Biało-Zieloni zagrali bardzo dobrze w obronie, ale zabrakło im skuteczności w ofensywie.
Gdańszczanie wykonali jednak najważniejsze zadanie - nie przegrali meczu i pozostają w walce o mistrzostwo Polski.
Od początku meczu widać było, że najważniejsze jest to, kto będzie miał przewagę w środku boiska. Piotr Nowak zagęścił tę strefę posyłając do gry Ariela Borysiuka, Simeona Sławczewa, Milosa Krasicia i Rafała Wolskiego. W Lechu za ten fragment odpowiadali Łukasz Trałka, Maciej Gajos i Radosław Majewski. Obie drużyny częściej atakowały więc skrzydłami lub starały się zaskoczyć rywala po stałym fragmencie gry. Gospodarze rozpoczęli od niecelnego strzału głową po rzucie wolnym, goście odpowiedzieli akcją z lewej strony, po której piłkę ręką zatrzymał Maciej Makuszewski, ale sędzia słusznie nie podyktował rzutu karnego.
LECHIA BEZ SKRZYDŁA
W Lechii widać było brak pauzującego za żółte kartki Lukasa Haraslina. Na prawej obronie grał Joao Nunes, a wspomagać miał go Krasić. Poskutkowało to tym, że większość akcji biało-zieloni przeprowadzali drugą stroną boiska. Tam Sławomir Peszko dobrze współpracował z Wolskim i po wymianie podań dobrą okazję do strzału miał Marco Paixao, ale uderzył niecelnie. Sposób gry gdańszczan zmienił się, kiedy z boiska z kontuzją zszedł Jakub Wawrzyniak. Zastąpił go Paweł Stolarski i od razu dużo lepiej zaczęło funkcjonować prawe skrzydło biało-zielonych.
Raport meczowy [Lech Poznań - Lechia Gdańsk 0:0]
Obie drużyny starały się budować akcje w ofensywie, ale lepiej radził sobie Lech. Najwięcej problemów defensywie gości stwarzał Marcin Robak, który jednak w najlepszej sytuacji fatalnie skiksował. Lider klasyfikacji strzelców potrafił przyjąć piłkę w polu karnym mając rywali za plecami i kilkakrotnie to on napędzał grę swojego zespołu. Lechia długimi fragmentami była cofnięta na własną połowę i miała problemy z rozgrywaniem piłki. W końcowym fragmencie pierwszej części gry biało-zieloni mieli dwie obiecujące okazje, ale świetny kontratak zepsuł niedokładnym podaniem Paixao, a strzał Wolskiego został zablokowany. Na przerwę drużyny schodziły przy bezbramkowym remisie.
PRZEWAGA LECHII
Obraz gry zmienił się w drugiej połowie. To Lechia przejęła inicjatywę, a na kontrataki liczył Lech. W ofensywie biało-zielonych brylował Wolski, który był bliski zdobycia bramki po tym, jak ograł kilku obrońców, ale w ostatniej chwili zablokował go Tomasz Kędziora. Bliski wykorzystania błędu obrony gospodarzy był również Paixao, ale piłkę wybił jeden z defensorów. Gdańszczanie zaangażowali się w ofensywę, ale bezbłędnie odbudowywali ustawienie i dobrze radzili sobie z atakującymi gospodarzami. Poznaniacy doszli do głosu w 76. minucie, kiedy świetną akcję przeprowadził Dawid Kownacki, ale do pustej bramki nie trafił Gajos. W odpowiedzi Piotr Nowak dał sygnał, że w tym meczu interesuje go tylko zdobycie pełnej puli. Zdjął z boiska Sławczewa i Krasicia, a wprowadził Michała Maka i Grzegorza Kuświka. Zmiany w Lechii wykorzystał jednak Lech, któremu nowe ustawienie rywala zapewniło więcej miejsca w środkowej strefie boiska i to on przejął inicjatywę
" data-width="500" data-show-text="true">