Maksymalnie 239 osób będzie mogło przebywać na stadionie podczas meczów Bundesligi, które mają powrócić na początku maja. Wciąż nie wiemy natomiast kiedy do gry wrócą piłkarze w PKO Ekstraklasie i jak będzie wyglądała pozostała część sezonu pod kątem organizacyjnym.
Można Niemców nie lubić, może nam się coś w nich nie podobać, natomiast trzeba przyznać im jedno - perfekcyjnie potrafią odnaleźć się w kryzysowej sytuacji i natychmiastowo reagują. Piłkarze Bundesligi wrócili już do treningów na boisku, bo wznowienie rozgrywek - według gazety "BILD" jest możliwe i całkiem realne w drugim tygodniu maja.
Żadne oficjalne decyzje jeszcze nie zapadły, ale warto zwrócić uwagę, że momentalnie zabrano się za sprawy organizacyjne. Oczywiście mecze odbywałyby się bez udziału publiczności, a na płycie boiska mogłoby przebywać dokładnie 126 osób, w tym obie drużyny wraz z rezerwowymi, łącznie ośmioro trenerów i lekarzy na zespół oraz 36 pracowników telewizji. Zredukowano by także liczbę chłopców podających piłki, z dwunastu do czterech.
Pozostałe 113 osób zasiadłoby na trybunach. W tej grupie znalazłoby się trzydziestu dziennikarzy. Nie byłoby miejsca dla kibiców nawet w strefie VIP, nie byłby prowadzony catering. Wokół stadionu rozstawiono by ok. 50 funkcjonariuszy porządkowych, którzy dbaliby o to, aby kibice nie zbierali się w jego okolicach.
Teraz przenieśmy się na nasze podwórko. Oddajmy głos prezesowi Ekstraklasy SA Marcinowi Amunickiemu, z którym porozmawiał przed paroma dniami Przegląd Sportowy.
"Widać po wszystkich działaniach, zarówno w skali europejskiej, ligowej jak i w decyzjach administracji rządowej, że wszyscy wierzą w powrót na boiska. Oczywiście za cenę wydłużenia rozgrywek i poświęcenia przerwy przed kolejnym sezonem. My jako liga z krajów z drugiej europejskiej grupy, czyli od 16. do 55. miejsca w rankingu, mielibyśmy możliwość dokończenia rozgrywek do 19 lipca."
"Potrzebujemy terminów na rozegranie 11 kolejek ligowych i dokończenie Pucharu Polski. O wszystkim będzie decydować sytuacja epidemiczna oraz organy państwowe. Najpierw piłkarze musieliby wrócić do treningów, początkowo zapewne w mniejszych grupach, a następnie muszą być dwa-trzy tygodnie, żeby przygotować się do ligowego grania po wznowieniu treningów grupowych. Biorąc pod uwagę te wszystkie zastrzeżenia, wydaje się, że jeśli wrócimy na boiska w ostatniej dekadzie maja, a w najgorszym przypadku w pierwszym tygodniu czerwca, rozgrywki uda się zakończyć pełnym wymiarze."
"Mając już wytyczne UEFA z ubiegłego tygodnia, razem z dyrektorem operacyjnym Ekstraklasy, Marcinem Stefańskim, przygotowaliśmy dwanaście wariantów. Na razie mówimy o opcji, w której gramy 37 kolejek."
"Pierwsze kolejki byłyby jednak bez widzów, ale potem w miarę poprawiającej się sytuacji zdrowotnej w kraju, fani mogliby przychodzić na stadiony. Najpierw byłaby to pewnie ograniczona liczba kibiców, z czasem systematycznie zwiększana. Oczywiście wszystkie mecze będzie można obejrzeć na żywo w telewizji i to jest najistotniejsze."
Prezes Animucki mówi o dwunastu wariantach, natomiast nie ma żadnych szczegółów. Nigdzie nie podano informacji jak będzie wyglądała organizacja takiego meczu, ile osób będzie mogło przebywać na stadionie, co z działaczami, z dziennikarzami, co z policjantami ochraniającymi stadion przez ewentualnym gromadzeniem się kibiców. Brakuje nam w tym wszystkim transparentności, dialogu, komunikacji. Z niecierpliwością czekamy na jakikolwiek konkret.
źródło: własne