częściej! Wcale nie zdziwi nas, jeśli Brazylijczyk zacznie mecz z Zagłębiem w pierwszym składzie.

Camilo Mena - 4

Chyba najjaśniejszy punkt Lechii w Poznaniu. Biegał, starał się, generalnie próbował coś na prawej stronie zdziałać. Były jednak dwa problemy - albo podejmował złe decyzję (np. gdy nie zagrał do Maksyma Chłania), albo brakowało mu wsparcia partnerów. 

 Iwan Żelizko - 2

"Iwan jest cieniem samego siebie" - pisaliśmy po meczu z Motorem Lublin. Zdania nie zmieniamy. Pomocnik gra znacznie słabiej niż jeszcze kilka miesięcy temu. W Poznaniu zanotował sporo strat, a poza tym był zamieszany w trzecią bramkę "Kolejorza". Czekamy na starego, dobrego Iwana.

Tomasz Neugebauer - 1

Kolejny beznadziejny występ "Nojgiego". Zamieszany w stratę drugiej bramki, a ponadto masa niecelnych zagrań. Na 18 podań dokładne było 12. Słuszna zmiana w przerwie. Młodzieżowy reprezentant Polski jest świadomy tego, że zawalił dwa ostatnie mecze. - Te dwa mecze w moim wykonaniu były fatalne, to trzeba sobie powiedzieć - mówił dziennikarzom w Poznaniu (więcej wypowiedzi Neugebauera pojawi się u nas i w innych mediach w poniedziałek - przyp. red).

Rifet Kapić - 2

Kapitan to cień samego siebie. Podobnie zresztą jak jego partnerzy ze środka pomocy. Niestety Bośniak w Poznaniu był niewidoczny, na co zwracali uwagę też komentatorzy. Kiedy był przy piłce, zamiast napędzać akcje, zwalniał je. I tak jak tydzień temu, w jego przypadku można mówić o małym usprawiedliwieniu. Stracił znaczną część okresu przygotowawczego, do treningów z drużyną wrócił dopiero kilka dni przed inauguracją sezonu i być może potrzebuje czasu. Oby "Riki" jak najszybciej wrócił na swój poziom.

Maksym Chłań - 4

Maksym wrócił z igrzysk, wskoczył do pierwszego składu i od razu na lewej stronie "coś" się działo. Na początku meczu próbował wykorzystać błąd obrońców Lecha i uderzył po przejęciu piłki zza pola karnego. Piłka powędrowała jednak nad bramką. Generalnie, tak jak Mena był aktywny. Czasami brakowało dokładności lub wsparcia od innych zawodników. Zmieniony w drugiej połowie - to pewnie efekt tego, że w ciągu ostatnich 10 dni rozegrał cztery mecze. 

-  Chcę podziękować kibicom za to, że nas wspierają i prosimy żeby wierzyli w nas do końca. Zdajemy sobie sprawę, że musimy dawać z siebie więcej w Ekstraklasie niż w I lidze. Niech kibice się nie martwią, zrobimy to. Dziękujemy kibicom, że jeżdżą i nas wspierają. Też chodzi o wiarę. Kibice niech w nas wierzą do końca. My wierzymy w kibiców, kibice wierzą w nas. Musimy być razem - mówił po meczu nasz skrzydłowy. 

Tomas Bobcek - 3

Wrócił do wyjściowego składu po kontuzji i od razu widać było nieco więcej walki i jakości z przodu. Porównując do ostatnich występów na tej pozycji Kacpra Sezonienko, było o niego lepiej. - Staramy się, walczymy, ale przegrywamy każdy pojedynek - mówił w przerwie przed kamerami Canal+Sport rozżalony zawodnik. Po przerwie obraz gry nieco uległ zmianie, ale Bobcek gola nie zdobył. 

 Rezerwowi:

Karl Wendt - 5

W końcu dostał więcej czasu na boisko i odwdzięczył się Szymonowi Grabowskiemu za zaufanie. Dobrą grą i golem. Był na boisku znacznie lepszy od Neugebauera, widać było też łatwość w poruszaniu się po boisku. A no i bardzo celnie podawał (19 z 21 podań dotarło do celu). Oprócz gola w ostatniej akcji meczu, ma na koncie też jeszcze jeden celny strzał. Dał mocne argumenty sztabowi, aby za tydzień rozpocząć w wyjściowym składzie.

Conrado - 4 

Dobra zmiana. W porównaniu do Kałahura o wiele bardziej pewny na boisku, a ponadto podłączał się do ofensywy. A, i tak jak wspomnieliśmy częściej decydował się na podania niż Kałahur. Warto dodać, że trzy razy też dośrodkowywał. Tak jak Camilo Mena, tyle, że w przypadku Brazylijczyka przynajmniej jedno było celne. Podobnie jak Kalle Wendt, dał argumenty, aby za tydzień zacząć w pierwszym składzie.

Serhij Bułeca, Kacper Sezonienko, Bohdan Wjunnyk - bez oceny

Grali za krótko, aby obiektywnie ocenić. Do teraz zastanawiamy się jednak, co zrobił Serhij Bułeca w 78. minucie, kiedy dostał świetną piłkę od Conrado. Mógł strzelać, ale tego nie zrobił. Pewnie on sam tylko wie, dlaczego.

 

 

źródło: własne