Lechia Gdańsk przez ostatnie lata często była przebudowywana. Rafał Janicki liczy na to, że dzięki dobrej grze zespołu, nie będzie już potrzeby, by robić kolejne rewolucje kadrowe. Osobiście walczy też o powołanie do kadry Polski.
Po tym jak wrócił do zdrowia Gerson, jest was trzech na środek obrony. Jak wyglądała rywalizacja na ostatnich treningach?
- Były organizowane jakieś gry, ale nie było kadrowiczów i dlatego nie mieliśmy jakichś większych gier taktycznych. Koncentrowaliśmy się na bieganiu, czy siłowni. Rywalizacja między nami jest na pewno. O tym kto zagra zadecydują ostatnie dni.
W poprzednich sezonach jak nikt nie liczył na Lechię, wy zaczynaliście wygrywać. Gdy jednak przystępowaliście do meczów w roli zdecydowanego faworyta, bywało różnie. W piątek czeka was mecz z Górnikiem, który zajmuje przedostatnie miejsce w tabeli. Chyba czas się przełamać...
- Dokładnie, miało to miejsce. Nie wiem czym jest to spowodowane. Może nie działała u nas najlepiej psychika? Trudno mi to wytłumaczyć. Tak wyglądała nasza gra w poprzednich latach. Teraz nie chcę wybiegać w przyszłość i nie przejmujmy się przeszłością. Skupmy się na piątkowym meczu. Nie będzie to łatwe spotkanie. Myślę, że będzie trudniej niż z Zagłębiem. Górnik gra specyficzną piłkę. Wiadomo, jak poprzednie zespoły prowadził trener Ojrzyński - musimy przygotować się na twardy, ciężki mecz.
Jak twój organizm reagował na trzy treningi dziennie, które serwował wam trener von Heesen?
- Nie było źle. Już przeżyłem w Lechii paru trenerów i jestem gotowy na wszystko. Były dwa dni, podczas których mieliśmy trzy treningi. Organizm może się jednak do tego przyzwyczaić i później już idzie z górki.
Trener po objęciu zespołu podkreślał wprost, że widzi u was zaległości fizyczne. Czy jesteście teraz mocniejsi niż we wrześniu?
- Ciężko mi wypowiadać się o tej sytuacji, bo nie mnie oceniać pracę trenera Brzęczka. Każdy zna swój organizm na ile może. Jak trenujemy mniej, to każdy kto potrzebuje tego więcej, robi to dla siebie. Jak treningi są za mocne, to też nie jest dobre rozwiązanie. Wszystko wyjdzie na boisku. Ono zweryfikuje, czy biegamy przez 90 minut, czy po godzinie nam odetnie prąd.
Źródło: sportowefakty.wp.pl/własne