Wczoraj w ramach 1/32 finału Pucharu Polsk, Lechia Gdańsk podjęła na wyjeździe Pogoń Grodzisk Mazowiecki. Biało-Zieloni w kompromitujących okolicznościach odpadła z drugoligowcem po serii rzutów karnych. Blamaż skomentował dla lechia.gda.pl Miłosz Kałahur.

Obrońca nie ukrywał zawodu po takim spotkaniu. Odniósł się także do nieskuteczności drużyny pod bramką rywali.

-Nie ma co mówić o tym co wyszło, a co nie wyszło. Bo po prostu zawiedliśmy siebie, przede wszystkim kibiców. Taki mecz nie może się kończyć takim wynikiem. Jesteśmy Lechią Gdańsk, a nie pierwszą lepszą drużyną z łapanki. Nie mamy nic na swoje usprawiedliwienie. Już w pierwszej połowie wykreowaliśmy sobie sytuacje, które można było przekuć na bramkę, albo chociaż na strzał, który by zagroził bramkarzowi. A strzelaliśmy obok bramki, oni korzystali z naszych błędów i gdzieś kilka korekt w przerwie, staraliśmy się kontrolować (mecz) i przez jakiś czas kontrolowaliśmy. Ale niestety niefortunna 94 minuta i nie możemy tak się zachowywać i tak tracić bramek.

Kałahur wyjaśnił także sytuację związaną z opaską kapitańską. W ubiegłym sezonie niejednokrotnie wychodził on na boisko jako kapitan zespołu, natomiast w pucharowym starciu był nim Tomasz Neugebauer. Jak się okazuje wynikało to z decyzji sztabu, podjętej jeszcze przed sezonem. Krótko wypowiedział się także na temat treningu rzutów karnych:

-Trenowaliśmy jedenastki. Nie przystoi tak grać i tak wykonywać karnych.

Usłyszeliśmy także odpowiedź na spekulacje, jakoby drużyna była zmęczona po spotkaniu z Jagiellonią Białystok. Przypomnijmy że to odbyło się w sobotę, a więc zawodnicy mieli niewiele czasu na regenerację.
-Tak jak na początku powiedziałem — nie ma co szukać wymówek. Możemy teraz szukać — podróże, mecze, zły sen, złe przygotowanie — to nie ma żadnego znaczenia. Przegraliśmy mecz, którego nie mogliśmy przegrać.

Po spotkaniu piłkarze odbyli również krótką rozmowę z kibicami Lechii. Kałahur przybliżył jej kulisy.
-Padło kilka gorzkich słów. Ale szczerych i prawdziwych, bo tak jak powtórzę kolejny raz — nie przystoi nam. Ludzie w tygodniu jadą za nami taki kawał drogi, a my nie potrafimy sobie poradzić na drugoligowym boisku.

Lechia zakończyła więc swoje zmagania w Pucharze Polski po zaledwie jednym meczu. Biało-Zieloni nie mogą jednak liczyć na długi wypoczynek, bowiem już w najbliższy piątek o 20.30 zmierzą się przed własną publicznością z Widzewem Łódź. Zachęcamy do stawienia się na stadionie i okazanie wsparcia klubowi.

 

źródło:  lechia.gda.pl