Tomasz Neugebauer był bohaterem wczorajszego meczu ze Stalą Rzeszów, ponieważ w końcówce zdobył ładną bramkę na 2:1 i zapewnił Lechii Gdańsk trzy punkty. "Mąż opatrznościowy", takie określenie zyskał 20-latek po tym meczu. Nie ma co się dziwić, bo w poprzednim spotkaniu z Górnikiem Łęczna uratował punkt także po trafieniu przedniej urody.

Lechia Gdańsk wygrała ze Stalą Rzeszów 2:1, a z nami jest Tomasz Neugebauer, mąż opatrznościowy swojej drużyny.

Cieszymy się na pewno z trzech punktów, natomiast ja się najbardziej z tego cieszę, że wygraliśmy ten mecz. To było nam potrzebne, ponieważ dawno nie wygraliśmy, łapaliśmy te punkty, potem remisowaliśmy, ale nie zwyciężyliśmy i dzisiaj nam się to udało.

Warto wspomnieć, że to był wasz pierwszy mecz od 22 dni, czyli ponad trzech tygodni.

To prawda. Na pewno się cieszymy, że ten mecz po tak długim okresie był przy naszych kibicach na naszym stadionie, no i cieszymy się z tego zwycięstwa.

Po meczu trener Ci specjalnie dziękował, bo zapewniłeś mu trzy punkty.

Raczej nie. Każdy pracował na to, żebyśmy wygrali ten mecz, ja oddałem strzał i się udało, strzeliłem bramkę (śmiech). Bardzo się z tego cieszę, ale tak jak mówię, najważniejsze są zwycięstwa drużyny.

W którym momencie zdecydowałeś się, że będziesz oddawać strzał, a nie dogrywał? Przejąłeś piłkę, zobaczyłeś hektar wolnego miejsca i od razu pomyślałeś „strzelam”.

Na początku chciałem podawać, ale zauważyłem, że obrońcy się cofają i zdecydowałem się na oddanie strzału. Co ciekawe chyba dziesięć minut wcześniej miałem dosłownie identyczną sytuację i podałem do lewej strony. Gdzieś tę wcześniejszą sytuację miałem w głowie i oddałem ten strzał.

Powiedz jeszcze, jak to wyglądało pod kątem zdrowotnym, bo słyszeliśmy, że była gorączka i się dowiedziałeś, że zagrasz w tym meczu.

Gorączki nie miałem, bolało mnie gardło i miałem katar. Gardło mnie bolało bodajże w środę, w czwartek i piątek, czyli trzy dni. Już jest lepiej, jednak dalej muszę się kurować, bo katar nadal mam.

Na tabletkach coś było czy nic?

Nie, nie.

Dlatego trener Ciebie oszczędzał i nie biłeś rzutów rożnych?

Nie. Taki jest plan, żeby Iwan bił te rożne, ja gdzieś tam miałem wchodzić na dalszy słupek, ale to już było ustalone wcześniej.

Zagrałeś w pierwszym składzie. Zasłużyłeś, wywalczyłeś czy skorzystałeś na kontuzjach innych?

O to trzeba pytać trenera. Wiadomo, nasza sytuacja zdrowotna w środku pola nie wygląda najlepiej. Luis wypadł, Janka nie było i gdzieś tam Louis D’Arrigo miał jakieś problemy, ale to już trzeba zapytać trenera.

W tym ustawieniu jak się wam grało? Zastanawialiśmy się kto gra na pozycji „10”, a kto na „8” oraz kto lepiej by się czuł.

My z Rickiem (Rifet Kapic) jesteśmy takimi zawodnikami, że moglibyśmy grać na każdej pozycji w środku pola. Także to było wymienne, każdy ja i on wiedzieliśmy, co mamy robić np. wtedy kiedy ja idę wyżej, to on niżej i na odwrót.

Po tych kłopotach zdrowotnych i takich meczach co trzy dni trzeba zagrać. Wytrzymasz to fizycznie?

Trzeba się dobrze zregenerować, odpocząć i we wtorek gramy kolejny mecz.

Trener Grabowski Ciebie bardzo chwalił, bo powiedział, że wierzy w Ciebie od gry w Ruchu Chorzów, ponieważ Ciebie oglądał. Mówił tobie też te komplementy?

Nie słyszałem, ale wiem, że trener we mnie wierzy. Gdzieś tam często rozmawiamy i z tego cieszę.

W twojej głowie i w twoim nastawieniu te gole coś zmieniają?

Nie. Tak jak mówię, najważniejsze są zwycięstwa całego zespołu, nawet jakbym nie strzelił tej bramki, a strzeliłby ktoś inny, to i tak bym się z tego cieszył.

Masz spokój z tym stoperem po zejściu Chindrisa, cofnięty na tę pozycję Żelizko i już jesteś bezpieczny (śmiech).

To prawda. Gdzieś tam trener się zdecydował, żeby Iwana dać na pozycję stopera, ja zostałem na swojej, no i się udało.

Kilka słów przed Polonią Warszawa. Jakie są twoje oczekiwania i drużyny oraz czy nie dojdzie do powtórki z niedzieli?

Do Warszawy jedziemy po zwycięstwo i chcemy zacząć tę passę kilku zwycięstw z rzędu.

Właśnie. W tym sezonie chyba nie było takiej sytuacji, kiedy Lechia wygrała przynajmniej dwa mecze z rzędu.

Nie było. Miejmy nadzieję, że wygramy z Polonią i powiększymy serię zwycięstw.

źródło: własne