W ostatnim tegorocznym spotkaniu Lechia Gdańsk przegrała 0:1 w Lublinie z Motorem po golu Michała Króla i tym samym spadła na trzecie miejsce w tabeli. W tym roku także po raz ostatni zaglądamy do sieci, gdzie użytkownicy na portalu X/Twitter podzielili się swoimi odczuciami odnośnie sobotniego meczu.

Przed rozpoczęciem spotkania piłkarze Lechii Gdańsk mieli szansę zakończyć ten rok na fotelu lidera, bowiem we wcześniejszym meczu Arka Gdynia zremisowała bezbramkowo z Górnikiem Łęczna. Podopieczni Szymona Grabowskiego musieli pokonać znajdujący się ostatnio w niezłej dyspozycji beniaminka Motor Lublin.

Na początku meczu długą piłkę do Maksyma Chłania zagrał Miłosz Kałahur, jednak piłka do Ukraińca była zagrana za mocno i spokojnie złapał ją Kacper Rosa, były bramkarz Lechii. Pomimo dobrego pomysłu Kałahura, to piłkarze Motoru zepchnęli zawodników Lechii do defensywy. Najpierw w 6. minucie strzał Mariusza Rybickiego zablokował Andrei Chindris, a potem dwa groźne uderzenia oddał kapitan gospodarzy Piotr Ceglarz, najpierw z rzutu wolnego, a potem uderzył zza pola karnego. W 13. minucie doszło do nieprzyjemnej sytuacji, w środku pola Maksym Chłań i Tomasz Neugebauer zderzyli się ze sobą. Drugi z nich po zderzeniu potrzebował pomocy medycznej i próbował kontynuować mecz, ale boisko opuścił w 25. minucie (wszedł Louis D'Arrigo).

W 17. minucie Biało-Zieloni mieli znakomitą sytuację. Tomasz Neugebauer świetnie wypatrzył Tomasa Bobcka, a Słowak zszedł do środka i będąc sam na sam z bramkarzem... podał. Warto też wspomnieć, że komentator tego spotkania uwzględnił nasz wywiad z Eliasem Olssonem.

Tomas Bobcek mógł się zrehabilitować w 30. minucie, kiedy po dograniu Dawida Bugaja z piętki trafił w boczną siatkę. Dziesięć minut później gospodarze mogli wyjść na prowadzenie. Znajdujący się w polu karnym Kacper Śpiewak oddał płaski strzał, ale Bogdan Sarnawski wyciągnął się jak struna i zapobiegł utracie bramki. Przy sytuacji bramkowej Motoru, która miała miejsce tuż przed przerwą, golkiper Biało-Zielonych mógłby być bezradny, ponieważ po rzucie wolnym tuż przy słupku główkował Arkadiusz Najemski i to była lepsza sytuacja. Ostatecznie pierwsza połowa zakończyła się bezbramkowym remisem.
https://twitter.com/seba9314/status/1736112546652848403
Pięć minut po przerwie piłkarze Lechii zanotowali pierwszy celny strzał. Najpierw uderzenie Rifeta Kapica zostało zablokowane, a potem piłka odbita od jednego z piłkarzy gospodarzy i trafiła w głowę Camilo Meny, po czym złapał ją Kacper Rosa. Ta akcja przypominała nieco grę w bilarda. W 58. minucie kontrowersyjną żółtą kartkę otrzymał Rifet Kapic, a to oznacza, że z powodu czterech kartek nie zagra w następnym meczu z Wisłą Płock, co będzie bardzo dużym osłabieniem. Sześć minut później z kontrą wyszli piłkarze Lechii, a finalizował ją Camilo Mena, którego strzał został zablokowany. Niestety Kolumbijczyk nie zagrał dobrego meczu.
W 68. minucie Motor miał wrzut z autu. W pole karne wrzucił Sebastian Rudol, a tor lotu piłki przeciął Arkadiusz Najemski, dzięki czemu Michał Król wpakował piłkę do siatki i gospodarze objęli prowadzenie.
Sześć minut po stracie bramki Szymon Grabowski na boisko wpuśćił Łukasza Zjawińskiego za... Rifeta Kapica i po raz pierwszy w tym sezonie Lechia zagrała na dwóch napastników. Jak się potem okazało, była to ostatnia zmiana Lechii, co było zaskakującą decyzją.
W 81. minucie Maksym Chłań pokusił się na uderzenie z pierwszej piłki. Jednak z wyłapaniem płaskiego strzału Kacper Rosa nie miał większych problemów.
Pomimo tego, że podopieczni Szymona Grabowskiego obudzili się w końcówce, to wynik nie uległ zmianie i trzy punkty zostały w Lublinie. Motor, dzięki temu zwycięstwu awansował na pozycję wicelidera, tym samym przeskakując w tabeli Lechię. Niemniej jednak 3. miejsce na koniec roku dla Lechii jest znakomitym wyczynem, zważywszy na to, że Biało-Zieloni w lipcu mieli gigantyczne kłopoty kadrowe.

 

źródło: X/Twitter