Dzisiaj dotarły do nas bardzo smutne informacje. W wieku 86 lat zmarł były zawodnik oraz trener Lechii Gdańsk Wojciech Łazarek. Wspomnieniami podzielili się byli jego podopieczni Jacek Grembocki oraz Lech Kulwicki.

Jacek Grembocki

- Będąc małym dzieckiem, w latach 70. w grupie trampkarzy młodszych podawałem piłki na meczach Lechii, kiedy Pan Łazarek był jej szkoleniowcem. Trenowałem z jego śp. pamięci synem Grzegorzem w najmłodszej grupie w Lechii. Później się spotkaliśmy w seniorach w 1985 roku, kiedy Wojciech Łazarek został trenerem, to jego syn Grzegorz przyszedł razem z nim. Dzięki Panu Łazarkowi zacząłem grać na prawej obronie w Lechii w I lidze, czyli w dzisiejszej Ekstraklasie. Ponadto za kadencji trenera Łazarka zostałem najlepszym piłkarzem Wybrzeża oraz dostałem po raz pierwszy powołanie do kadry młodzieżowej. Potem trafiłem do ówczesnego mistrza Polski Górnika Zabrze oraz dostałem powołanie do reprezentacji Polski, kiedy był jej selekcjonerem i debiutowałem za jego kadencji. Z trenerem Łazarkiem mam to, że skończyłem Szkołę Trenerów na AWF-ie im. Józefa Piłsudskiego w Warszawie, gdzie trener Łazarek był jednym z szefów tej Szkoły Trenerów. – mówił łamanym głosem Jacek Grembocki.

- Jeszcze kiedyś dostałem mieszkanie z Lechii Gdańsk na ulicy Pomorskiej niedaleko mieszkania Pana Wojtka Łazarka, który mieszkał też na tej samej ulicy. Nasze losy zawsze były blisko siebie.

- Dla mnie to był i jest do dzisiaj wybitny trener. Trener niesamowity, bardzo sympatyczny. Tak potrafił stworzyć atmosferę w pracy, że ci co kochali piłkę, nawet w niedzielę, mając małe dzieci w domu, przychodzili na treningi, które były dodatkowe jak siatkonoga czy technika. Po meczach ligowych w sobotę trener Łazarek często robił takie treningi dodatkowe dla piłkarzy, szczególnie młodych i przychodziliśmy na nie z wielką chęcią. Była rywalizacja, przyjemność i było wszystko to, co jest najważniejsze w piłce.

- Wiele znam powiedzeń Pana Łazarka takich jak „Nie będę kopał się z koniem”. Jedno z takich fajniejszych powiedzeń, które mnie zaskoczyło, jak jego syn Grzegorz kiedyś na treningu przestrzelił z bliska do pustej, to Łazarek senior oczywiście odparł w swoim stylu: „Chciałbym poznać twojego tatę.” (śmiech). Miał wiele zaskakujących, takich treściwych, dosadnych, rozbrajających powiedzeń oraz zdań.

- Trener Łazarek po dwa razy zdobył mistrzostwo Polski oraz Puchar Polski. Jego kandydatura na selekcjonera reprezentacji Polski nie podlegała żadnej dyskusji w tamtym czasie. W latach 80. dał się namówić na Lechię, bo widział w tym zespole potencjał i Lechii się nie odmawia. Chciał stworzyć coś wielkiego, ale nie udało się, bo to się wszystko rozpadło. Pamiętamy te czasy Nikodema, zawirowania w klubie, a po pracy w Lechii pojechał do Szwecji. Kiedy Pan Łazarek został selekcjonerem reprezentacji, nie było to dla nas żadne zaskoczenie, bo to był wybitny trener. Nie znam żadnego trenera z Lechii, który później był dwukrotnie mistrzem Polski oraz zdobył tyle samo razy krajowy puchar, ale mogę się mylić.

