W meczu 1/16 finału Fortuna Pucharu Polski zespół Lechii Gdańsk wygrał na wyjeździe z drugoligową Olimpią Grudziądz 1:0. Jedynego gola zdobył z rzutu karnego Łukasz Zwoliński.
Mecz do zapomnienia. Lechia miała wygrać i to zrobiła. Biało-zieloni mieli przewagę praktycznie od początku spotkania, ale długo nie potrafili jej udokumentować strzelonym golem. Trener Piotr Stokowiec parę razy zwracał uwagę swoim zawodnikom, że ci na siłę próbują wjechać z piłką do bramki. Nakazywał dośrodkowywać. Nie zawsze jednak się to udawało. Trzeba było natomiast uważać na kontrataki, bo Olimpia parę razy potrafiła zagrozić. Nie widać było, że jest to zespół z dolnej połówki tabeli drugiej ligi. Z drugiej strony, te różnice między drużynami mocno się zacierały, bo przecież dla Lechii był to pierwszy mecz od trzech tygodni.
Momentami widoczny był brak ogrania. A to zabrakło agresywnego doskoku, a to przytrafił się błąd techniczny. Na szczęście nie było ich zbyt wiele.
W końcu jednak udało się ukłuć gospodarzy. Po dwójkowej akcji Łukasza Zwolińskiego z Kacprem Urbańskim faulowany w polu karnym był ten drugi. Zwoliński natomiast podszedł do piłki ustawionej na jedenastym metrze i ze spokojem pokonał Łukasza Sapelę.
Inna sprawa, że "Zwolak" powinien ten mecz skończyć przynajmniej z dubletem, lecz w ostatnim kwadransie zabrakło mu centymetrów, by zamknąć doskonałą centrę Conrado. Z kolei w doliczonym czasie gry jego mocne uderzenie z ostrego kąta obronił Sapela.
Kolejna rzecz to, że gdyby nie VAR, Olimpia w 66. minucie doprowadziłaby do wyrównania. To znaczy, gospodarze strzelili gola, chwilę się pocieszyli, ale po obejrzeniu powtórek sędzia Łukasz Szczech gola anulował, ponieważ faulowany był Karol Fila.
Do samego końca większych emocji już nie mieliśmy. Gdańszczanie kontrolowali spotkanie i trzymali swojego rywala daleko od własnej bramki.
Warto wspomnieć, że Lechia zagrała w Grudziądzu w dość nietypowym ustawieniu, bo aż pięcioma środkowymi pomocnikami. Nie należy więc przywiązywać większej uwagi do składu rozpisanego na papierze. Kenny Saief zaczął na prawym skrzydle, ale często był w środkowej strefie. Jakub Kałuziński raz był w środku, raz z prawej strony boiska. Wymienność pozycji była duża.
Najważniejszy jest jednak awans. I fakt, że udało się uniknąć dogrywki, co w perspektywie nadchodzącego maratonu w lidze jest dużym plusem.
Olimpia Grudziądz - Lechia Gdańsk 0:1 (0:0)
Bramka: Zwoliński (64. - karny)
Olimpia: Sapela - Ciechanowski, Caique Ż, Pietrzyk Ż, Widejko - Janczukowicz, Andronic (81. Leszczyński), Gulczyński, Graczyk (90. Janiak), Popalzay (81. Kwiatkowski) - Embalo.
Lechia: Alomerović - Fila (81. Nalepa), Tobers, Kopacz, Conrado - Saief (76. Flavio Paixao), Urbański (84. Żukowski), Kubicki, Kałuziński, Gajos (84. Mihalik) - Zwoliński.
źródło: własne