Skład (Wisła):
Machowski I – Piotrowski, Kawula, Budka, Micheil, Jędrys, Machowski II, Kościelny, Rogoza, Gamaj, Budek
Info:
tylko Sport podaje inne minuty bramek - 18, 26
Prasa [Dobry poziom I-ligowych ostatków w Gdańsku ”Przegląd Sportowy” z 1956.11.12]
Śliskie, pokryte cienką warstwą śniegu boisko oraz kilkustopniowy mróz nie stwarzały na boisku we Wrzeszczu warunków do rzeczywiście dobrej gry. Tak się w każdym razie zdawało przed meczem. Tymczasem oba zespoły sprawiły niespodziankę i to dość miłą. Dotyczy to przede wszystkich pierwszej połowy, kiedy gra prowadzona była w żywym tempie, a poziom jej dobry.
Druga cechą charakterystyczna tego spotkania była niezliczona liczba niewykorzystanych okazji do zdobycia bramek. Celowała w tym zwłaszcza Lechia, która miała przynajmniej czterokrotnie więcej takich okazji od swych przeciwników. Bezsprzecznie śliskie boisko miało na to swój duży wpływ.
Jeżeli ocenialibyśmy grę obu drużyn na podstawie wykorzystanych. jak i niewykorzystanych sytuacji podbramkowych, to gdańszczanie wyprzedziliby Wisłę o „kilka długości". Czy oznacza to, że zespół krakowski był o tyle słabszy od Lechii? Na pewno nie, Wisła zagrała na pewno jeden ze swych lepszych meczów. Wszystkie akcje krakowian były bardzo precyzyjne kto wie, czy właśnie nie za precyzyjne. Wszyscy zawodnicy walczyli do ostatniego gwizdka. Tylko obrona krakowska nie należała bezsprzecznie w niedzielę do najsilniejszych punktów zespołu. Kawula i Budka stwarzali pod własną bramką niebezpieczne sytuacje, skrzętnie wykorzystywane przez przeciwników, Nie należy się więc dziwić, że większość akcji ofensywnych Lechii szła głównie prawą stroną.
O ataku Wisły trudno właściwie coś powiedzieć. Akcje jej rwały się na dobrej- obronie Lechii, a nieliczne groźniejsze sytuacje nic nie przynosiły. Po prostu brak było w ataku Wisły choć ze dwu napastników, którzy potrafiliby oddać groźniejszy strzał, mogący zmusić Gronowskiego do kapitulacji, Raz, w drugiej połowie, Gamaj strzelił z 20 metrów w sam górny prawy róg, tak że Gronowski nawet nie drgnął. Ale niestety Kościelny stał w tym momencie przed bramką na pozycji spalonej. Pozostałych kilka strzałów o bronił bramkarz Lechii bez większego trudu. W sumie było to za mało, aby mogło przynieść zwycięstwo lub choćby remis. W Lechii Gronowski bronił dość pewnie. Dobrze wywiązywała się również ze swego zadania obrona najsłabszy był tylko trochę Kuszi. Zarówno Kaleta jak i Gross potrafili utrzymać łączność z atakiem i z obroną. W ataku cała piątka zagrała dobrze. Wyróżnić należałoby ewentualnie Górnego i Musiała.
Pierwsza bramka padła dla Lechii w 25 min. Musiał po ładnej akcji podał Gronowskiemu, a ten z ok. 20 metrów strzelił ostro na bramkę. Piłka weszła do bramki tuż. przy słupku, mimo rozpaczliwej interwencji bramkarza Wisły. O wiele ładniejsza była druga bramka, Górny podciągnąć kilka metrów, podał dokładnie do środka, a znajdujący się na miejscu Musiał strzelił w sam róg. [R. Stanowski]
|