- Trener Łazarek dożył pięknych lat, był postacią bardzo lubianą. Dla mnie to był wielki trener, prawdziwy pasjonat piłki, który zarażał ludzi pasją do piłki, on po prostu zarażał. Zarażał nas, młodych i pokazał nam kawał świata. Nie ukrywam, że za jego czasów przez ten niecały rok troszeczkę po świecie pojeździłem. Wcześniej niestety z Lechią nie za często jeździliśmy, a tutaj mieliśmy kontakty z mistrzami Węgier, Szwajcarii, Czechosłowacji czy z zespołami z Danii. Mieliśmy dużo tych wyjazdów.

- Panu Łazarkowi zawdzięczam bardzo dużo. Zacząłem grać na obronie, zostałem najlepszym piłkarzem na Wybrzeżu, za chwilę w reprezentacji, kupił mnie mistrz Polski Górnik Zabrze, reprezentacja Olimpijska oraz młodzieżowa. W reprezentacji młodzieżowej zadebiutowałem, kiedy Pan Łazarek trenował Lechię Gdańsk i to on otworzył mi do niej drzwi. Ja o Panu Łazarku mógłbym mówić same pozytywne rzeczy.  

Lech Kulwicki

- Wojciech Łazarek był jednym z trenerów, dzięki któremu zająłem się mocno piłką i doszedłem do dużej piłki. Nie wiem jakim cudem znalazł mnie w Tczewie, w czasach, kiedy nie było menadżerów oraz skautów. Miałem wtedy 14 lub 15 lat, a nawet 13, nie pamiętam już tego dokładnie. Znalazł mnie i powołał do kadry województwa gdańskiego na puchar Michałowicza. Województwa między sobą walczyły, a ja zostałem powołany z takimi zawodnikami jak Józek Gładysz, Dzidek Puszkarz czy Ferdek Wierzba. Tam było wiele nazwisk, które później w seniorskim futbolu zrobiły karierę i nie wiem jakim sposobem ja się tam znalazłem. Później często ćwiczyliśmy na plaży w Brzeźnie czy na Stogach, gdzie trener Łazarek nas szkolił. Pokazywał nam jak uderzać głową szczupakiem, jak przewrotką, jak strzelić nożycami, jak robić wślizg i to wszystko oczywiście było ćwiczone na piasku. Trener Łazarek wiedział, co robi i nas szkolił. To były pokazy, których nie można było nigdzie zobaczyć, bo telewizji wtedy nie było, a trenerów takich jak Pan Łazarek było mało.

- Jeszcze jako zawodnik Pan Łazarek miał dobre wyszkolenie techniczne. Sam kiedyś słynął z przerzutek z nożycami. To trzeba było pokazać, a w tych czasach nie było trenerów, boisk czy boisk sztucznych, a trawiaste było tylko jedno. Młodzież trenowała w lasach lub w parkach, a trener Łazarek brał nas na plażę, pokazywał swoje doskonałe umiejętności techniczne i nam to wpajał.

- Trener Łazarek mnie ukierunkował do mojej kariery, którą potem zrobiłem. Treningi z nim to była przyjemność dla piłkarzy, ponadto nie bał się stawiać na młodzież.

- Trenerowi Łazarkowi zawdzięczam bardzo dużo. To był nie tylko wspaniały trener, jeden z najlepszych szkoleniowców w historii Lechii, ale to był też wspaniały człowiek, który miał niesamowite poczucie humoru. Jego wypowiedzi zasłynęły nie tylko w Gdańsku, ale i w całej Polsce. Prowadził też przez trzy lata reprezentację Polski w latach 1986-89, a także miał wiele sukcesów, m.in. dwukrotnie zdobył mistrzostwo Polski z Lechem Poznań. Gdyby on mnie nie znalazł w Tczewie i potem ukierunkował, to nie wiem, czy zaszedłbym tak wysoko. Także mogę mówić o nim w samych superlatywach. 

źródło: własne