Drużyna pod patronatem „Lwów Północy” wystąpiła na turnieju w Krakowie.
To, co zaserwowali nam Wiślacy podczas gościny związanej z turniejem „Gramy dla Arka” można określić w 2 słowach: pełen wypas. Ale po kolei.
Wyruszamy w piątek wieczorem, docieramy w sobotę rano z 2 godzinnym opóźnieniem spowodowanym mrozami. Na dworcu czekają na nas kibice Wisły, którzy z miejsca zabierają nas na poranny posiłek. Po śniadaniu udajemy się na kwatery, do Wiślaków, którzy nas gościli. Turniej odbył się dopiero w niedzielę, tak więc całą sobotę przewidziano na różne atrakcje dla młodych Lechistów. Mogli oni między innymi pojeździć gokartami, zażyć kąpieli w aquaparku, obejrzeć mecz siatkówki czy koszykówki, a nawet pozjeżdżać na śniegu na świeżo zakupionej desce, która nota bene również zawędrowała do Gdańska. Po intensywnym dniu przyszedł kolejny równie intensywny.
Od rana trwały piłkarskie zmagania. Chociaż turniej był charytatywny, chłopaki z Gdańska wzięli sobie mocno do serca sportową rywalizację. Niestety tym razem po zaciętych i emocjonujących meczach „Lwy Północy” zaliczają 2 remisy i porażkę ostatecznie nie wychodząc z grupy. Zwyciężyła drużyna z Brzeźnicy. Jak już wspominaliśmy, całej akcji przyświecała szczytna inicjatywa, a gra była tylko bardzo dobrym dodatkiem.Turniej uświetniło przybycie koszykarki Eweliny Kobryn oraz kilku piłkarzy Wisły na czele z Radkiem Sobolewskim. Wszyscy chętni mogli zrobić sobie pamiątkowe zdjęcia i wziąć autografy. Warto podkreślić świetny kontakt przybyłych sportowców z kibicami oraz ich dużą otwartość i naturalność. Dla każdego zainteresowanego znaleźli czas na rozmowę, chętnie składali podpisy na koszulkach, kartkach czy zdjęciach, co sprawiało naprawdę dobre wrażenie i wzbudzało sympatię zwłaszcza u młodych kibiców. W przerwie można było zobaczyć też pokaz footballu amerykańskiego w wykonaniu drużyny „Tigers Kraków”. Pod wieczór obładowani prezentami, jakie otrzymaliśmy i prowiantem na drogę ruszamy w podróż powrotną. Intensywne tempo dnia sprawiło, że w wyniku małej „zamuły” spóźniamy się na pociąg. Całe szczęście Wiślacy przyszli z odsieczą i zamiast na dworcowej poczekalni, czas do następnego pociągu spędzamy popijając herbatę i gorącą czekoladę w zaprzyjaźnionej kawiarence. Zmęczeni, ale zadowoleni wszyscy dość szybko usypiają w pociągu. Po zregenerowaniu sił snem i prowiantem, młodzi już od Pszczółek śpiewają chóralnie na cześć TKWM, ku zdziwieniu innych podróżnych. Ok 11 docieramy do Gdańska.
Bardzo serdecznie Chcielibyśmy podziękować wszystkim, którzy zorganizowali turniej i gościli nas po królewsku, w szczególności SKWK!
Poniżej dwie galerie:
kibicewisly.pl/gallery/album/490
kibicewisly.pl/gallery/album/492
Źródło: Lwy Północy