„Wisła z Krakowa, to Lechii druga połowa” śpiewają kibice, ale na murawie sentymentów nie było i nie ma.
Przypomnijmy jak to między Lechią i Wisłą na boisku bywało.
Kompletna historia spotkań Lechii z Wisłą Kraków
1. 29.05.1949 LECHIA - Wisła Kraków 1:5 (1:3) – I liga
Bramki: Kokot II (18) – Gracz 4 (12,14,16,77), Kohut (85)
Zmierzył się wicemistrz Polski z beniaminkiem, był to pierwszy w historii ligowy kontakt Lechii z Wisłą i sensacji nie było. Ponad 20 tysięcy obserwowało popis przyjezdnych, a szczególnie Mieczysława „Messu” Gracza, który ustrzelił „karetę”. Jak głosi legenda jednego z goli zdobył… bezpośrednio z rzutu rożnego. Co więcej zdobył go nogą…nieobutą w piłkarskie korki. Po prostu podczas wykonywania rzutu rożnego coś go uwierało, zdjął wówczas buta i strzelił gola. Takie to były czasy.
2. 25.11.1978 LECHIA – Wisła Kraków 1:2 (0:0) – Puchar Polski
Bramki: Kliszewicz (73) – Kapka (53), Targosz (89)
Drugoligowy lider tabeli czyli Lechia wyeliminował wcześniej liderującego ekstraklasie, Widzewa Łódź i miał ochotę powtórzyć ten wyczyn i pobić ówczesnego mistrza Polski, czyli Wisłę. Być może tak by się stało, gdy w biało-zielonych szeregach wystąpił Zdzisław Puszkarz, wówczas kontuzjowany. Wobec braku „Dzidka” zadebiutował, pozyskany z Polonii Bytom, Jarosław Studzizba. I właśnie debiutant został sfaulowany w polu karnym w pierwszej połowie, a arbiter pokazał na „wapno”. Nikt z gdańszczan nie kwapił się do strzału, wreszcie trener Janusz Pekowski wyznaczył doświadczonego Jana Erlicha. Lewonożny piłkarz zmylił bramkarza przyjezdnych, ale trafił w słupek!
To był już czwarty, niewykorzystany przez Lechię rzut karny w tamtym sezonie. W drugiej połowie lechiści cofnęli się, czego efektem było prowadzenie gości, którzy oprócz strzelca bramki Zdzisława Kapki, mieli w szeregach innych reprezentantów kraju jak Kazimierz Kmiecik, Marek Motyka, Andrzej Iwan, Leszek Lipka, Henryk Maculewicz i Jan Jałocha. Wyrównał kwadrans przed końcem, Henryk Kliszewicz pięknym strzałem z ponad 25 metrów. Gdy 25 tysięcy widzów szykowało się na dogrywkę, Kmiecik wyłożył piłkę rezerwowemu Andrzejowi Targoszowi i to goście awansowali do kolejnej rundy. Drugoligowcy jednak zasłużyli na brawa, bo byli bliscy sprawienia sensacji.
3. 4.05.1985 LECHIA – Wisła Kraków 2:0 (1:0) – I liga
Bramki: Cybulski (17), Miller (69)
Aż do pierwszego meczu ligowego w bieżącym roku było to ostatnie domowe zwycięstwo Lechii z Wisłą. Spotkanie sprzed 30 lat było niezwykle ważne dla obu zespołów, gdyż oba plasowały się w końcówce tabeli, desperacko broniąc przed spadkiem. Lepsi okazali się lechiści i to oni na koniec sezonu mogli się cieszyć z uratowania ekstraklasowego bytu. Największa w tym zasługa Aleksandra Cybulskiego, który zdobył pierwszą bramkę i do momentu kontuzji w 65. minucie był najlepszy na placu gry. Ku uciesze 25-tysięcznej publiki drugiego w meczu i jedynego w karierze gola dla Lechii zdobył Janusz Miller, który po akcji Jerzego Kruszczyńskiego z Maciejem Kamińskim pokonał Roberta Gaszyńskiego, które jest obecnie prezesem krakowskiego klubu.
4. 17.09.1994 LECHIA – Wisła Kraków 1:1 (1:1) – II liga
Bramki: Sobczak (16) - Kaliciak (14)
Pierwszy po 9-letniej przerwie kontakt obu klubów na boisku. Szczebel drugoligowy i zmiana ustroju sprawiła, że widzów było ponad dwadzieścia razy mniej niż podczas poprzedniego spotkania. Kwitła już wówczas odnowiona między kibicami „zgoda” i na boisku również skończyło się remisem po dwóch perfekcyjnie wykonanych rzutach wolnych. Nie było za to remisu w czerwonych kartkach, po stronie gdańskiej otrzymał ją Grzegorz Motyka, po stronie krakowskiej bramkarz Artur Sarnat i Jacek Matyja. Lechia miała wymarzoną okazję by wygrać, jednak Dariusz Zgutczyński z rzutu karnego nie trafił do bramki.
5. 23.05.2009 LECHIA – Wisła Kraków 2:4 (1:0) – Ekstraklasa
Bramki: Buzała (1), Piątek (64-k) – Łobodziński 2 (81, 86), Paweł Brożek (49), Zieńczuk (77)
Lechia jako beniaminek broniła się przed spadkiem, Wisła potrzebowała wygranej by zdobyć tytuł mistrzowski, była to przedostatnia kolejka ligowa sezonu 2008/9. Już w pierwszej minucie gospodarze, w obecności nadkompletu 13 tysięcy widzów, objęli sensacyjne prowadzenie, a potem trwało oblężenie bramki Pawła Kapsy. Jak powiedział po meczu Łukasz Surma (zresztą wychowanek „Białej Gwiazdy”) stojąc „dupą we własnej bramce nie da się wygrać meczu”. Tuż po przerwie wyrównał Paweł Brożek, zdecydowanie najlepszy strzelec Wisły w meczach z Lechią, autor 7 bramek, ale potem prowadzenie dla gospodarzy z kontrowersyjnego rzutu karnego uzyskał Karol Piątek.
I gdy wydawało się, że lechistom uda się dowieźć wygraną i bezcenne trzy punkty, do wykonania rzutu wolnego podszedł wychowanek Lechii, Marek Zieńczuk. Przymierzył idealnie i był remis…
A potem wygraną gościom zapewnił dwoma pięknymi strzałami zapewnił rezerwowy Wojciech Łobodziński. Zapewnił wygraną i w praktyce tytuł mistrzowski. Na szczęście w ostatniej kolejce Lechia wygrała 2:0 z Piastem Gliwice na wyjeździe i utrzymała ligowy byt.