Lechia Gdańsk zremisowała 1:1 z Widzewem Łódź. – Jeśli nie możesz wygrać – zremisuj – mówił na konferencji pomeczowej Szymon Grabowski. Nie oznacza to, że był w pełni zadowolony z ostatecznego rozstrzygnięcia.

Jak ma to w zwyczaju, szkoleniowiec na początku podziękował za wsparcie kibicom. – Muszę przeprosić na początku mojej wypowiedzi, bo będę znowu monotematyczny – zaczął. –  Serdeczne podziękowania dla kibiców. Nie tylko z Zielonej Trybuny, ale wszystkich, którzy dzisiaj nas dopingowali i trzymali za nas kciuki. Jak zwykle daliście nam masę pozytywnej energii i cały czas to wsparcie czujemy i bardzo za nie dziękujemy – cieszył się trener.

Podsumowując spotkanie, Grabowski chwalił podopiecznych za postawę w pierwszych 45 minutach. – Myślę, że pierwsza połowa była w naszym wykonaniu dobra, momentami bardzo dobra – stwierdził. – Nie przestraszyliśmy się pomysłu, jaki prezentuje Widzew, jeśli chodzi o rozegranie piłki. Podchodziliśmy wyżej i potrafiliśmy uniknąć klarownych sytuacji przeciwnika. Schodziliśmy na przerwę z prowadzeniem i byliśmy połowicznie zadowoleni, bo wiedzieliśmy, że przed nami drugie, cięższe 45 minut. Rzeczywiście tak się stało – dodał.

Opisując przebieg gry po zmianie stron, trener podkreślał rolę, jaką w tym meczu odegrały zmiany, jakie przeprowadził Widzew. Zwracał też uwagę na zbytnie cofnięcie się do defensywy Biało-Zielonych. – Przeciwnik wprowadził 3 zawodników, którzy dali pozytywny bodziec, jeśli chodzi o akcje ofensywne Widzewa – opisywał. – My mieliśmy dwie niewykorzystane sytuacje. Bogdan Wjunnyk i Kacper Sezonienko mieli okazje, które w Ekstraklasie trzeba zamienić na bramki. W przeciągu dalszych minut zeszliśmy za nisko i nie wychodziliśmy wyżej do przeciwników w środkowej strefie. Przeciwnik nas zdominował. Posiadanie piłki i kreowanie gry na naszej połowie było zbyt duże. Sytuacji stuprocentowych nie było może nie wiadomo jak wiele, ale ostatnia interwencja Szymka Weiraucha uratowała nam punkt. Jeszcze niedawno przegralibyśmy w takiej sytuacji. Mam nadzieję, że to będzie prognostyk, że jeszcze mocniej będziemy myśleli w końcówkach i nie damy przeciwnikom takich szans. Jeżeli nie możesz wygrać – zremisuj. Dlatego ten punkt traktujemy jako cenny i teraz wszystkie siły kierujemy na następny raz – podsumował.

Pytany o nieporozumienia w zespole, zwłaszcza pomiędzy Rifetem Kapiciem, a parą stoperów, czyli Bujarem Pllaną i Eliasem Olssonem, szkoleniowiec przyznał, że ustawienie rywali sprawiło jego drużynie wiele problemów. – Było kilka sytuacji, gdzie mieliśmy problem z wchodzącymi napastnikami i upilnowaniem pozycji innych zawodników, chociażby Kerka – tłumaczył. – W pewnych momentach Bujar czy Elias powinni wychodzić wyżej z tymi zawodnikami, ale też w niektórych sytuacjach to Riki powinien biegać do asekuracji. Rozmawialiśmy o tym w przerwie. Pokazaliśmy mu wideo z tych zachowań i powinniśmy wyciągać wnioski. Druga połowa wyglądała inaczej, byliśmy mocniej skupieni na defensywie, więc nie do końca przyniosło to zamierzony efekt. Współpraca w pewnych momentach się nie układała, dlatego reagowaliśmy – wyjaśnił.

Zapytany o rzut karny dla Widzewa, trener nie negował decyzji Szymona Marcniniaka. Szczerze mówiąc, nie widziałem powtórki – oznajmił. – Sędzia gwizdnął, pewnie słusznie. Nie chcę tutaj dyskutować – zakończył temat.

Pojawiło się również pytanie o ostatnią sytuację, w której zespół uratował Szymon Weirauch. Akcję mógł wcześniej przerwać, kosztem czerwonej kartki, Bujar Pllana.. – Na pewno będziemy analizować tą sytuację od samego początku – powiedział Grabowski. – Mówimy, że Bujar powinien był faulować, ale zawodnicy powinni się inaczej zachować. Do tej kontry w ogóle nie powinno dojść. Zacznijmy najpierw od zawodników ofensywnych, którzy popełnili błąd. Takie pomyłki nie mogą się nam przytrafiać. W końcówce mieliśmy kilka takich zachowań i wyborów, których nie rozumiem. Przeciwnicy po naszych prostych błędach się napędzali. Druga połowa na pewno daje nam sporo do myślenia – dodał.

Szkoleniowiec wyjaśnił także, dlaczego w składzie nie znalazło się miejsce dla Adama Kardasia. Młodzieżowiec zaprezentował się całkiem dobrze w pucharowym starciu w środku tygodnia. – Kardaś rozegra całe spotkanie w CLJ – rozwiał wątpliwości. – Tutaj pewnie siedziałby na ławce z minimalnymi szansami na wejście. Chcemy, żeby w miarę możliwości łapał minuty w seniorach, ale też żeby spędzał jak najwięcej czasu na boisku – bronił swojej decyzji.

Ostatnie pytanie dotyczyło bilansu Lechii przed i po 70. minucie. Okazuje się bowiem, że w pierwszym przypadku rezultat bramkowy Biało-Zielonych to 10:7, a w drugim – 2:12. – Jest sporo rzeczy, które składają się na ten niekorzystny, słaby dla nas bilans – wyjaśniał trener Grabowski. – Na pewno nie chciałbym tutaj o tym mówić. O tym wiedzą właściciele, wie drużyna i wie sztab, nad czym musimy pracować. Na pewno nie będę narzekał na to, że kadra jest szczupła albo mniej jakościowa niż rywale. Musimy wyciągać wnioski i się uczyć, doprowadzać do takich momentów, jak dzisiaj. Kiedy nie możesz wygrać – zremisuj – podsumował szkoleniowiec.

źródło: własne