Za nami kolejny mecz wyjazdowy. Tym razem Władcy Północy odwiedzili Warszawę, gdzie nasz klub mierzył się z miejscową Legia.
W piątkowy wieczór w sektorze gości pojawiło się 834 kibiców wspierających Lechię. W liczbie tej było 60 braci z Wisły, 15 ze Śląska Wrocław oraz po 11 z Gryfa Słupsk i Czarnych Słupsk.
Zapisy przebiegały bardzo sprawnie o czym niech świadczy fakt, iż w 4 godziny wyprzedana została przyznana nam pula i trzeba było domawiać wejściówki. Początkowo były duże problemy ze środkami transportu zorganizowanego, gdyż mieliśmy dostępne jedynie 3 autokary. Miejsc w nich zabrakło po 20 minutach. Na szczęście udało się zorganizować kolejne i ostatecznie do Warszawy podróżowaliśmy drogą kołową w 6 autokarów oraz niezliczoną liczbę busów i aut. Zbiórkę wyznaczono przed Warszawą, po czym kibice wspólnie dotarli pod stadion. Tam dotarła również druga grupa Biało-Zielonych wraz z dużą grupą braci z Krakowa. Im bliżej meczu, tym kibiców robiło się więcej, gdyż dojeżdżały spóźnione auta z Gdańska oraz pojazdy naszych zgodowiczów. Wchodzenie, jak na stadion Legii przebiegało sprawnie. Nie pozwolono wnieść serpentyn, które musiały zostać przed stadionem. Pojawiły się jednak flagi na kijach. Nie było problemów z dopisywaniem do listy, dzięki czemu w nadkomplecie zajęliśmy górne piętro sektora gości na Pepsi Arena. Płot przyozdobiły płótna: Władcy Północy, CHWM, Pruszcz Gdański, Mława oraz debiutująca tego dnia LG Siedlce. Swoje flagi przywieźli również kibice Gryfa – THG oraz Czarnych Słupsk.
Mecz na boisku to całkiem dobra gra Lechii, acz bardzo nieskuteczna. Jeśli chodzi o trybuny, to staraliśmy się dopingować naszych zawodników, by grali jeszcze lepiej. Koordynację dopingu z pewnością utrudniał brak bębnów, które zostały poza sektorem. Jak przy okazji spotkań z Legią, nie brakowało wymian uprzejmości, z których zwycięsko wychodzili kibice Lechii. Miejscowi wielokrotnie nie mieli żadnych argumentów na zripostowanie naszych przyśpiewek. Wielokrotnie podczas meczu ze stadionowych głośników można było słyszeć komunikat "prosimy o nieużywanie wulgarnych tekstów", który tylko wzmagał śpiewy.
W 34 minucie odbyła się minuta ciszy ku pamięci jednego z kibiców Legii, do której się przyłączyliśmy oddając szacunek zmarłemu. Przerwa w spotkaniu to tradycyjny element szyderczy meczów w Warszawie. I tym razem znaleziono „ulubieńca” zasiadającego na przyległej trybunie, który na długo zapamięta wymianę uprzejmości z sektorem gości.
W drugiej połowie zaprezentowano malowane flagi, które debiutowały w trwającym sezonie. Prezentacji towarzyszyła piosenka „Lechia Biało-Zieloni”. W drugiej połowie przez chwilę mieliśmy debiut w roli młynarza. W rolę tego wcielił się... Piotr Wiśniewski, który przebywał z nami w sektorze gości. Byli z nami również zawodnicy Lechii obecnie grający w Wiśle Płock, których nie raz i nie dwa widywaliśmy w gronie kibiców, czyli Maciek Kostrzewa, Łukasz Kacprzycki oraz Wojciech Zyska.
Mecz niestety nie ułożył się tak, jak byśmy sobie tego życzyli i Lechia poniosła porażkę 0-1. Po meczu zawodnicy podziękowali nam za przybycie. Po 40 minutach mogliśmy się udać w droga powrotną, która przebiegła nad wyraz szybko i spokojnie.
Źródło: Lwy Północy / własne