lechia

Jak podała Gazeta Krakowska, na testach w Cracovii znalazł się zawodnik gdańskiej Lechii - Mateusz Bąk. W ostatnim czasie piłkarz nie ma miejsce nawet na ławce rezerwowych drużyny z północnej Polski dlatego najprawdopodobniej odejdzie w trakcie zimowego okienka transferowego.

Zawodnik, który od roku 2001, bronił barw gdańskiej Lechii, podczas jej drogi przez wszystkie szczeble rozgrywek krajowych, będzie trenował w Krakowie do czwartku.

- Na razie wiem tyle, że zostanę do czwartku - mówi Mateusz Bąk. - Dostałem telefon od swojego menedżera, że mam się pojawić na treningu Cracovii, a akurat byłem w Krakowie, bo od 10 dni trenuję indywidualnie z Piotrem Wrześniakiem, by podtrzymać formę. Tej ostatnio mi brakowało.

Mimo, że jego umowa z Lechią obowiązuje do czerwca, można się spodziewać, że klub nie miałby nic przeciwko aby ją rozwiązać już teraz. W Gdańsku, gdzie obecnie na pozycji bramkarza są Małkowski i Kapsa, nie ma miejsca dla Bąka, dlatego też został on odsunięty od pierwszego zespołu.

Zawodnik nie widzi, żadnego problemu w tym, że Cracovia jest obecnie na ostatnim miejscu w tabeli.

Sytuacja jest ciężka, ale dopóki są matematyczne szanse na utrzymanie, to trzeba w nie wierzyć - mówi Bąk. - Jestem przekonany, że trener Szatałow, który jest bardzo ambitnym człowiekiem, odpowiednio przygotuje ten zespół w zimie i wiosna będzie inna. Wierzę w to, choć będzie kosztować to wiele pracy, potrzeba będzie też dużo szczęścia. Przy odpowiedniej pracy i grze każdego na najwyższym poziomie może to przynieść sukces.

Jak sam twierdzi, na rozmowy o umowie jest jeszcze za wcześnie.

- Nie rozmawiajmy o podpisywaniu umowy, nie było nic na stole - mówi. - Przyjechałem potrenować, pokazać się, chciałbym wrócić na "ekstraklaso-wego konia", poczuć smak treningu, rywalizacji, to jest priorytet. Przez pół roku byłem w czarnej dziurze. Dla Marcina Cabaja mam pełen szacunek, jest on ikoną tego klubu. A co do rywalizacji, to jakbym miał się jej bać, to siedziałbym w domu i skręcał długopisy...

Źródło: własne/ gazetakrakowska.pl / fot. Mati