Piłkarze Lechii Gdańsk doznali drugiej z rzędu ligowej porażki.
Po stracie punktów z Lechem Poznań, Biało-Zieloni przegrali w Chorzowie z Ruchem 1:2. Jedyną bramkę dla gdańskiej drużyny zdobył Marco Paixao.
Początek spotkania należał do gospodarzy, którzy wykorzystywali dość statyczną i przede wszystkim niedokładną grę Biało-Zielonych i po szybkich kontratakach przedostawali się w pole karne gdańszczan. W pierwszym kwadransie chorzowianie stworzyli sobie dwie dogodne sytuacje pod bramką Lechii, których inicjatorem był Patryk Lipski. Najpierw pomocnik Ruchu dograł do Macieja Urbańczyka, który uderzył minimalnie obok bramki, a później obsłużył podaniem Łukasza Monetę, ale ten nie spodziewał się zagrania kolegi z drużyny i źle trafił w piłkę, mając przed sobą jedynie Dusana Kuciaka.
Z biegiem czasu gdańszczanie zaczęli przejmować inicjatywę na boisku i także oni wykreowali zagrożenie pod bramką Ruchu. Groźnie było m.in. po strzale z dystansu Rafała Wolskiego, a także po akcji pomocnika Lechii z Flavio Paixao, jednak Portugalczyk nie trafił w piłkę w dogodnej sytuacji. Efektownie było także po akcji Pawła Stolarskiego, który podał do Milosa Krasicia, a ten był bliski strzelenia bramki po uderzeniu piętą. Z drugiej jednak strony kapitan Lechii był na spalonym i gdyby piłka wpadła do siatki, gol nie zostałby uznany.
Ostatni głos w pierwszej połowie należał ponownie do Niebieskich. Tuż przed przerwą po dokładnym dośrodkowaniu Lipskiego celnie głową uderzał Jarosław Niezgoda. Zmierzającą do siatki piłkę w ostatniej chwili zdołał jednak odbić Kuciak i popisując się kolejną tej wiosny udaną interwencją, uchronił swój zespół od straty bramki.
Raport meczowy [Ruch Chorzów-Lechia Gdańsk 2:1]
Tak jak pierwszą połowę, tak również drugą lepiej rozpoczęli chorzowianie. Tym razem już z efektem bramkowym. W 51. minucie po mocno bitym rzucie wolnym Lipskiego tor lotu piłki niefortunnie przeciął Stolarski, kierując ją do własnej siatki.
Po stracie bramki trener Piotr Nowak zdecydował się na dwie ofensywne zmiany, wpuszczając na boisko Marco Paixao, który zmienił brata Flavio oraz Lukasa Haraslina (wszedł za Ariela Borysiuka). I już w minutę po wejściu na plac gry obaj rezerwowi dali Biało-Zielonym wyrównującą bramkę. Po rajdzie Krasicia piłka trafiła na skrzydło do Haraslina, który idealnie wyłożył piłkę do Marco, a ten z bliska wepchnął ją do siatki.
Z odzyskania remisu Lechiści nie cieszyli się zbyt długo. W 67. minucie po stracie w środku pola Krasicia Ruch wyprowadził kolejną groźną kontrę. Po podaniu Lipskiego do Monety skrzydłowy chorzowian zagrał do niepokrytego w polu karnym Niezgody, a ten nie miał kłopotów ze skutecznym wykończeniem akcji i skierował piłkę wprost do bramki Lechii.
Po stracie drugiego gola Lechia ponownie ruszyła do odrabiania strat i przez dłuższy czas oblegała pole karne gospodarzy. Nie była jednak w stanie stworzyć sobie klarownej sytuacji do zdobycia bramki i nie udało jej się ponownie doprowadzić do wyrównania. Tym samym Biało-Zieloni doznali drugiej ligowej porażki z rzędu, a przegrana kosztowała ich miejsce w fotelu lidera Lotto Ekstraklasy.
źródło: Lechia.pl