Na ten mecz wszyscy w Trójmieście i na Pomorzu czekaliśmy od dawna. Rewanżowy pojedynek derbowy w ekstraklasie pomiędzy Arką i Lechią zapowiadał się jeszcze bardziej wyjątkowo, ponieważ obie drużyny walczą o utrzymanie.
Gwarantowało to wielkie emocje na boisku, a cała reszta należała do nas. Na tę okazję szykujemy sektorówkę, której głównym przesłaniem było jedno z naszych tradycyjnych haseł „W świecie baranów wolimy być wilkami”.
Niestety od samego rana wszystko szło jak po grudzie i nic co na ten mecz zaplanowaliśmy nie wyszło tak jak było planowane. Z rana podczas wieszania sektorówki - przez zbyt silny wiatr zrywa się ona z linek, a że przez dłuższy czas nie widać było poprawy pogody decydujemy ją skrócić i puścić na naszych, niestety dość płaskich, trybunach. Sami wiemy jednak, że daje to raczej słabe efekty. Na samym pojedynku derbowym zasiadło ok. 15 tys. osób w tym duża ilość naszych zgód (wielkie dzięki!).
Wisła przywozi ze sobą 3 flagi: „Gdynia”, „Armia Białej Gwiazdy” i „Kurdwanów” oraz Czarni Słupsk ze swoimi 2 flagami i słupski Gryf z jedną faną. U nas cały płot obwieszony flagami, miejscami nawet podwójnie. Po wyjściu piłkarzy następuje minuta ciszy, dla zmarłego niedawno byłego piłkarza Andrzeja Salacha. Na płocie powieszony zostaje okazjonalny transparent.
Arka przyjeżdża w sile 630 osób mając ze sobą 4 flagi.
W 5 minucie prezentują oprawę „Trójmiasto jest nasze” w czasie, której wszyscy zakładają jednakowe żółte koszulki. Niestety w moim subiektywnym odczuciu wyglądali mi bardziej na GieKSę, a nie Arkę - brak tam było niebieskich akcentów.
Jak sami twierdzą dopingowali dobrze jednak ze względu na akustykę naszego stadionu do nas niewiele docierało. My od tego meczu mamy już na swoim stałym wyposażeniu nagłośnienie, przez co poprawił się trochę doping. Na początku meczu panuje lekkie zamieszanie w młynie, ale po chwili udaje się wszystko ogarnąć i do końca meczu jedziemy z dobrym dopingiem. Nie jest to oczywiście to co wszyscy znają z T29 ale powoli pracujemy nad powrotem tamtego ryku. Na początku drugiej połowy wieszamy trans: „Stadionu nie macie - sprzedany! Herb rugby - zgapiony! Nigdy nie zostaniesz sam- zgapione ! Hymn - przerobiony - zgapiony! Rok założenia - fałszywy - przejęty! K...y macie coś swojego? ”. Chwile po tym obserwator przerywa mecz i każe ściągnąć trans – więc idzie on i faluje na trybunach, a gra się toczy dalej.
Na końcówkę meczu zaplanowany mieliśmy „chaos” z flag na kijach, sektorówek, pirotechniki. Jednak w połowie rozdawania piro, flag pada bramka dla nas na 2:0 i nie wszyscy wytrzymują napięcie - tworzy się dosłowny chaos. Mecz wygrywamy 2:1 i był to milowy krok w kierunku utrzymania się w lidze.
Po ostatnim gwizdku nasz fc z Tczewa, czyli LGFT pali część z ich dywanu z szali Arki. Po meczu policja godzinę trzyma Arkę na sektorze. W nocy przed meczem na sektory śledzi wyrzucamy 300 kg rybich wnętrzności, co miało zdecydowany wpływ na świeżość powietrza w tamtym rejonie.