Już w piątek piłkarzy Lechii czeka kolejne ligowe spotkanie. Aby myśleć w nim o zwycięstwie, Biało-Zieloni muszą poprawić skuteczność pod bramką przeciwnika. I temu m.in. poświęcony był ostatni trening.
W spotkaniu z Cracovią piłkarze Lechii stworzyli sobie kilka dobrych okazji pod bramką przeciwnika. Zabrakło jednak zimnej krwi, by rozstrzygnąć ten mecz na swoją korzyść. I właśnie dodatkowa praca nad tym elementem piłkarskiego rzemiosła przyświecała podczas poniedziałkowych zajęć.
Ze względu na podkręconą nogę, z resztą zespołu nie trenował Ivans Lukjanovs. Łotysz pracował indywidualnie w siłowni. – Ale czuję się już dobrze i od wtorku chcę wrócić do normalnych zajęć. Palę się do gry w piątkowym meczu w Łodzi – powiedział nam Lukjanovs.
Piłkarze, podzieleni na grupy, brali najpierw udział w grach wewnętrznych. Mieli za zadanie jak najdłużej utrzymywać się przy piłce. Następnie ćwiczyli rozegranie piłki pod bramką rywala w połączeniu z treningiem strzeleckim. W tym czasie czterej inni zawodnicy pod okiem trenera Pawła Janasa wykonywali stałe fragmenty gry. Abdou Razack Traore, Marko Bajić, Piotr Wiśniewski i Jakub Wilk mieli jednak problemy z pokonaniem stojącego w bramce Wojtka Pawłowskiego. Ich strzały z określonych miejsc zza polem karnym albo dziś były niecelne, albo piłka padała łupem golkipera Lechii.
Źródło: własne / fot. Marek Wiśniewski / lechia.pl