Zapraszamy do zapoznania się z oficjalną relacją Lwów Północy po sobotnim meczu Lechii we Wrocławiu.
"W stolicy całego Śląska i Gdańsku się mawia, że Wrocław jest dzielnicą Gdańska, a Gdańsk dzielnicą Wrocławia" - to kibicowskie porzekadło, pod różnymi postaciami, jest znane wszystkim kibicom Lechii oraz Śląska. W myśl za nim, biało-zieloni odwiedzili w minioną sobotę najdalszą dzielnicę swojego miasta.
Do stolicy całego Śląska, różnymi środkami transportu udało się 1200 Lechistów. Fani znad Morza przybywali do Wrocławia już od początku zeszłego tygodnia, a apogeum przyjazdów nastąpiło w sobotnie przedpołudnie.
Wszyscy Lechiści byli witani jak przyjaciele, co jest już dla nas codziennością. Dla takich chwil warto żyć!
Nasi wrocławscy bracia przygotowali dla każdego fana Lechii ciepły posiłek, który można było skosztować podczas meczu, natomiast już po jego zakończeniu, otrzymaliśmy po dwa, tak lubiane w Gdańsku, Piasty.
Po meczu odbyły się liczne imprezy, mające na celu umocnienie zgody, za pomocą całego, znanego ludzkości, wachlarzu trunków ;). Balowano zarówno we Wrocławiu, jak i fanklubach Śląska.
Najgłośniejsza impreza "terenowa" odbyła się w Nowej Rudzie. Hasło: „Wóda, wóda, wóda Nowa Ruda!” niektórzy Lechiści zapamiętają do końca życia, podobnie, jak ich wątroby.
Fanatycy Lechii, którzy zapisywali się na ten mecz w Gdańsku, otrzymali wraz z biletem gadżety (koszulka, czapka, szalik samochodowy, bądź poduszka), które następnie, w wyrazach podziękowania trafiały do wrocławian.
Fani Śląska po raz kolejny pokazali, że można na nich zawsze liczyć!
Śląsk i Lechia ejao! - ta przyśpiewka niesiona przez echo będzie jeszcze długo słyszalna we wrocławskich uliczkach.
Minionej soboty, mimo sporej odległości od rodzin, czuliśmy się we Wrocławiu jak w domu, za co bardzo dziękujemy naszym braciom ze Śląska!
W prawdzie wynik spotkania nie był rzeczą pierwszoplanową, ale z kronikarskiego obowiązku stwierdzić należy, iż piłkarze Śląska okazali się dużo mniej gościnni od swoich fanów, pokonując Lechię 2-1.
Do stolicy całego Śląska, różnymi środkami transportu udało się 1200 Lechistów. Fani znad Morza przybywali do Wrocławia już od początku zeszłego tygodnia, a apogeum przyjazdów nastąpiło w sobotnie przedpołudnie.
Wszyscy Lechiści byli witani jak przyjaciele, co jest już dla nas codziennością. Dla takich chwil warto żyć!
Nasi wrocławscy bracia przygotowali dla każdego fana Lechii ciepły posiłek, który można było skosztować podczas meczu, natomiast już po jego zakończeniu, otrzymaliśmy po dwa, tak lubiane w Gdańsku, Piasty.
Po meczu odbyły się liczne imprezy, mające na celu umocnienie zgody, za pomocą całego, znanego ludzkości, wachlarzu trunków ;). Balowano zarówno we Wrocławiu, jak i fanklubach Śląska.
Najgłośniejsza impreza "terenowa" odbyła się w Nowej Rudzie. Hasło: „Wóda, wóda, wóda Nowa Ruda!” niektórzy Lechiści zapamiętają do końca życia, podobnie, jak ich wątroby.
Fanatycy Lechii, którzy zapisywali się na ten mecz w Gdańsku, otrzymali wraz z biletem gadżety (koszulka, czapka, szalik samochodowy, bądź poduszka), które następnie, w wyrazach podziękowania trafiały do wrocławian.
Fani Śląska po raz kolejny pokazali, że można na nich zawsze liczyć!
Śląsk i Lechia ejao! - ta przyśpiewka niesiona przez echo będzie jeszcze długo słyszalna we wrocławskich uliczkach.
Minionej soboty, mimo sporej odległości od rodzin, czuliśmy się we Wrocławiu jak w domu, za co bardzo dziękujemy naszym braciom ze Śląska!
W prawdzie wynik spotkania nie był rzeczą pierwszoplanową, ale z kronikarskiego obowiązku stwierdzić należy, iż piłkarze Śląska okazali się dużo mniej gościnni od swoich fanów, pokonując Lechię 2-1.
Źródło: LwyPolnocy.pl